Ks. Mateusz Dziedzic: „Przy trumnie Papieża obiecałem, że wypełnię jego testament”
fot. dzięki uprzejmości ks. Mateusza Dziedzica
Ks. Mateusz Dziedzic jest kapłanem diecezji tarnowskiej od 20 lat. Przez wiele lat pracował na misjach w Republice Środkowoafrykańskiej. Obecnie posługuje we wspólnocie Neuilly-sur-Marne (Île-de-France). Specjalnie dla czytelników polskifr.fr opowiedział m.in. o tym jak rodziło się jego powołanie misyjne i jak wygląda obecnie sytuacja Kościoła w Afryce. Zapraszamy do lektury, szczególnie w kontekście uroczystości Objawienia Pańskiego (Trzech Króli), która w Polsce obchodzona jest 6 stycznia. To dzień m.in. o charakterze misyjnym.
Ks. Tomasz Sokół: Na początek może kilka słów o sobie.
Ks. Mateusz Dziedzic: Jestem kapłanem diecezji tarnowskiej od 20 lat. Zaraz po święceniach, na pierwszej placówce duszpasterskiej, nie było u mnie jeszcze takiego myślenia o wyjeździe na misje, dopiero druga parafia w Skrzyszowie k. Tarnowa, gdzie dostałem pod opiekę grupę misyjną i w każdą sobotę miałem z nimi spotkanie – wówczas z tematyką misji zetknąłem się i byłem zobligowany tę problematykę przygotowywać. Czytałem im listy misjonarzy, materiały misyjne, oglądałem filmy z dziećmi, z młodzieżą, nakręcałem te dzieci tematyką misyjną i przy okazji sam siebie pozytywnie nakręcałem. Następnie bp Wiktor Skworc zachęcał nas młodych księży, abyśmy poświęcili co najmniej 5 lat naszego kapłaństwa do pracy w krajach misyjnych lub w krajach Europy Zachodniej czy również na Wschodzie.
Co było momentem przełomowym?
Przełomowym momentem była śmierć Jana Pawła II, kiedy umierał, kiedy świat się zatrzymał. Ja zachętę biskupa, którą wysłał nam wcześniej przeczytałem i naprawdę ona bardzo przemówiła wtedy do mnie. Kiedy Jan Paweł II umarł, pojechaliśmy z kolegami na jego pogrzeb i tam przy trumnie Papieża obiecałem, że wypełnię jego testament. Przypomniałem sobie słowa, kiedy byliśmy w roku jubileuszowym w Rzymie, on wówczas mówił do nas kleryków tarnowskiego seminarium: „Nie bójcie się, świat was potrzebuje i nie bójcie się opuścić Polski, aby głosić Ewangelię, bo świat potrzebuje kapłanów”, i te słowa mi bardzo zapadły do serca. Właśnie te słowa, przypomniałem sobie w dniu jego pogrzebu i przy jego trumnie powiedziałem – ja chcę wypełnić twój testament, chcę być misjonarzem, a jeśli misjonarzem – to pomyślałem o kontynencie afrykańskim. Wróciłam więc do Polski, jednak ciągle były lęki, obawy, bo nie znałem języka francuskiego, i tak 2 lata walczyłem jeszcze z samym sobą. W 2007 r. zgłosiłem się do biskupa ordynariusza z chęcią wyjazdu na misje do Afryki i biskup przy pierwszej naszej rozmowie powiedział mi, że będzie to Republika Środkowoafrykańska. I zostałem wtedy skierowany do Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie.
Sytuacja Kościoła w Afryce – jak ona wygląda?
Co mnie uderzyło na początek to radość Afrykańczyków, radość nawet z małych rzeczy, którą przynoszą do kościoła i wyrażają ją w czasie liturgii. Liturgia tam jest bardzo bogata, wyśpiewana, wytańczona, Msza św. w niedzielę trwa półtorej godziny, a w Boże Narodzenie, Wielkanoc, czy w czasie udzielania chrztu, nawet 3 godziny. Kościół jest żywy, jest dużo dzieci, dużo młodzieży, a dla nas kapłanów, to jest ważne i mamy naprawdę co robić. Jest tam dużo grup parafialnych, grup dla dzieci, dla młodzieży, dla starszych i dodatkowo mamy nie tylko centrum, kościół, parafię, ale również 14 lub 20 wiosek, do których musimy dojeżdżać, tak więc pracy nam misjonarzom nie brakuje. Przede wszystkim skupiamy się na formacji: formacji liderów, formacji katechistów, bo to oni – miejscowi – mogą wziąć ten ciężar odpowiedzialności za Kościół, za przyszłość tego Kościoła. Dalej nasze zadanie to: formować katechistów, liderów, tychże przedstawicieli różnych grup.
Jakie są wyzwania, które pojawiają się przed tymi, którzy wyjeżdżają na misje?
Myślę, że obecnie w Afryce jest dużo duszpasterskich struktur, są już wybudowane kościoły, są kaplice, są szkoły, jeszcze oczywiście je także budujemy, ale dużo tychże struktur funkcjonuje i teraz należy pójść w głąb, czyli głosić tam Ewangelię już tak konkretne, aby się ona przekładała na konkretne ludzkie postawy, aby przekładała się na konkretne wybory i ciągłą formację, również przyszłych kapłanów oraz sióstr zakonnych. To jest rola księdza, żeby im pomóc we właściwej formacji, bo to jest młody Kościół i wciąż potrzebuje permanentnej formacji, także kogoś z zewnątrz.
*
W pewnym momencie swojej pracy misyjnej ks. Mateusz Dziedzic znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie, które poważnie zagrażało jego życiu. W drugiej części naszej rozmowy podzieli się wspomnieniami z tamtego czasu. Już teraz zapraszamy do lektury.
czytaj też:
Bp Jan Ozga: powołanie misyjne zawdzięczam Janowi Pawłowi II >>>
#JadęNaMisje | Dominika Kędzierska: warto zaryzykować (odc. 7, cały wywiad) >>>
Ks. Marek Kapłon, przyszły misjonarz: chciałbym spróbować… >>>
Wyjazdu na misje nie trzeba się bać >>>
Krzysztof Kopania: “To z Francją związani są główni założyciele Papieskich Dzieł Misyjnych” >>>
Dodaj komentarz