O jedynej i pewnej drodze do szczęścia
for. archiwum Zgromadzenia Sióstr Służebniczek BDNP
Czy warto we współczesnym świecie oddać życie Chrystusowi? Oczywiście! Jest to jedyna i pewna droga do szczęścia – powiedziała portalowi Polskifr.fr M. Maksymilla Pliszka, Przełożona Generalna Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej, zwanych potocznie Służebniczkami Dębickimi. Trwa Tydzień Modlitw o Powołania do Kapłaństwa i Życia Konsekrowanego.
Jak podkreśliła M. Maksymilla „jeżeli człowiek odnajdzie swoją życiową drogę, swoje powołanie, to jest to zawsze droga do zbawienia, na której odnajduje pokój serca. Powołanie to świadomość, że żyje się nie dla siebie, ale dla Pana Boga i dla swoich bliźnich”.
Siostry pomagają młodym ludziom, zwłaszcza dziewczętom, odkrywać sens życia i powołanie. „Jest to dla nas duże wyzwanie, żeby towarzyszyć młodym ludziom na drogach wiary” – podkreśliła Przełożona Generalna Służebniczek Dębickich. „Tak widzimy dziś naszą rolę i czynimy to przez prowadzone rekolekcje, dni skupienia, różne spotkania ewangelizacyjne, formacyjne, modlitewne. Ufamy, że młodzi z naszej obecności i posługi korzystają dla rozeznania swego życiowego powołania” – dodała.
Chociaż Zgromadzenie Sióstr zmniejsza się liczebnie, Służebniczki Dębickie z nadzieją patrzą w przyszłość i dziękują Bogu za każde powołanie. „W ostatnim roku dwie dziewczyny wstąpiły do zakonu i rozpoczynają życie wspólnie z nami. Pan Bój je powołał, więc chcemy im pomóc w naszym Zgromadzeniu odkryć ich drogę życiową” – zaznaczyła rozmówczyni Polskifr.fr.
Wspominając swoją własną drogę powołania, M. Maksymilla zaznaczyła, że wzorem dla niej zawsze była i jest Maryja. „Tu odkryłam sens mojego życia, jestem szczęśliwą Służebniczką i dziękuję Bogu za ten dar” – podkreśliła M. Pliszka.
Zgromadzenie Sióstr Służebniczek posługuje w Europie. „Jesteśmy polskim zgromadzeniem i najwięcej domów mamy w Polsce. Mamy również wspólnoty na zachodzie – pracujemy w Niemczech, Włoszech, Danii, ale także na wschodzie – w Ukrainie, Białorusi i Rosji” – poinformowała Przełożona Generalna. Posługę misyjną Siostry podejmują też w Ameryce Łacińskiej – w Boliwii i Peru.
Zgromadzenie powstało w 1850 r. Założycielem jest świecki mężczyzna bł. Edmund Bojanowski. „Bóg złożył w jego serce charyzmat, który przekazał Kościołowi, tworząc żeńskie zgromadzenie zakonne. Charyzmatem tym jest oddanie się Panu Bogu na wzór Maryi, które przeżywamy jako bezinteresowną służbę człowiekowi, szczególnie dzieciom, ubogim i chorym” – zaznaczyła M. Maksymilla.
„Charakterystyczną cechą naszego życia i posługi ma być prostota i zaufanie Bogu oraz ochranianie człowieka przed każdym złem, przed tym wszystkim, co zagraża jego zbawieniu” – dodała.
Siostry pracują szczególnie z dziećmi w wieku przedszkolnym oraz służą chorym. W ich posłudze wyjątkową rolę odgrywają tzw. „ochronki”. To dziś forma przedszkoli, w których realizowany jest program integralnego wychowania, opracowany na podstawie wskazań Założyciela.
