102-letnia była uczestniczka ruchu oporu gotowa do olimpijskiej sztafety
fot. pixabay.com
Mélanie Berger-Volle, uczestniczka ruchu oporu podczas okupacji Francji przez nazistowskie Niemcy podczas drugiej wojny światowej, wciąż nie wierzy, że właśnie ją władze departamentu Loary i miasta Saint-Étienne wybrały na członka sztafety z ogniem olimpijskim i poniesie go 22 czerwca podczas wędrówki do Paryża.
Mająca 102 lata Berger-Volle, pomimo podeszłego wieku i związanych w tym fizycznych ograniczeń, mówi, że chce trzymać olimpijski płomień tak wysoko, jak to możliwe, w imię przyjaźni między narodami, wartości, których broniła podczas drugiej wojny światowej działając we francuskim ruchu oporu.
À 102 ans, Mélanie Berger-Volle portera la #flamme olympique aussi haut que possible, malgré son épaule fragile, au nom des valeurs d'amitié entre les peuples qu'elle a défendues pendant la #Résistance pic.twitter.com/frFLeyHaRa
— FRANCE 24 Français (@France24_fr) April 12, 2024
Jeśli nawet trochę zaniepokoił ją ciężar pochodni, nie było mowy o rezygnacji. „Zawsze kochałam sport” – tłumaczyła szczupła kobieta, która do niedawna energicznie chodziła codziennie przez godzinę.
Babcia gimnastyczki Émilie Volle, która brała udział w igrzyskach olimpijskich w Atlancie w 1996 roku, także chce być symbolem dla kobiet, które „walczyły o to, by uprawiać sport jak mężczyźni”.
„Moim ideałem zawsze było zjednoczenie świata. A igrzyska olimpijskie to świetny czas na poznanie innych ludzi” – wspomniała stulatka.
Urodzona w Austrii w 1921 r. w żydowskiej rodzinie robotniczej Mélanie Berger rozpoczęła działalność jako nastolatka w grupie skrajnie lewicowej. „Byliśmy ateistami i kiedy zaczęłam walczyć, nie było to z powodów religijnych, tylko politycznym. Jestem przeciw wszelkim dyktaturom” – oświadczyła.
Po aneksji Austrii przez nazistowskie Niemcy w 1938 roku opuściła ojczyznę, przeszła przez Belgię i wiosną 1939 roku w przebraniu chłopca dotarła do Paryża. Kiedy Francja przystąpiła do wojny, wszyscy Austriacy, nawet uchodźcy, byli postrzegani jako wrogowie, dlatego władze wsadziły ją do pociągu jadącego do obozu w południowo-zachodniej części kraju.
W 1940 roku znalazła się w Montauban, gdzie zaczęła się formować grupa lewicowych bojowników, do której należała przed wojną.
„Pod moim francusko brzmiącym nazwiskiem wynajęłam mieszkanie w zrujnowanym domu i mogliśmy przystąpić do pracy” – wspomniała i przekazała, że jej grupa tworzyła i rozpowszechniała niemieckojęzyczne ulotki skierowane do żołnierzy Rzeszy stacjonujących we Francji.
W styczniu 1942 r. została aresztowana. „W czasie przesłuchań byłam źle traktowana, bili mnie” – zaznaczyła. Po 13 miesiącach przetrzymywania w Tuluzie, na południe od Montauban, została przeniesiona do więzienia w Marsylii. 15 października 1943 r., gdy przebywała w szpitalu z powodu żółtaczki, przyjechali po nią współtowarzysze wraz ze zwerbowanym niemieckim żołnierzem.
„Uciekłam w koszuli nocnej” – dodała ze śmiechem.
Po wojnie wyszła za mąż za Luciena Volle, również bojownika ruchu oporu. Razem zaczęli poświęcać się upamiętnieniu działalności Resistance.
„Nieustannie staraliśmy się wyjaśnić nie to, co robiliśmy, ale dlaczego to robiliśmy” – podkreśliła Mélanie Volle-Berger.
Za swoją działalność w czasie wojny i po wyzwoleniu była wielokrotnie odznaczona, między innym Legią Honorową. „Nie zrobiłam zbyt wiele, ale powiedziałem +nie+ nazizmowi” – podsumowała.
źródło: PAP
czytaj też:
„Le Monde”: zwiększona liczba eksmisji przed igrzyskami w Paryżu >>>
Dodaj komentarz