Jełowicki. Polskość jest w nas #5 | Ora et labora
Pixabay.com
Stara benedyktyńska maksyma “ora et labora” (módl się i pracuj) dobrze oddaje postawę młodego Aleksandra Jełowickiego, który po upadku powstania listopadowego przebywa na emigracji. W kolejnym odcinku tej serii będziemy mu towarzyszyć w radościach i smutkach, których nie brakowało.
W lutym 1832 r. Aleksander Jełowicki spotkał się ze swoim bratem Edwardem, który został wypuszczony z więzienia. Bracia mieli także okazję porozmawiać z matką. Przyszły rektor PMK z wielkim rozczuleniem wspominał później te jakże szczęśliwe chwile, a tak naprawdę miesiące, które spędził z najbliższymi w urokliwej Szwajcarii nieopodal Lugano i w licznych rozjazdach turystycznych. Takich szczęśliwych okresów ostatnimi czasy było jak na lekarstwo. Tym bardziej Aleksander starał się je uwiecznić nawet na piśmie, odmalowując wspomnienia mniej lub bardziej udolnymi słowami. Oto fragment (pisownia we wszystkich cytatach oryginalna):
Zdawało mi się, żem zajechał do jakiejś zaczarowanej krainy; co spotkam kobietę, młoda, ładna, strojna jakby w największe święto; co zajdziem do jakiego gospodarza, uprzejmy jakgdyby sługa mojego domu, jakgdyby sąsiad polski; a to wszystko w najpiękniejszej krainie, której rozlicznych wdzięków oko nałapać, myśl nachwytać nie mogła.
Jesień 1833 r. to już powrót Aleksandra do Paryża. W drodze ze Szwajcarii do Francji Jełowicki zdążył jeszcze wstawić się za Polakami wspierającymi bunt niepodległościowy we Frankfurcie. Na ziemi francuskiej dowiedział się, że kompletnym fiaskiem zakończyła się wyprawa Józefa Zaliwskiego do Polski pod zaborami. Sprawa niepodległości Polski rysowała się w nie najjaśniejszych barwach. Do Paryża ciągle przybywały nowe grupy byłych powstańców. Jełowicki w swoich zapiskach zaznaczył, że bogatsi Polacy wspierali biedniejszych; nie byli obojętni na cudzą krzywdę. Nie obwiniali się też nawzajem o spowodowanie upadku powstania. Aleksander wierzył, że gdy owa miłość braterska się rozwinie i “gdy ogniem swym zapali wszystkie serca polskie, to i Polska będzie”.
Odnotować należy, że Aleksander we Francji współpracował z księciem Adamem Czartoryskim. Różnili się poglądami, ale z pasją działali dla wspólnej sprawy. Nie będziemy tu wnikać w szczegóły ich programów; zaznaczmy jedynie, że książę Adam szansę dla Polski widział we współpracy z zachodnimi rządami, natomiast Aleksander stawiał na przyłączenie się Polaków do oddolnych ruchów niepodległościowych, które organizowały ludy Europy. Jełowicki był również monarchistą. Czartoryski optował za udziałem polskich żołnierzy w zachodnich oddziałach, Jełowicki natomiast uważał, że Polacy muszą się bić u sobie, bezpośrednio o swoją sprawę.
Aleksander w dużej mierze przyczynił się do uchwalenia tzw. podatku braterskiego, z którego pieniądze miały być przekazywane byłym powstańcom pozostającym w biedzie. Jełowicki wspominał z nutką goryczy, że chętniej ów podatek płacili biedniejsi niż ci najbogatsi. Dzięki Aleksandrowi powstała też Komisja Funduszów Emigracyjnych w ramach Komitetu Dwernickiego.
W 1834 r. o mały włos nie doszło, jak powiedzielibyśmy językiem współczesnym, do niezamierzonej afery. Oto we Francji ukazała się książka ks. Hugona de la Mennaisa pt. “Les paroles d’un Croyant”. Jełowicki zachwycił się jej przekazem, gdyż zdawała się zachęcać stan szlachecki do współpracy z prostym ludem w dziele odzyskiwania niepodległości. Aleksander wraz z Maurycym Mochnackim zabrali się za tłumaczenie dzieła, ale na szczęście sprawy nie dokończyli, gdyż okazało się, że wiele teorii z owej książki zostało potępionych przez Kościół, a jej autora usunięto z kapłaństwa. Jełowicki pisał później, że było to dla niego nauczką, że nie warto zbyt pochopnie czerpać z cudzych wzorców, szczególnie gdy ma się własne bogactwo narodowe. Przyszły rektor stwierdził nawet, że od zachodnich cnót… lepsze są polskie wady, których jego zdaniem wcale aż tak wiele nie ma. Jełowicki wierzył, że drogą do wolności Polski jest podążanie za Słowem Bożym i dobrymi wewnętrznymi natchnieniami, czerpiąc wzorce z dawnych okresów świetności, a porzucając to, co przywiodło Polskę do zguby. Wedle tego jak sobie już powiedzieliśmy Jełowicki z wszystkich sił dążył do przywrócenia monarchii, choć optował za zrównaniem wszystkich stanów. Koronę Polski porównał z koroną cierniową Chrystusa.