W obecnych czasach krajem, w którym Siostry przeżywają szczególne trudności jest oczywiście Ukraina. Tam mają domy w Charkowie i Gródku Podolskim. Jak zaznaczyła M. Pliszka, istotą posługi Służebniczek w Ukrainie obecnie „są nie tyle jakieś działania, ale obecność. Ludzie, bez względu na wyznanie potrzebują bliskości. Być z ludźmi, być blisko z tymi, którzy przeżywają traumę, którzy przeżywają utratę swoich bliskich, którzy przeżywają różnorodne cierpienie spowodowane tą wojną. Mamy być dla nich świadkami Chrystusa Zmartwychwstałego, być świadkami wiary i nadziei w tymże świecie, pełnym niepokoju”. Jak dodała „ludzie chcą być z Siostrami, by wspólnie się modlić, szukają u Sióstr oparcia i poczucia bezpieczeństwa, które ostatecznie daje Bóg. I tę rolę Siostry dziś mają tam do spełnienia”.
Siostry z Polski i innych krajów włączają się też w pomoc humanitarną, przekazując środki zarówno finansowe jak i materialne m.in. żywność, środki chemiczne, higieniczne, opatrunkowe, itp. „Ta pomoc w różny sposób płynie, szczególnie do Charkowa, nie tylko ze Zgromadzenia. Prosimy też o kierowanie pomocy na wschód różne osoby, z którymi współpracujemy” – poinformowała rozmówczyni Polskifr.fr. „Przede wszystkim za ludzi, którzy cierpią na Ukrainie oraz za ofiary tej wojny płynie z Polski nieustanna modlitwa” – podsumowała.
Publikujemy treść wywiadu:
Ks. Tomasz Sokół: Proszę przedstawić Wasze zgromadzenie i jego charyzmat.
S. Maksymilla Pliszka: Jestem przełożoną generalną Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej. Potoczna nazwa to Służebniczki Dębickie. Nasz dom generalny jest w Dębicy, w diecezji tarnowskiej. Nasze zgromadzenie zakonne powstało w 1850 r. Założycielem jest świecki mężczyzna, bł. Edmund Bojanowski, który dla troski o człowieka i jego zbawienie, poświęcił całe swoje życie, wszystkie talenty i możliwości, jakie Bóg mu dał. Bóg złożył w jego serce charyzmat, który przekazał Kościołowi, tworząc żeńskie zgromadzenie zakonne. Charyzmatem tym jest oddanie się Panu Bogu na wzór Maryi Służebnicy Pańskiej. Nasze życie konsekrowane Bogu przez śluby zakonne przeżywamy jako bezinteresowną służbę człowiekowi, szczególnie dzieciom, ubogim i chorym. Charakterystyczną cechą naszej posługi jest troska o chronienie człowieka przed każdym złem, przed tym wszystkim, co zagraża jego zbawieniu. Dlatego też termin, określenie: „ochrona”, „ochronka” – jest specyficzne dla nas, jako Sióstr Służebniczek. Ochraniamy przez wychowanie, szczególnie wychowanie integralne uwzględniające wszystkie sfery ludzkiego życia – w tym sferę duchową, tak bardzo istotną w życiu człowieka, a wiemy jak mało docenianą. Prowadzimy m.in. przedszkola katolickie, zachowujące nadaną przez Założyciela nazwę „ochronka”, w których realizujemy program wychowania opracowany na podstawie wskazań bł. Edmunda Bojanowskiego, katechizujemy, a także troską otaczamy chorych, starszych i samotnych, pomagając im z godnością przeżywać czas i przygotowywać się na spotkanie ze Zbawicielem w wieczności.
Co zdecydowało, że Matka odkryła drogę swojego powołania właśnie w tym zgromadzeniu?
