szukaj
Wyszukaj w serwisie


Witkacego bretońskie wojaże

Artur Hanula / 18.09.2019
Wybrzeże Bretanii i Witkacy, fot. wikimedia (Kueller - Praca własna oraz domena publiczna)
Wybrzeże Bretanii i Witkacy, fot. wikimedia (Kueller - Praca własna oraz domena publiczna)

Stanisław Ignacy Witkiewicz znany też jako po prostu Witkacy to jedna z bardziej tragicznych postaci polskiej kultury wieku XX w. W ciągu życia artysty nie brakowało kontrowersji i niedomówień związanych z jego osobą. Również samobójcza śmierć Witkacego 18 września 1939 r. (przez nielicznych uznawana za sfingowaną) była smutnym podsumowaniem żywota. W swoim życiu odwiedził Paryż. To jednak nie jedyne miejsce we Francji, które znajdziemy w życiorysie Polaka. A jakie inne jeszcze się tam znajduje? O tym dzisiaj.


Ważną postacią w kontekście obecności Witkacego we Francji był malarz Władysław Ślewiński. Młody i dobrze rokujący artysta Stanisław Ignacy Witkiewicz miał okazję poznać Ślewińskiego w czasie jego pobytu w Polsce.

Władysław Ślewiński, Autoportret w bretońskim kapeluszu, 1912, wikimedia (domena publiczna)

Mistrz Władysław na osiem lat przed śmiercią zakupił willę o nazwie Ker Simon (po bretońsku Dom Szymona) i tam zaprosił Witkacego do wspólnego malowania zachwycających bretońskich plenerów. Losy Ślewińskiego mocno związały się Bretanią. To tam poznał wielkiego Paula Gauguina i wiele się od niego nauczył współpracując pod okiem mistrza Paula w tzw. szkole z Pont-Aven, czyli grupie artystów działających właśnie u boku Gauguina w latach 1888-1890 w Bretanii. Początkowo Ślewiński wyjeżdżał do Francji na dłuższe lub krótsze pobyty, aby ostatecznie osiąść na stałe w bretońskim Doëlan we wspomnianej powyżej posiadłości. Było to w roku 1910. To właśnie tam prawdopodobnie w roku 1911 przybył Stanisław Ignacy Witkiewicz.

A zatem Witkacy zawitał na bretońskie wybrzeże na farmę i do willi Ślewińskiego. Wyglądem nieco przypominała ona zamek, położona była na wzgórzu przy ścieżce prowadzącej do portu. Młody Witkacy miał podobno wysyłać ojcu kartki z planem okolicy, po której właśnie odbywał swoje malarskie wojaże, jednak nie zachowały się one niestety do naszych czasów. Podobnie straciliśmy bezpowrotnie również korespondencję Witkacego przebywającego we Francji z ojcem. Będąc dzisiaj nieopodal dawnej willi Ślewińskiego, która teraz należy już do innych właścicieli, możemy przypuszczać, że młody polski artysta wędrował wraz ze swoim również polskim mistrzem ku wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego; mijali młyn, kluczyli wąską ścieżką wśród skał schodzącą z Ker Simon ku oceanowi.

Witkacy był jednak nieco rozczarowany, przynajmniej z dwóch powodów. Pierwszy związany był z czysto naturalnym aspektem: lato 1911 r. było upalne, wiatr niespecjalnie ukazywał swoją moc, a młody artysta pragnący studiować ruch fali był poważnie zawiedziony. Dopiero po około dwóch miesiącach, gdy powoli dobiegał końca bretoński epizod w życiu Witkacego, ocean nagle się ożywił i w tamtym czasie powstały obrazy, które dziś zaliczamy do wczesnego okresu w karierze malarskiej Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Drugi powód niezadowolenia Witkacego wynikał z mimo wszystko nienajlepszych relacji między nim i mistrzem Władysławem. Z późniejszych przekazów Stanisława Ignacego wiemy, że wraz z upływem czasu coraz bardziej drażniły go uwagi i rady Ślewińskiego. Młody artysta prawdopodobnie zrzucał to na karb rzekomej zazdrości jaką żywił do jego ambitnych dzieł doświadczony mistrz. Oczywiście starszy artysta nie tylko krytykował młodego gościa, ale również chwalił i doceniał jego malarskie postępy. Możemy jednak przypuszczać, że to nie o zazdrość chodziło nauczycielowi Witkacego, ale o pewien rodzaj zawodu: Ślewiński liczył, że z Witkacym zbuduje taką relację mistrz-uczeń jak to było kiedyś w przypadku jego i Gauguina. Niestety nie udało się…

Paul Gauguin (1891), fot. wikimedia (domena publiczna)

Tak czy inaczej obrazy Witkacego z tamtego czasu spędzonego w Doëlan są pewnie nie najważniejszą, ale integralną częścią jego twórczości. Dostrzegamy na nich znakomite odwzorowania skalistych nabrzeży, po których przechadzał się Witkacy ze swoim mistrzem. Podziwiamy fale i bezkresny przestwór oceanu. Pomimo wszelkich zawodów i niedogodności, Witkacy wyraził w swoich dziełach zachwyt krajobrazami Bretanii, szczególnie Pont-Aven i Le Pouldu. Duży wpływ wywarł na niego symboliczny “synkretyzm” Gauguina przejęty przez Ślewińskiego. Wcześniej w Paryżu zainteresował się kubizmem. Specjaliści zaznaczają, że bretońskie pejzaże Witkacego są bardziej abstrakcyjne i “drapieżne” niż u innych artystów, z których dorobku czerpał.

Po opuszczeniu willi Ślewińskiego Stanisław Ignacy Witkiewicz udał się do Londynu, gdzie co ciekawe spotkał słynnego antropologa Bronisława Malinowskiego. Będąc już w drodze powrotnej do Polski Witkacy raz jeszcze zawitał do Doëlan. Celem jego wizyty było zapewne odebranie swoich dzieł. Jeśli ktoś będzie miał kiedyś okazję przebywać na bretońskiej ziemi, warto odwiedzić miejsce związane z dwoma polskimi malarzami i przespacerować się po wybrzeżu, które podziwiali i uwieczniali w swoich pracach. Zostawili tam mały skrawek polskości.

W tekście wykorzystano informacje zaczerpnięte m.in. z: witkacologia.eu, culture.pl, witkacy.hg.pl, magazyn.o.pl, e-teatr.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-18 00:15:13