Ks. M. Pająk: Sam doświadczyłem życzliwej pomocy zmarłych, kiedy o coś prosiłem
fot. Pixabay.com
Z racji uroczystości Wszystkich Świętych zapytaliśmy ks. Mieczysława Pająka, posługującego w parafii Alfortville, m.in. o to jakie różnice dostrzega w przeżywaniu tego dnia we Francji i w Polsce, czy prawdą jest, że święci pomagają również nam, nie tylko my im oraz czy należy modlić się za… Hitlera i Stalina.
Czy we Francji troska o zmarłych odbywa się podobnie jak w Polsce, czy może Kościół francuski wypracował na przykład jakieś inne metody pomocy duszom czyśćcowym?
Niestety nie będzie to odpowiedź, która mogłaby grono modlących się w intencji zmarłych zachęcić do specjalnych modlitw czy ofiar. Jako ksiądz spotkałem się z negatywnymi przykładami, gdzie wierni na południu Francji nie wiedzieli, że istnieje coś takiego jak pojęcie czyśćca. To dopiero polski proboszcz na parafii zaprowadzał modlitwy za zmarłych. Jest to związane z trendem wśród wiernych, że nie wolno stwarzać obrazu jakiejkolwiek grozy związanej z życiem po śmierci.
Eucharystia jest najważniejszym sposobem przychodzenia zmarłym z pomocą. Na czym szczególnie polega ta wyjątkowość i dlaczego warto z tej formy korzystać?
Niestety i tutaj mam całkiem nietypowe doświadczenie dla polskiego księdza, że we Francji w wielu diecezjach przechodzi się do odprawiania tylko celebracji pogrzebu w kościele, a często w przyszpitalnych kaplicach, bez Mszy św. Dochodzi do tego, że świeccy zajmują się całością ceremonii pogrzebowej, najczęściej pobożne parafianki, które spotykają się z rodziną zmarłego i w całości przeprowadzają modlitwy w kościele, bardzo rzadko na cmentarzu. Skoro rodzina nie prosi o odprawienie Mszy św. za zmarłego, to nie potrzebny jest ksiądz; robią to świeccy. Rodzina zmarłego prosząc o modlitwę za niego, często tylko miesza ceremonię pogrzebu ze Mszą św. Błędnie uważają, że pogrzeb i Msza św. to właściwie to samo, byle było krótko.
Zdarzają się nieporozumienia szczególnie tragikomiczne, o których opowiadał mi jeden z księży. Mam jednak nadzieję, że to tylko nazbyt humorystycznie opowiedziane przygotowanie pogrzebu ostatnio zmarłego prezydenta Jacquesa Chiraca, którym to z Pałacu Elizejskiego zajmował się specjalny komitet rządowy. Mieli oni rzekomo apelować do przedstawicieli kurii biskupiej, że głównym celebransem pogrzebu będzie nie biskup, ale sam… prezydent Macron.
Pomoc działa w dwie strony – my pomagamy zmarłym, ale przecież oni także wstawiają się za nami, prawda?
Troska o zmarłych i świadomość obcowania ze świętymi (podciągnąłbym tutaj również dusze z czyśćca, bo wcześniej czy później one będą absolutnie święte, w pełni radości nieba) w naszym mniemaniu często ogranicza się do intencji pieniężnej za Mszę św. Śmiem twierdzić, że przez zapłatę chłodnej kwoty pieniężnej za duszę zmarłego „pozbawiamy” Boga potęgi, czułości, mocy i wpływu na egzystencję duszy osoby, która odeszła. We Francji w kancelariach parafialnych ludzie nie troszczą się czy zamówiona przez nich intencja będzie tylko ich – pojedyncza – czy będzie więcej intencji na Mszy świętej. Ja to tłumaczę moim znajomym z nadzieją, że mnie dobrze zrozumieją: iż Pan Jezus poradzi sobie z większą ilością ludzkich problemów i próśb niźli tylko jedną jedyną.
Często w relacjach ze zmarłymi nie bierzemy pod uwagę osobistego zaangażowania w modlitwę, więzi duchowej z osobą zmarłego i całej rodzinnej, przyjacielskiej, serdecznej, czasami powiedziałbym wieczno-miłosnej, zażyłości ze zmarłym. Przecież prawdziwa, ofiarna miłość jest wieczna; z miłością Bożą splata się na zawsze. Boża Miłość nie kończy się, nie wygasa, ale potęguje na wieczność. Sam doświadczyłem życzliwej pomocy zmarłych, kiedy o coś prosiłem. Szkoda, że czasami nie stać nas na intensywniejszą pamięć i zażyłość z nimi. Oni są naprawdę bardzo nam pomocni i wielce zaradni dla naszych potrzebach.
A czy można modlić się za Hitlera czy Stalina…?
Tego bym nie popierał. Po co miałbym zaprzątać sobie głowę ludźmi, których nie znałem i nie kochałem, a wręcz powinienem się ich bać nawet po śmierci, za ich okrutne czyny za życia. Czy nie wystarczy mi liczne grono kochanych mi i dobrze wspominanych przyjaciół, znajomych, rodziców, rodzeństwa, krewnych, których nadal kocham i nie powinienem o nich zapominać. Robię to, na co mnie stać i co powinienem robić. A jak tajemnicą jest nieskończenie miłosierdzie Boże, tak jest również dla nas tajemnicą ludzka nieprawość – misterium iniquitatis homini. Trzeba już przekroczyć próg wieczności, żeby takie zagadnienie stało się dla nas trochę bardziej jasne.
Dodaj komentarz