Ostatnie chwile władcy Lotaryngii Stanisława Leszczyńskiego

 
    Plac Stanisława wraz z pomnikiem króla w Nancy, fot. Autorstwa jean melis, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=36635504
Schyłek politycznej kariery Stanisława Leszczyńskiego nie wyglądał imponująco. Najpierw przebrany za chłopa uciekł z Rzeczypospolitej, potem musiał ostatecznie zrzec się praw do korony i wyjechać do Francji. Przypominamy te i inne kwestie w kontekście przypadającej 20 października br. 348. rocznicy urodzin króla Stanisława.
W 1737 r. został jednak, z łaski Ludwika XV, a ściślej mówiąc z poręczenia kard. Fleury’ego, kierującego ówczesną polityką Francji jako pierwszy minister, dożywotnim władcą bogatych księstw Baru i Lotaryngii. Leszczyński miał wówczas 60 lat i wydawało się, że los się doń wreszcie uśmiechnął.

Jean-Baptiste Oudry, Portret króla Stanisława Leszczyńskiego w stroju pielgrzyma z 1730 roku, fot. wikimedia (domena publiczna)
W luksusie i z fajką
Na książęcym tronie spędził blisko trzy dekady. Żaden z polskich królów nie dożył równie sędziwego wieku. Ale też żaden nie zmarł w tak makabrycznych okolicznościach. Dotkliwie poparzony monarcha konał przez osiemnaście dni. Gdy śmierć wreszcie nadeszła, musiała być dla niego wybawieniem.
Ale nie uprzedzajmy wypadków. Stanisław Leszczyński na lotaryńskim tronie był owocem wzajemnego układu: po śmierci protegowanego Francuzi planowali włączyć pograniczną prowincję do swego państwa. Leszczyński jednak nie narzekał. Może i nie pozwolono mu realnie rządzić, ale za to wypłacano sowitą pensję. Mógł ponadto realizować się jako mecenas sztuki i kultury.
Książęcy pałac w Lunéville stał się wprost legendarny. Były król żył z wielkim rozmachem, organizował przedstawienia, miał orkiestrę, zapraszał do siebie artystów i filozofów. Z podziwem wypowiadały się o nim ówczesne autorytety pokroju Woltera, Monteskiusza czy Rousseau. Sporą część czasu spędzał też na romansach, w tym z metresą jednego ze swoich znienawidzonych rywali – Augusta II Wettyna. Próbował swoich sił w malarstwie, dbał o edukację i sporo pisał.
Z zapisków bywalców Lunéville wiemy, że Leszczyński namiętnie palił fajkę. Dożył co prawda 88 lat, ale w końcu to właśnie palenie wpędziło go – by tak rzec – do grobu.

Jean Baptiste van Loo, Portret Stanisława Leszczyńskiego z 1728 roku, fot. wikimedia (domena publiczna)
„Płonął jak pochodnia”
Tragedia nastąpiła 5 lutego 1766 r., mroźnym porankiem. Niemal niewidomy już książę obudził się i z pomocą służącego włożył swój ulubiony i szykowny jedwabny szlafrok. Był to prezent od jego córki, a zarazem francuskiej królowej, Marii Leszczyńskiej, żony Ludwika XV.
Następnie zjadł śniadanie, przeczytał korespondencję, a potem przysiadł w fotelu ustawionym naprzeciwko kominka, by zrobić to, co robił każdego dnia o tej porze, czyli w spokoju zapalić. Gdy jednak zapadł w drzemkę, kilka iskier spadło na ubranie, które z kolei zajęło się ogniem. Służący, słysząc rozpaczliwe wołania z książęcej komnaty, bez chwili zwłoki ruszyli z pomocą. Po otwarciu drzwi ich oczom ukazał się straszny widok – były polski monarcha płonął jak pochodnia.
Zanim zdołano wezwać pomoc i ugasić pożar, Leszczyński został dotkliwie poparzony. Wezwani lekarze byli bezradni. Książę zmarł po 18 dniach – 23 lutego 1766 r. o godz. 16:00, całkowicie przytomny i w pełni władz umysłowych. Kronikarze dowodzą, że w dniu swojej śmierci, Leszczyński zdążył przyjąć ostatniego z przybywających na jego dwór gości z Polski. Był nim niejaki hr. Łojko, wysłannik króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do specjalnych poruczeń. Przyjechał z Warszawy z listem dla umierającego monarchy. Niestety, nie wiemy co zawierał.

