Trójkolorowe zapiski #5 | Francuzki: Dzień Matki? Tylko nie to!
fot. Pixabay.com
Choć Dzień Matki w większości z nas wywołuje chyba zdecydowanie dobre skojarzenia to przynajmniej we Francji nie zawsze tak bywało. O tym, dlaczego Francuzki wcale za tym dniem nie przepadały, powiemy sobie dzisiaj.
Nie wnikając w szczegóły warto nadmienić, że początków Dnia Matki należy szukać już w starożytnej Grecji i Rzymie. To tam czczono m.in. boginie płodności i urodzaju, a więc poniekąd matki dobrobytu i ludzkiego szczęścia. Kiedy w Europie dość powszechnie zaczęło obowiązywać chrześcijaństwo, pogańskie kulty odeszły do lamusa historii na wiele wieków. Dopiero XVII-wieczni Brytyjczycy postanowili wydobyć je na światło dzienne w nieco podretuszowanej formie obchodząc tzw. “Mothering Sunday”.
Sam wielki Napoleon poważnie myślał o wprowadzeniu dnia sławiącego matki. Przyświecał mu podobno wzniosły demograficznie cel: zwiększyć w państwie liczbę urodzeń. Jakoś jednak tych planów zaniechano. Dopiero na początku XX w. w USA rozpoczęto obchody Dnia Matki w bardziej współczesnej formie. Duże zasługi na tym polu miała niejaka Anna Maria Jarvis, która zorganizowała święto dla swojej matki w 1908 r. Również pod koniec XIX i na początku XX w. we Francji coraz powszechniej doceniano wielodzietne rodziny. Do historii przeszła inicjatywa rodem z miasteczka Artas, gdzie w 1906 r. wręczono dyplomy kobietom, posiadającym blisko dziesięcioro dzieci. Do dziś w Artas można podziwiać dyplomy wręczane z tej okazji.
W 1918 r. przebywający w Europie żołnierze amerykańscy wysyłali do ojczyzny kartki pocztowe dla swoich matek. Organizowano też dni sławiące matki, których synowie zginęli na wojnie w obronie wartości. We Francji coraz więcej mówiło się o nadaniu bardziej sformalizowanych rysów obchodom Dnia Matki. Ważne kroki w tym kierunku poczynił reżim Vichy, który za sprawą marszałka Philippe’a Pétaina wydał nawet specjalną broszurę pt. “Przewodnik z okazji Dnia Matki”. Marszałek sławił przy tym wielkie zasługi kobiet, m.in. na niwie wychowywania dzielnych mężczyzn. Trudno było jednak mówić o entuzjazmie wielu kobiet, które w tego typu inicjatywach widziały raczej sprowadzanie ich do roli “kur domowych” i piastunek dzieci. Same miały o sobie już zdecydowanie wyższe mniemanie, udzielając się m.in. w fabrykach, służąc walczącej ojczyźnie.
Oficjalnie francuskie Fête de Mères uchwalono 24 maja 1950 r. za sprawą generała De Gaulle’a. Przypada w ostatnią niedzielę maja lub pierwszą czerwca.
Dzisiaj w kontekście Dnia Matki mniej już mówi się o poprawianiu liczb demograficznych, ale większy nacisk kładzie się na zwyczajne uhonorowanie swoich mam, które we Francji w tym dniu zapraszane są do restauracji i obdarowywane podarkami. To chyba dobrze, że ten wyjątkowy dzień nie jest już odbierany negatywnie, jako atak na wolność kobiety od kuchni i dzieci, ale jako pochwała za trudy i poświęcenie dla rodziny, a w szczególności maluchów. To jasne, że obowiązki związane z troską o dom i wychowanie młodego pokolenia nie należą do łatwych, ale prawdą jest, że nikt nie jest w stanie zastąpić na tym polu kobiet, które mają do tego naturalne predyspozycje i talenty. Dlatego też trzeba robić wszystko, żeby doceniać matki nie tylko raz w roku, ale jak najczęściej dzieci powinny okazywać mamom miłość i wyrazy podziękowania za wszelkie trudy.
A jaka będzie przyszłość Dnia Matki? Trzeba mieć nadzieję, że zawsze będzie ważnym wydarzeniem w naszym kalendarzu i nie zostanie zastąpione Dniem rodzica A, B, 1, 2 czy jakkolwiek inaczej…
Na koniec ciekawostka językowa. Słowo “matka”, choć brzmi dzisiaj dość “twardo” w stosunku do matuli, mamusi czy mateńki, tak naprawdę jest zdrobnieniem od staropolskiego słowa “mać”. To skądinąd piękne słowo ostało się współcześnie niestety głównie w bardzo wulgarnych określeniach. Wielka szkoda.
W tekście wykorzystano część informacji ze strony: bimkal.pl
Dodaj komentarz