Aleksander tęsknił za Polską i rodzinnym Podolem. Ta troska nie prowadziła go jednak do marazmu, ale przeciwnie: zachęcała do jeszcze cięższej pracy dla Rzeczypospolitej. Wyrażało się to w działaniach Jełowickiego, który udzielał się właściwie we wszystkich organizacjach emigracyjnych.
20 grudnia 1834 r. Jełowicki stracił wielkiego przyjaciela Maurycego Mochnackiego, którym opiekował się w ciężkiej chorobie. Przeznaczył też na jego leczenie część funduszy i zorganizował wyjazd do Auxerre. Tam też Jełowicki dogłębniej zainteresował się sztuką winiarską i później w Paryżu uchodził za smakosza i znawcę win.
Aleksander bardzo odczuł śmierć przyjaciela. Wydał pośmiertnie jego działa, a z zebranych pieniędzy ufundował pomnik Mochnackiego. Na marginesie dodajmy, że Jełowicki i Mochnacki interesowali się muzyką i jej także Maurycy poświęcił trochę miejsca w swoich pismach.
Aktywność polityczno-literacka Jełowickiego i jego prawość sprawiały, że działacz miał wielu wrogów. Nie zrażał się tym i ciągle robił swoje dla dobra ojczyzny. W międzyczasie w trakcie rozlicznych prac spotykał Mickiewicza; widywał też Balzaka.
W stosunkowo krótkim czasie śmierć zabrała z tego świata także kilku innych zacnych przedstawicieli emigracji; jednych z powodu chorób, innych ze zgryzoty, innych na skutek samobójstwa. Trudy emigracyjnego życia dawały się we znaki.
Tak Jełowicki pisał o żalu z powodu braku wolnej ojczyzny:
Kto nie zaznał tułactwa po klęsce Ojczyzny, ten nie pojmie jego boleści. Ach! co to za boleść patrzeć na szczęście obcych krajów, a mieć na ciągłej myśli ostatnią niedolę swojego; co to za boleść patrzeć na wolność obcych ludów, a czuć niewolę swojego; co to za boleść być tak rozrzuconym po całym świecie, jako my dzisiaj, że niejednemu schodzą długie miesiące i lata na samotności, trawiącej życie gorzej jak głód i pragnienie.
W latach 1835-1836 Aleksander dużo podróżował: po Anglii, Belgii i Niemczech. Tam nawiązywał różne znajomości, relacje, kontakty, nie stronił od życia towarzyskiego. Był jednak wyczulony na potrzeby chwili: jeśli tylko dostawał informację o jakimś ważnym wydarzeniu w Paryżu, niezwłocznie tam się udawał.
W czasie swoich wypraw Aleksander poczynił ciekawe spostrzeżenia na temat stosunku innych narodów do Polaków:
Polacy we wszystkich narodach mają pierwszeństwo przed innymi cudzoziemcami. Doświadczyłem sam tego w licznych podróżach moich, a zwiedziłem świat od Kaukazu do Pirenejów od morza Kaspijskiego do oceanu Atlantyckiego. Gdy Niemiec poznawszy, żem cudzoziemiec, pyta czym nie Francuz, o dowie się, żem Polak wita serdecznie, mówiąc: a to jeszcze lepiej; Francuz co myślał, że ja Niemiec dowiedziawszy się, żem Polak, wykrzykuje: to daleko lepiej. Anglik aż się uśmiechnie i za rękę ściśnie, i pyta z radością, czy w rzeczy samej jam Polak. Włoch zaraz wyśpiewując: o waleczny Polaku! A Moskal, chociaż obrósł w mundur jak w skórę jednorożca, choć strach cara i łaska carska w ciągłym oblężeniu trzymają serce jego, rad jednak spotkać Polaka i lgnie do niego; bo ma przeczucie, że nienawiść Polski z Moskwą skończy się zgodą i przyjaźnią, ugruntowaną na udzielności i swobodzie dwóch sąsiednich narodów.
Tu musimy przerwać naszą opowieść o Aleksandrze Jełowickim jednocześnie, zapraszając na kolejną odsłonę, która już w przyszłym miesiącu. Serdecznie zapraszamy!
Czytaj poprzednie odcinki:
Jełowicki. Polskość jest w nas #4 | Im dalej w noc, tym bliżej poranka >>>
Jełowicki. Polskość jest w nas #3 | Wielkie nadzieje, wielkie tragedie >>>
Jełowicki. Polskość jest w nas #2 | Rozterki młodego Aleksandra >>>
Jełowicki. Polskość jest w nas #1 | Pewnego razu w Hubniku >>>
Więcej szczegółów, cytatów i ciekawostek na temat życia ks. Aleksandra można znaleźć w książce, która jest głównym źródłem informacji na potrzeby tej serii: J. Klechta, Powstaniec. Tułacz. Kapłan. Ks. Aleksander Jełowicki (1804-1877) pierwszy rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji, Polska Misja Katolicka we Francji, Paryż 2004; z niej również pochodzą powyższe cytaty.
Jełowicki. Polskość jest w nas | Zapowiedź >>>
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, głupio było, głupio będzie!” >>>
Wielki Post 2020 z ks. Jełowickim #7 | Lourdes, Tarnopol i Niebo >>>
Dodaj komentarz