Zmarł ks. prof. Roman Dzwonkowski SAC – związany z Francją i Janem Pawłem II
gov.pl
30 grudnia 2020 r. zmarł ks. prof. Roman Dzwonkowski, pallotyn. Miał wiele wspólnego z Polonią, także tą francuską. Szczególne więzi łączyły ks. profesora z papieżem Janem Pawłem II. Papież był inspiratorem i powiernikiem wielu jego prac. Ks. Dzwonkowski był m.in. wykładowcą KUL-u. Zmarłego kapłana wspomina jego współbrat ks. dr Alexandre Pietrzyk SAC.
Umarł, aby żyć w innych – ks. Roman Dzwonkowski
Życie człowieka to czas Boga i czas człowieka. Wraz z chrztem i powołaniem, Bóg wkracza w nasz czas. Pierwszą przestrzenią, gdzie spotyka się Bóg z człowiekiem, jest rodzina. Temu wydarzeniu i miejscu towarzyszy jeszcze osobista pasja. Jaką pójdę drogą w życiu?
Ukochanie tego, co Polskę stanowi
Z pewnością nie wiedział mały Roman, że pasją jego życia będzie droga wiodąca w kierunku ukochania „tego, co Polskę stanowi”. A była to via dolorosa Polaków. O niej pisał w początkach swej pracy, gdy zajmował się Polonią francuską: “Polska opieka religijna we Francji. 1909-39”, Poznań 1988. Potem wrócił do tematyki wschodniej. Praktycznie ten sam okres: “Kościół katolicki w ZSRR 1917-39. Zarys historii”, Lublin 1997. Zaczął ukazywać najnowszą historię Polaków, tak zafałszowaną w kraju i za granicą. Znał doświadczenia faszyzmu i komunizmu. Tam, gdzie zabito Boga, wprowadzano rządy człowieka – wszystko, co przypominało Boga, powinno zginąć wraz z jego sługami, kapłanami, i to raz na zawsze. Wiedział, że tym, co umarło w naszych sercach, był fałszywy wizerunek Boga. Oni sami znaleźli się w sytuacji granicznej: sacramentum luctae – sakrament walki. Z ich trudu wszyscy dziś korzystamy. Tam było męczeństwo. I tak powstał: “Leksykon duchowieństwa polskiego represjonowanego w ZSRS 1939-88”, Lublin 2003. Nie chciał naprawiać przeszłości, ale ustrzec ją od zapomnienia. Wiedział, że przyjdzie czas, gdy z ofiar będą czynić katów. Ofiarom przypiszą status złoczyńców. I z tego powodu najbardziej cierpiał. Uświadomił czytelnikowi, że kapłani byli ostają wiary, patriotyzmu i ducha rodzinnego. Żywił nadzieję, że zabici kapłani zostaną kiedyś beatyfikowani, jak ich koledzy z wojny domowej w Hiszpanii.
Więzi łączące z papieżem Janem Pawłem II
Jeden dom dla wszystkich (dewiza mnichów świętej Genowefy). Szczególne więzi łączyły ks. prof. z papieżem Janem Pawłem II. Papież był inspiratorem i powiernikiem wielu prac ks. Dzwonkowskiego. Papież K. Wojtyła przyniósł przebudzenie świadomości Polaków na całym świecie i „tego, co Polskę stanowi”. W kraju i wszędzie, gdzie był, w Rzymie i poza Watykanem… Przypominał, że „człowiek i naród musi opierać się na doświadczeniach dziejowych, by czerpać z nich mądrość, siłę i program” (Jan Paweł II, Buenos Aires, 10 IV 1987). Jan Paweł uważał za łaskę, przywilej i obowiązek spotkania z Polakami. Motywem było poczucie wspólnej więzi narodowej. Zawsze podkreślał: „łączy nas wspólna Matka, Naród, Ojczyzna”. Na bazie wypowiedzi papieskich, ks. Dzwonkowski przygotował swego rodzaju kompendium, słowa Jana Pawła II skierowane do światowej Polonii, zatytułowane: “Przesłanie, jakie pozostawił Polakom rozsianym na świecie Papież Jan Paweł II, do Polonii i Polaków za granicą”, Apostolicum 2012. Ta edycja stanowi bazę dla każdego kapłana i siostry zakonnej, którzy udają się do pracy wśród Polonii na całym świecie. Trudno sobie wyobrazić brak znajomości tej pozycji w polskich kręgach dyplomatycznych. Myślę, że to opracowanie pozwoli na dalsze badania w tym zakresie.
Francja i Kresy Wschodnie
Nie doczekał się wydania własnych wspomnień z pracy na Kresach Wschodnich. Osobiście spotkałem się z nim w Rydze, Wilnie i w Meyszagole u prał. Obrębskiego w 1972 r.
Ks. Dzwonkowski był bardzo związany z Regią we Francji. Dzięki przyjaźni z ks. Modzelewskim mógł dokonać wielu kwerend nad Polonią, prowadzić korespondencję z wybitnymi Pallotynami, takimi jak księża: Cegiełka, Bemke, Suwała itd. Zainspirował ks. Gomułczaka do badań naukowych nad osobą ks. Cegiełki i innych kapłanów. Dzięki ks. Dzwonkowskiemu posiadamy pierwsze opracowanie historii Regii Miłosierdzia Bożego we Francji: “Praca zbiorowa, Działalność męskich zgromadzeń zakonnych wśród Polonii”, KUL, 1982.
