Tour de France – drugie zwycięstwo z rzędu Vingegaarda
fot. pixabay.com
Duńczyk Jonas Vingegaard z ekipy Jumbo-Visma po raz drugi z rzędu wygrał największy wyścig kolarski Tour de France. Drugie miejsce zajął Słoweniec Tadej Pogacar, a trzeci był Brytyjczyk Adam Yates (obaj UAE Team Emirates).
26-letni Vingegaard zwyciężył z większą przewagą niż przed rokiem, wyprzedzając Pogacara aż o 7.29. To największa różnica od 2014 roku. Słoweńcowi, drugiemu kolarzowi także ubiegłorocznej “Wielkiej Pętli”, na pocieszenie pozostały dwa wygrane etapy oraz biała koszulka najlepszego młodzieżowca.
Après 2022, Jonas Vingegaard remporte le Tour de France 2023 #TDF2023 pic.twitter.com/tViM6AoJUX
— L'ÉQUIPE (@lequipe) July 23, 2023
Biały trykot w czerwone grochy za zwycięstwo w klasyfikacji górskiej wywalczył Włoch Giulio Ciccone (Lidl-Trek), a w punktowej najlepszy okazał się triumfator czterech etapów Belg Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck), który zdobył zieloną koszulkę.
Ostatni etap, z metą na Polach Elizejskich w Paryżu, wygrał po finiszu z peletonu Belg Jordi Meeus (Bora-hansgrohe), minimalnie wyprzedzając Philipsena, a trzecie miejsce zajął Holender Dylan Groenewegen (Jayco AlUla).
Etap przebiegał w piknikowej atmosferze. Vingegaard świętował, pił szampana, pozował do zdjęć, a gdy peleton wjechał do trzykilometrowej strefy ochronnej przed metą, lider wyścigu został z tyłu i ostatni odcinek pokonał jak na paradzie, trzymając jedną linię razem ze swoimi kolegami z drużyny.
W 110. edycji “Wielkiej Pętli” kibice przez dwa tygodnie żyli pojedynkiem Vingegaarda z triumfatorem TdF 2020 i 2021 – Pogacarem. Duńczyk wywalczył żółtą koszulkę lidera na szóstym etapie w Cauterets-Cambasque w Pirenejach, mijając linię mety na drugiej pozycji, 24 sekundy za Słoweńcem. W kolejnych dniach Pogacar naciskał, zmniejszył stratę do Duńczyka do dziewięciu sekund, ale nie był w stanie odebrać mu prowadzenia.
Decydujące okazały się etapy 16. i 17. Vingegaard zwyciężył w jeździe indywidualnej na czas, a następnego dnia wykorzystał słabość Pogacara na podjeździe Col de la Loze w Alpach, powiększając przewagę do 7.35. To był nokautujący cios. Słoweniec wygrał jeszcze przedostatni etap w stacji narciarskiej Le Markstein w Wogezach, gdzie Vingegaard był trzeci, ale bonifikata pozwoliła mu odrobić tylko sześć sekund.
Kiedy szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Vingegaarda, musiał on coraz częściej odpowiadać na pytania dziennikarzy dotyczące… dopingu. “Nie biorę niczego, czego nie dałbym swojej dwuletniej córce” – zapewniał Duńczyk, a szef zespołu Jumbo-Visma, Richard Plugge, dodawał, że jego kolarz niechętnie przyjmuje nawet paracetamol.
W obronie lidera wyścigu stanął też były czołowy zawodnik Jumbo-Visma, a obecnie konsultant ekipy, Tom Dumoulin. “Oni wciąż doskonalą własne metody w zakresie żywienia, treningu, sprzętu. Są najlepsi we wszystkim” – podkreślił Holender.
Vingegaard przygotowywał się do Tour de France na długich zgrupowaniach wysokogórskich i, w odróżnieniu od Pogacara, rzadko się ścigał. W niedzielny poranek, na przekór głosom, że jest kolarzem jednego wyścigu, zapowiedział, że pod koniec sierpnia wystartuje we Vuelta a Espana. Chce spróbować wywalczyć dublet francusko-hiszpański, jakiego nie udało się osiągnąć nikomu od czasu Brytyjczyka Chrisa Froome’a w 2017 roku.
W Tour de France dobrze zaprezentowali się Polacy. Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers) w pięknym stylu wygrał 13. etap z metą na Grand Colombier w paśmie górskim Jury, a Rafał Majka, mimo że nie koncentrował się na indywidualnym wyniku, wspierając na górskich odcinkach Pogacara, to i tak zajął w klasyfikacji generalnej najwyższe w karierze 14. miejsce.
źródło: PAP
Dodaj komentarz