Strefa Schengen – ważny element europejskiej wspólnoty
Ryc.: Fabien Clairefond
Przejeżdżając przez pewną niewielką miejscowość w Luksemburgu, nie sposób nie pomyśleć o zadziwiającym zjawisku. Jakiś czas temu sam doświadczyłem tego uczucia. Nazwa tego miasteczka jest bowiem chyba dzisiaj druga po Brukseli wśród najczęściej wymienianych nazw europejskich miejscowości – pisze redaktor naczelny “Wszystko Co Najważniejsze” prof. Michał Kleiber.
Tak, oczywiście chodzi o Schengen, wioskę położoną w bezpośrednim pobliżu granicy Luksemburga z Francją i Niemcami, w której w roku 1985 podpisane zostało porozumienie o zniesieniu kontroli granicznej pomiędzy Francją, Niemcami, Belgią, Holandią i Luksemburgiem. Dzisiaj porozumienie to dotyczy 26 państw europejskich – 22 należących do UE i czterech pozaunijnych, stanowiąc nie tylko największą, ale w istocie jedyną na świecie dużą strefę swobodnej, międzynarodowej mobilności obywateli.
Traktując dzisiaj tę strefę niczym nieskrępowanego ruchu pomiędzy państwami jako normalność, wielu z nas zapomina o emocjach towarzyszących realizacji zapoczątkowanej w Schengen idei poszerzającej w nieznanym dotychczas zakresie granice obywatelskiej wolności. W istniejącym w Schengen muzeum emocjonalne wpisy obywateli państw przystępujących kolejno przez lata do bezwizowej strefy są przekonującym i jednoznacznym dowodem na rolę tego porozumienia w budowaniu międzynarodowej wspólnoty, potwierdzaną dodatkowo przez pełne nadziei wpisy osób mających obywatelstwo państw pozostających dzisiaj poza strefą. Dla młodych Europejczyków porozumienie z Schengen jest czymś naturalnym, a jego unieważnienie jawi się im jako coś zupełnie nierealnego.
Znaczenie otwarcia unijnych granic lepiej zapewne rozumieją i doceniają osoby starsze, pamiętające wizowe, a potem graniczne wielogodzinne kolejki towarzyszące każdej podróży zagranicznej.
Dla piszącego te słowa, pracującego w drugiej połowie lat 70. na uniwersytecie w zachodnioniemieckim Stuttgarcie, pamiętającego nocne stanie w kolejce po wizę w zachodnioniemieckiej ambasadzie, a później wielogodzinne czekanie na przejściu granicznym do NRD i jeszcze dłuższe na przejściu między NRD i RFN, obecna sytuacja graniczy z niewyobrażalnym kiedyś cudem. Oczywiście pewnie wszyscy zetknęliśmy się, choćby ze słyszenia, z ówczesnymi życiowymi dramatami życia podzielonych nieprzekraczalnymi granicami rodzin i przyjaciół.
Dodaj komentarz