Wzorem życia dla mnie zawsze była i jest Maryja. To Ona, przez różne sytuacje i wydarzenia przyprowadziła mnie do tego właśnie zgromadzenia. Jeszcze przed wstąpieniem zdobyłam wykształcenie pedagogiczne, bo moje młodzieńcze plany i pragnienia, długo nie uwzględniały życia zakonnego, ale ukierunkowane były na pracę wychowawczą. To również pomogło mi odkryć moje życiowe miejsce właśnie tutaj w Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek. W służbie Bogu i człowiekowi odkryłam sens mojego życia. Jestem szczęśliwą Służebniczką i dziękuję Bogu za dar powołania i zakonnej konsekracji. W Zgromadzeniu podejmowałam pracę katechetyczną, byłam też formatorką młodych sióstr, a od kilkunastu lat posługuję jako Przełożona Generalna.
W jakich krajach Siostry pracują?
Jesteśmy polskim zgromadzeniem i najwięcej domów mamy w Polsce. Mamy również wspólnoty w innych krajach europejskich. Na zachodzie – pracujemy w Niemczech, Włoszech, Danii, a na wschodzie – w Ukrainie, Białorusi i Rosji. Posługę misyjną podejmujemy w Ameryce Łacińskiej – w Boliwii i Peru.
A jak wygląda sytuacja domów zakonnych w Ukrainie? Jakie emocje towarzyszyły Siostrze podczas wizyty w kraju ogarniętym wojną?
W tym roku odwiedziłam Siostry w Ukrainie. Tam mamy wspólnoty w Charkowie i Gródku Podolskim. Charków, jak wiemy, to miejsce, gdzie toczą się działania wojenne, niemal codziennie są ostrzeliwania i wybuchy, nieustanne alarmy i wiele niepokoju. Charków stał się miastem – w pewnym sensie – opustoszałym, bo bardzo dużo osób wyjechało, by chronić swoje życie. W pierwszych tygodniach wojny Siostry wyjechały z Charkowa do Gródka Podolskiego, ale po kilku miesiącach wróciły. Nasze Siostry tam chcą być z ludźmi i służyć w obecnej sytuacji w taki sposób, jaki jest możliwy w istniejącej sytuacji.
Obecnie istotą naszej posługi, w Ukrainie, nie jest działanie, ale obecność, bycie blisko człowieka, bycie z ludźmi, którzy przeżywają traumę, którzy przeżywają utratę swoich bliskich, i cierpienia spowodowane tą wojną. Siostry spotykają się z rodzinami, zwłaszcza tymi, które są bezpośrednio naznaczone piekłem wojny, przez to, że mężczyźni są na wojnie albo już stracili życie. W Charkowie wiele jest też osób starszych i samotnych, których rodziny wyjechały za granicę, a oni pozostali. Wiemy, że w tym świecie pełnym niepokoju mamy być dla ludzi świadkami Chrystusa, świadkami nadziei. Ludzie chcą być z Siostrami, by wspólnie się modlić, szukają u Sióstr oparcia i poczucia bezpieczeństwa, które ostatecznie daje Bóg.
Drugim miejscem naszej posługi jest Gródek Podolski na zachodzie Ukrainy, gdzie bezpośrednie działania wojenne nie są tak bardzo odczuwalne jak w Charkowie, ale też pojawiają się rakiety czy drony i rozbrzmiewają alarmy. Z każdej rodziny jest ktoś na wojnie. Cmentarze wypełniają się ofiarami wojny. Są rodziny, z których mężczyźni, którzy poszli na wojnę zaginęli, rodzina nie ma z nimi kontaktu. Temat wojny jest obecny w rozmowach i w modlitwie. Siostry starają się słuchać ludzi i razem z ludźmi się modlą.
W Gródku Podolskim nasza Siostra posługuje w domu Miłosierdzia. Jest to dom prowadzony przez Księży Marianów, którzy tam są duszpasterzami. To dom, gdzie przebywają osoby starsze, chore, samotne. Znaleźli tam schronienie także ludzie starsi i chorzy, cierpiący i wystraszeni, pochodzący z terenów objętych wojną, m.in. z Odessy, Bachmutu. Dziękują za pomoc, której doświadczają od Polaków, proszą o to, by nie zostawić ich samymi, by modlić się za tych, którzy są jeszcze na wojnie z ich rodzin, by modlić się o pokój.
