szukaj
Wyszukaj w serwisie


Polonijna trylogia biblijna #3 | Pan Jezus, czyli powrót Króla

Artur Hanula / 09.05.2020
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com

Za nami już dwa spotkania z Krzyśkiem i jego tatą Janem. Pierwszą  rozmowę o Biblii odbyli wieczorową porą, drugą następnego dnia po śniadaniu. Rozmawialiby dłużej, gdyby ciocia Lodzia z Lyonu skutecznie nie zakłóciła ich dysputy. Tak czy inaczej po obiedzie nadarzyła się okazja, żeby dokończyć ciekawą konwersację.


Pan Jan P. rozsiadł się wygodnie na sofie w salonie. W oczekiwaniu na Krzyśka, który kończył zmywanie naczyń (właśnie dziś była jego kolej), uruchomił odbiornik telewizyjny. Nie musiał jednak długo czekać na powrót syna. Gdy Krzysiek wszedł do salonu w odbiorniku telewizyjnym akurat wypowiadał się jakiś polityk. Chłopak rzucił na niego pogardliwe spojrzenie i wymamrotał do ojca:

– Dlaczego słuchasz takich badziewnych pogadanek. Przecież to się kupy nie trzyma!

Tata Jan wyłączył telewizor, spojrzał badawczo na syna i spokojnie powiedział:

– Myślę, że poniekąd masz, Krzysiu, rację; poglądy można mieć różne, ale twoja wypowiedź sugeruje, że jeszcze nie osiągnąłeś osiemnastki, nie tylko tej fizycznej, cielesnej, ale przede wszystkim duchowej. Pamiętasz jak wczoraj rozmawialiśmy o przykazaniu miłości nieprzyjaciół? – zapytał pan Jan.

Krzysiek popatrzył na ojca w taki sposób, jak gdyby był na niego trochę zły, ale i zdziwiony.

– A jak to się ma do polityków? Przecież oni wszyscy są tacy sami… – pytał Krzyś.

– Przykazanie miłości względem absolutnie wszystkich jest prawdziwe w każdych warunkach, niezależnie od tego czy odnosi się do najlepszego przyjaciela, polityka czy pani z agencji towarzyskiej. Nigdy nie możesz pochwalać grzechu, ale osoby NIGDY nie wolno skreślać. Wszyscy zasługują na miłość, bo Bóg jest miłością. – Pan Jan szczególnie zaakcentował słowo NIGDY.

fot. Pixabay.com

Krzyś usiadł na sofie obok ojca; zamyślił się i spokojniejszym tonem powiedział:

– Tylko, że to jest jak taka pobożna gadka, chrześcijańskie frazesy, a życie jest życiem – zauważył Krzysiek.

Tata wskazał Krzysiowi na krzyż i zagadnął:

– Popatrz, Krzysiu, na ten krzyż. Czy to są frazesy, czy konkret?

Nastała chwil albo raczej chwil kilka milczenia.

Krzyś przez dłuższy czas spoglądał na krzyż, a potem spuścił oczy i powiedział już bez cienia frustracji:

– No dobra, tato. Masz rację… Sorry, ale jeszcze nie wszystko potrafię rozkminić właściwie.

Tata Jan uśmiechnął się i powiedział do Krzyśka:

– Nie tylko Ty, Krzysiu. Myślę, że nikt z nas nie potrafi, jak to ująłeś, rozkminić wielu spraw związanych z wiarą. Zwróciliśmy na to uwagę już wczoraj.