Stanisław Leszczyński w cyklu Wizerunki książąt i królów polskich Ksawerego Pillatiego z 1888, fot. wikimedia (domena publiczna)
Poznański kondukt
Ciało nieszczęsnego władcy złożone zostało pierwotnie w wybudowanym przez niego kościele Notre-Dame de Bon Secours (Matki Boskiej Nieustającej Pomocy) w Nancy, stolicy Lotaryngii. Ale pokojem wiecznym Książę Stanisław nie cieszył się zbyt długo, bowiem jego szczątki zostały sprofanowane w czasie Rewolucji Francuskiej. Fanatyczny tłum, nie mogąc po raz drugi pozbawić króla życia, odciął mu głowę i obnosił ja po mieście wołając, iż należy ona do tego, który uniknął gilotyny.
„Poruszenie zwłok Stanisława Leszczyńskiego – pisał Konstanty hr. Tyszkiewicz w tekście ‘Notaty z podróży’ z 1862 r. – było tak wielkim świętokradztwem, iż oburzyło całą Lotaryngię. Stąd, gdy zaledwie porządek przywróconym został, natychmiast komisja, złożona z mera i urzędników municypalności miasta Nancy, zstąpiła do grobów królewskich i po obejrzeniu zwłok Leszczyńskiego, na powrót w całości do trumny włożonych, spisała z tego akt urzędowy; ażeby zaś uniknąć na przyszłość podobnej zniewagi, postanowiono sklep zawierający prochy króla i królowej, na zawsze zamurować”.
Ponowny pochówek króla nastąpił w roku 1814 r. za sprawą gen. Michała Sokolnickiego, który sprowadził szczątki Stanisława do Polski. Co ciekawe, gdy 17 lipca żałobny orszak zawitał do Lipska, do trumny Leszczyńskiego dołączono ciało Józefa księcia Poniatowskiego, poległego w Bitwie Narodów. Stamtąd kondukt przybył do Poznania. W tamtejszej katedrze odprawiona została uroczysta Msza św. żałobna.

Nagrobek Stanisława Leszczyńskiego w kościele Notre-Dame de Bon Secours w Nancy, fot. Autorstwa François BERNARDIN – Praca własna, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4889105
Książęce peregrynacje
Gen. Sokolnicki wygłosił wówczas przemówienie, wydane następnie drukiem i zatytułowane ,,Przy oddaniu do tej katedry, na wezwanie P. Rady Departamentowej, ułomka zwłoków tego cnotliwego, mądrego i dobroczynnego Monarchy i Filozofa; na Tumie w Poznaniu, dnia 5 sierpnia 1814 miana”.
Ale to jeszcze nie koniec pośmiertnych perypetii Leszczyńskiego. Szczątki monarchy złożono w Poznaniu, a następnie przewieziono do Puław, gdzie Izabela Czartoryska organizowała gabinet polskich osobliwości historycznych. Z kolei stamtąd Rosjanie wywieźli Leszczyńskiego do Petersburga, do Cesarskiej Biblioteki Publicznej. Tam kości zapakowano w skrzynkę z numerem 180.
W Bibliotece petersburskiej skrzynka przeleżała bez żadnych przeszkód do roku 1855. Dwa lata później, w 1857 r. opieczętowaną trumienkę złożono w krypcie Stanisława Augusta, spisano też, po łacinie, odpowiedni akt. Kościół św. Katarzyny trumienka opuściła w 1922 r., kiedy to została sekretnie wywieziona do Polski przez członków polskiej Komisji Rewindykacyjnej: Emila Wierzbickiego, ks. Bronisława Ussasa i Mikołaja Piotrowskiego.
Ostatecznie szczątki Leszczyńskiego trafiły na Zamek Królewski w Warszawie, a w roku 1926 przeniesiono je do jednej z sal Zamku Królewskiego na Wawelu, skąd trafiły w 1938 r. do katedry wawelskiej, początkowo do krypty Batorego, później do krypty Zygmuntowskiej.
czytaj też:
>>> Lotaryngia – ziemia polskiego króla >>>
>>> Maria Leszczyńska – ostatnia królowa, po której Francuzi płakali >>>
 
         
                     
Dodaj komentarz