Siostry w Polsce włączają się też w organizowanie pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Przekazujemy zarówno środki finansowe jak i materialne m.in. żywność, środki chemiczne, higieniczne, opatrunkowe, itp. Ta pomoc w różny sposób dociera, szczególnie do Charkowa. Prosimy też osoby, z którymi współpracujemy, o włączanie się w organizowanie pomocy dla Ukrainy. Niezastąpioną formą pomocy, która płynie ze Zgromadzenia jest nieustanna modlitwa za tych, którzy cierpią.
Na początku wojny w Polsce przyjmowałyśmy osoby z Ukrainy, udostępniając pomieszczenia w naszych zakonnych domach. Obecnie ludzie, którzy zamieszkiwali u nas przez kilka miesięcy albo się usamodzielnili, pozostając w Polsce, albo wrócili do Ukrainy.
Młode pokolenie Polek przeżywa różne dylematy powołaniowe. Jakim to jest wyzwaniem dla Was jako zgromadzenia?
Młode pokolenie Polek w dzisiejszym czasie gubi się na drogach życia, ale również poszukuje jego sensu. Współczesnym wyzwaniem dla Sióstr jest konieczność zaangażowania w odkrywanie takich form posługi, które będą pomocą w odkrywaniu życiowego powołania oraz doprowadzaniu ludzi do Chrystusa, który nadaje sens wszystkiemu. Młodym żyjącym obecnie kulturą tymczasowości bardzo trudno jest podjąć decyzję wymagającą trwania w wierności przez całe życie, nawet wtedy gdy są przekonani, że Bóg obdarowuje ich powołaniem do życia konsekrowanego. Towarzyszenie im to nasze zadanie, które staramy się podejmować prowadząc różne formy rekolekcji, dni skupienia, spotkania ewangelizacyjne itp. Do naszych zakonnych domów zapraszamy też ludzi młodych by razem podejmować refleksję na tematy związane z wiarą, powołaniem i Kościołem, by dzielić się wiarą, modlić się wspólnie, odkrywać Boga obecnego wśród nas i Jego miłość.
W Tygodniu Modlitw o Powołania wraz ze świeckimi podejmujemy inicjatywę „Wołanie o powołania”. Jej sensem jest modlitwa o dar nowych powołań, która trwać będzie bezustannie przez cały tydzień – dzień i noc. Mamy świadomość, że bez modlitwy wszystkie nasze wysiłki podejmowane na rzecz młodych nie przyniosą trwałego owocu – stąd ta inicjatywa.
Chociaż nasze Zgromadzenie zmniejsza się liczebnie, z nadzieją patrzymy w przyszłość, dziękując Bogu za każde powołanie. W ostatnim roku dwie dziewczyny, wstąpiły do naszej zakonnej wspólnoty. Pan Bóg je powołał by były Służebniczkami, więc chcemy im pomóc w naszym Zgromadzeniu odkryć ich drogę życiową.
Dlaczego warto także współcześnie poświęcić życie dla Chrystusa w zgromadzeniu?
Ponieważ dla tych, których Jezus powołuje do życia zakonnego jest to jedyna, pewna droga do szczęścia, zarówno doczesnego jak i wiecznego. Wymaga wysiłku i trudu, ale chyba nie większego niż życie małżeńskie, rodzinne, czy samotne. Przecież każda forma życia ma swoje blaski i cienie, radości i trudy. Ważne, by każdy z nas odnalazł własną życiową drogę, na której się uświęci i o to się modlimy.
czytaj też:
Bp Markowski: obraz kapłana inny, istota kapłaństwa ta sama >>>
Dodaj komentarz