„Le Monde”: dyskusja o wysłaniu wojsk na Ukrainę odsłania różnice między sojusznikami Kijowa
fot. pixabay.com
Dyskusja wywołana słowami prezydenta Francji Emmanuela Macrona na temat możliwości wysłania wojsk lądowych na Ukrainę odsłania różnice pomiędzy sojusznikami Kijowa w postrzeganiu działań wojennych – ocenia dziennik „Le Monde” w komentarzu w środę.
Słowa Macrona o możliwości wysłania wojsk lądowych na Ukrainę wywołały wstrząs we wspólnocie krajów sojuszniczych Ukrainy. „Le Monde” ocenia, że była to kwestia, o której nie zamierzano mówić publicznie, jednak „prezydent Francji uczynił to celowo, chcąc wsadzić kij w mrowisko”. Reakcje unaoczniły „głębokie różnice kultury strategicznej wśród sojuszników i ich podejścia do wojny” – zauważa dziennik.
Gazeta wybija – jak to określa – „gafy”: incydent z przechwyceniem przez Rosję wysokiej rangi niemieckich dowódców wojskowych, jak również słowa kanclerza Olafa Scholza na temat obecności na Ukrainie wojskowych brytyjskich i francuskich w związku z dostarczonymi przez te kraje pociskami dalekiego zasięgu. Według „Le Monde” oba te incydenty „mówią coś o Niemczech i ich przywódcach”; a ich stosunek do wojny „nawet ociera się o zaprzeczenie”. Dziennik podkreśla, że „wątpliwości i udręki Niemiec nie są sekretem dla Władimira Putina”.
„Dostarczenie (Ukrainie) pocisków Taurus, w sprawie których Olaf Scholz zwleka od miesięcy, jest właśnie +zrywem strategicznym+, którego obawia się kanclerz – i znaczna część opinii publicznej. Obawiają się oni symbolu, jakim byłoby zniszczenie pociskami niemieckimi rosyjskiego mostu na Krym i obawiają się eskalacji, jaką ten symbol mógłby sprowokować” – zauważa „Le Monde”.
Zastrzega przy tym, że Francja „nie ma się czym chwalić, a jej prezydent nie powinien pouczać”. Zestawienie sprzętu francuskiego przekazanego Ukrainie w efekcie „zdradza niedostateczne wyposażenie jej wojsk konwencjonalnych”. Jednakże – dodaje dziennik – Francja „dysponuje siłą odstraszania nuklearnego” i wciąż aspiruje do bycia liderem bez oglądania się na cudze opinie. „Paryż uważa, że wraz z Wielką Brytanią podziela przywilej posiadania +myśli strategicznej+. Mimo klęski jednych w Iraku i Afganistanie i upokorzenia dla drugich w Sahelu, Brytyjczycy i Francuzi pokazują się jako proaktywni w sprawie wojny na Ukrainie” – ocenia „Le Monde”.
Podkreśla, że sytuacja wśród krajów europejskich się zmienia. „W wojnie na Ukrainie – prócz krajów bałtyckich i Polski, których nigdy nie opuściła obsesja stawienia czoła zagrożeniu rosyjskiemu, prócz Finlandii i Szwecji – nowych członków NATO – kraje takie jak Dania i Czechy zajęły zdecydowane i kreatywne stanowisko na rzecz wsparcia Kijowa. To właśnie stąd, ostatecznie, przychodzi +zryw strategiczny+” – podsumowuje francuski dziennik.
źródło: PAP
czytaj też:
„L’Obs”: kontrowersje wokół wysokości francuskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy >>>
Dodaj komentarz