Zawsze zależało mu na ukazaniu pracy duchowieństwa, sióstr i organizacji społecznych oraz ich wkładu w historię Polski ubiegłego wieku. Podkreślał, a wręcz chlubił się wkładem duchowieństwa w chrześcijańską kulturę Polski. Nasz profesor i rektor nie bawił się w meta historię ani nie tworzył wyimaginowanej apoteozy polskiego mesjaństwa. Wiedział, jak Einstein, że łatwiej jest rozbić atom niż ludzkie uprzedzenia. Dlatego jego prace dotyczyły konkretnych grup społecznych i wydarzeń najnowszej historii Polski i Polonii. Można powiedzieć, że będąc „verus Polonus” był także vir illustri par excellence naszego Stowarzyszenia. Dlatego w imieniu Regii, jestem mu wdzięczny za nieustanne zainteresowanie wszystkim, co dotyczyło życia kulturalnego, społecznego i religijnego Regii Miłosierdzia Bożego we Francji i tam, gdzie pracowali jej członkowie.
Rektor i wychowawca seminarium
W seminarium, jako mój rektor i profesor, był człowiekiem otwartym na nowe prądy naukowe. Sprowadzał profesorów z KUL-u, byśmy mieli szerszy ogląd sytuacji w świecie nauki. Za jego czasów powstała “Wspólnota Misyjna”, która wiele wniosła w życie seminarium, jak i w rozwój naszych pallotyńskich misji na świecie.
Później, gdy pracowałem w Rosji (1998-2008), interesował się wszystkim, co działo się w Kościele Katolickim na terenie Rosji, w społeczeństwie, ale przede wszystkim interesowała go pamięć o Polakach. Informacje te wchłaniał całym sobą. Cierpiał, gdy wydalono z Federacji Rosyjskiej biskupów Mazura i Kondrusiewicza oraz z powodu zabójstw polskich kapłanów, miedzy innymi ks. Jana Frąckiewicza.
Jako Rektor seminarium spacerował często z klerykami. Jednego razu i mnie przypadł los wybrańca ówczesnej rektorskiej rekreacji. Rozmowa toczyła się spokojnie, rzeczowo. Ponieważ ks. Rektor wrócił z pogrzebu z rodzinnych stron, dzielił się ze mną swymi wrażeniami. Po 45 latach pozostał mi w pamięci następujący fragment opowiadania. Na wozie o żelaznych kołach spoczywa ciało zmarłego. Wóz ciągną konie po polnej drodze, koła rozpychają piasek, który rozsypuje się po całej powierzchni między szprychami. Modlitwa towarzyszy spokojnemu rytmowi truchtu końskiego. Rozmówca mówi o piasku: spadające ziarenka piasku, przypominają kruchość życia, jego przemijanie, a nasza kontemplacja skupia się na spełnionym życiu człowieka odprowadzanego przez kondukt pogrzebowy. Dokąd wiodła ta droga? Kres tej drogi to odkrycie sensu życia i śmierci, jakie przesłanie chciał mi pozostawić? Nie było w tym opowiadaniu ani strachu, ani lęku czy trwogi, lecz jakiś rodzaj odwagi. Pokorne opowiadanie o adieu. Szedłem z rektorem jakby w zupełnej samotności, bo przecież śmierć mojej mamy w czerwcu 1970 r. dezorganizowała moje życie. Ale seminarium, z wychowawcami i kolegami, uczyniło dalszy ciąg mego życia normalnym życiem. Moja mama nie była zajęta swoim umieraniem. Ona kochała wszystkich do końca. Myślę, że ks. Roman całe życie przygotowywał się na śmierć. Jak Maksymilian Kolbe, który szedł powoli, przez całe życie, do bunkra śmierci. Ta wspólnie przeżywana w opowiadaniu śmierć, była dla mnie nauką umierania (…). Dzisiaj odgaduję sens pragnienia takiej ceremonii pogrzebowej. Pragnął spocząć pośród swoich, w przestrzeni ich modlitw i chrześcijańskiej zadumy.
Ostatnie miesiące
W ostatnich miesiącach mówił mi, że nie interesują go książki, które kiedyś stanowiły dla niego wartość; czytał Pismo św. i książki o Chrystusie. Przygotował „Puste miejsce przy stole…”, umarł, aby żyć w innych naukowcach, historykach, ludziach Kresów Zachodnich i Wschodnich! Ostatnia nasza rozmowa telefoniczna miała miejsce 24 grudnia. Był już w szpitalu, czuł się dobrze i był wdzięczny personelowi za opiekę. Nic nie wskazywało, że odejdzie tak szybko. Dziękuję za oswojenie mnie ze śmiercią.
Czytaj też:
Dwaj papieże – niezwykły fresk u polskich pallotynów w Paryżu >>>
Ks. Franciszek Gomułczak, pallotyn, o pracy w Kościele na Wschodzie >>>
Dodaj komentarz