Producent cementu Lafarge stanie przed sądem za finansowanie terroryzmu
fot. pixabay.com
Francuscy sędziowie śledczy zdecydowali, że koncern cementowy Lafarge i kilku jego kierowników odpowie przed sądem za finansowanie terroryzmu. Koncern, który prowadził działalność m.in. w Syrii, opłacał się dżihadystom, m.in. z Państwa Islamskiego (IS), by utrzymać działalność zakładu – podał portal RFI.
Ośmiu pracowników firmy, w tym ówczesny dyrektor zarządzający Bruno Lafont, oskarżonych jest o stworzenie mechanizmu “obejmującego finansowanie organizacji terrorystycznych działających w rejonie cementowni”.
W początkach ubiegłej dekady sunnickie, ekstremistyczne ugrupowanie Państwo Islamskie (IS), wykorzystując panujący w regionie chaos i wojnę domową w Syrii, zaczęło rosnąć w siłę na terytoriach Iraku i Syrii. IS dążyło do stworzenia tam kalifatu – utopijnego państwa rządzonego zgodnie ze skrajnie konserwatywną i surową interpretacją islamskiego prawa religijnego.
Lafarge Syria – spółka zależna grupy – wytwarzała cement w leżącej na północy kraju Dżalabii, oddalonej o ok. 140 km od Aleppo. Dążyła do utrzymania produkcji w czasie, gdy IS zajmowało coraz większe połacie kraju. Opłacała się grupom dżihadystycznym – w tym IS i frontowi Al-Nusra – oraz pośrednikom, dzięki czemu w latach 2013-2014 mogła produkować i transportować cement, a jej pracownicy docierali do fabryki mimo blokad dróg. Łącznie Lafarge przekazał ekstremistom ponad 5,9 mln dolarów.
Zdaniem sędziów, którzy podjęli decyzję o wszczęciu postępowania, w owym czasie firma “mogła zakończyć działalność zakładu (…) zwłaszcza gdy jej dyrektorzy dowiedzieli się o żądaniach finansowych podmiotów terrorystycznych”. Jednocześnie sędziowie podkreślili, że “żaden z oskarżonych nie jest podejrzany o sympatyzowanie z celami tych organizacji lub chęć wspierania tych celów, a kilku z nich pozostawiło pisemne dowody swojej osobistej wrogości wobec nich”. Przedsiębiorstwo ostatecznie ewakuowało fabrykę we wrześniu 2014 roku, kiedy IS przejęło kontrolę nad miastem i budynkami firmy.
źródło: PAP
Dodaj komentarz