Znów nastała chwila milczenia. Przerwał ja tata, który mówił dalej:

– Z nami, chrześcijanami XXI w. często jest tak, że przypominamy dorosłych ludzi, którzy z uporem maniaka pragną wrócić do piaskownic i bawić się zabawkami. Tymczasem po przyjściu Chrystusa na ziemię, już nie ma powrotu do tamtych czasów. Owszem, mamy wolną wolę i możemy jako dorośli zachowywać się jak dzieci, ale na co to komu. Już nie tylko nie mamy zabijać, ale nawet nie możemy źle życzyć nieprzyjaciołom. Już nie tylko nie mamy iść do łóżka z nieswoją żoną, ale nawet nie możemy nieskromnie myśleć o cudzych żonach. Już nie tylko nie mamy unikać grzechów ze strachu przed karą Bożą, ale przede wszystkim powinniśmy w duchu miłości czynić jak najwięcej dobra. To jasne, że bardzo często brakuje nam tej dojrzałości, ale jak napisał św. Paweł: “moc w słabości się doskonali”. 2 tys. lat temu nastały nowe czasy, Krzysiu, i już nic tego nie zmieni. I chwała Bogu. Z drugiej strony musimy pamiętać, że już w epoce Starego Przymierza było wiele bardzo dojrzałych duchowo osób, np. Abraham, Mojżesz, król Dawid, itd. I to my, rzekomo dojrzali, powinniśmy się od nich uczyć. Jeśli uznamy, że oni, jako żyjący jeszcze w epoce dziecięctwa ludzkości, również byli, nazwijmy to, “dziećmi”, nie zmienia to faktu, że od dzieci bardzo wiele powinniśmy się uczyć: nie cech infantylnych, ale tego, co w nich najpiękniejsze: zaufania, bezpośredniości, nieudawania, itp. Ot, taka historia, Krzysiu, nigdy niekończąca się opowieść, bo już po powtórnym przyjściu naszego Króla, Pana Jezusa, już nie jakiegoś tam Aragorna czy Kaspiana, zacznie się dla nas życie nieskończone, już tam, w Niebie. A póki co, jesteśmy w drodze…

– Wiesz, jeszcze wiele pytań miałem ci zadać – powiedział Krzyś do taty – ale jakoś tak nabrałem pewności. To jednak ma ręce i nogi.

– Cieszę się, że zacząłeś czaić temat. A jeszcze wczoraj przyszedłeś z pretensjami, że Biblia nie ma dla ciebie sensu – uśmiechnął się pan Jan, z lubością od czasu do czasu stosujący młodzieżowe zwroty.

– Krzysiu, kolega do ciebie! – rozległ się z kuchni głos mamy Haliny.

– To chyba będziemy kończyć naszą rozmowę. Zawsze możemy do niej wrócić – zauważył pan Jan P.

fot. Pixabay.com

– Dzięki, tato. Zapomniałem, że Pierre, ten od pani Lucyny i pana Jacquesa, miał do mnie dziś wpaść – powiedział Krzysiek, wstając z sofy. Podszedł do drzwi, odwrócił się jeszcze w stronę ojca i powiedział:

– Może uda mi się przemycić mu coś z tej naszej rozmowy.

– Od ucznia do ewangelizatora droga niedaleka. Próbuj! – zachęcił syna pan Jan. Dorzucił – pamiętaj, że z dobrym chrześcijaninem jest tak jak z Małyszem albo Stochem. Wielu było dobrych skoczków, którzy naprawdę daleko skakali. Nasi jednak mają to coś, przeskakują innych znacznie. Człowiek Starego Przymierza to był najczęściej taki solidny rzemieślnik, dobry skoczek, ale dopiero człowiek żyjący prawem miłości objawionym w Nowym Testamencie ma ten błysk, superformę, która pozwala mu osiągać wyżyny duchowe.

Krzysiek pokiwał głową na znak zrozumienia i wyszedł.

Gdy chłopak był już na korytarzu tata uśmiechnął się do siebie, spojrzał na krzyż i wyszeptał:

– Dziękuję ci, że pomogłeś mi do niego przemówić. To nie moja zasługa, ale Twoja.

Następnie pan Jan wstał i poszedł pomóc żonie przy pracach w ogrodzie.

Dziękujemy za śledzenie Polonijnej trylogii biblijnej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-25 00:15:12