szukaj
Wyszukaj w serwisie

Mało znane francuskie wojaże znanego polskiego biskupa

Artur Hanula / 08.05.2019
Konfesja św. Stanisława w katedrze na Wawelu, fot. I, Bogitor, wikimedia (na licencji CC BY-SA 3.0)
Konfesja św. Stanisława w katedrze na Wawelu, fot. I, Bogitor, wikimedia (na licencji CC BY-SA 3.0)

8 maja Kościół w Polsce obchodzi uroczystość św. Stanisława ze Szczepanowa, biskupa i męczennika. To jeden z głównych patronów Polski obok Matki Bożej i św. Wojciecha. Najczęściej kojarzony jest w związku ze sporem, jaki wiódł z nim polski król Bolesław Śmiały (zwany też Szczodrym). Spróbujmy jednak dowiedzieć się nieco więcej o jego związkach z Francją, o których zdecydowanie mniej się mówi, a mogą one być niezwykle istotne, wręcz kluczowe, dla zrozumienia tej postaci.


Początki

Przyszły biskup krakowski Stanisław urodził się w Małopolsce, a konkretnie w Szczepanowie. Było to 26 lipca 1030 r. W 1060 r. został kanonikiem krakowskim, przyjąwszy uprzednio święcenia kapłańskie. Po dwunastu latach przypadło mu w udziale bardzo prestiżowe biskupstwo krakowskie. Rezydował przecież w mieście, które uznawano wówczas na nieformalną stolicę państwa pierwszych Piastów.

Obraz przedstawiający św. Stanisława BM z około 1490 roku, przechowywany w klasztorze franciszkanów w Krakowie, fot. wikimedia (domena publiczna)

Konflikt

W tamtych czasach biskupi byli powoływani na urząd przez monarchę. Wydaje się zatem czymś oczywistym, że Stanisław musiał się cieszyć poparciem ze strony króla Bolesława. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, iż ich wzajemne stosunki szybko uległy gwałtownemu pogorszeniu.

Biskup wytykał władcy m.in. niemoralne zachowania, zbytnią surowość wobec poddanych i błędy. Duchowny zastosował też wobec monarchy klątwę. Bolesław zwerbował nawet specjalnych wysłanników, którzy mieli śledzić poczynania kapłana i donosić królowi, gdyby pojawiła się jakaś podstawa do oskarżenia. Niestety dla króla Stanisław jako człowiek sprawiedliwy nie dopuszczał się żadnych czynów, które nosiłyby znamiona wykroczenia.

Bolesław postanowił zatem posłużyć się oszczerstwem. Oskarżył biskupa o bezprawne przejęcie dóbr niejakiego Piotra z Janiszewa. Podburzył jego spadkobierców i nakłonił świadków do składania fałszywych zeznań. Faktem było, że biskup trzy lata wcześniej zakupił od tzw. Piotrowina dobra ziemskie na poczet biskupstwa. Wszystko jednak odbyło się w zgodzie z prawem. Biskup stanął przed sądem i jego sytuacja była nie do pozazdroszczenia, gdyż w zasadzie nie było nikogo, kto obiektywnie mógłby przyznać mu rację. Piotr wszak już wtedy nie żył.

Wtedy biskup złożył dziwną prośbę: poprosił o przedłużenie sprawy o 3 dni zanim zapadnie wyrok. Król zgodził się licząc na jeszcze większe ośmieszenie duchownego. W tym czasie Stanisław zarządził w diecezji post i modlitwę, w których to praktykach sam brał udział. Po upływie tych dni udał się do grobu Piotra z Janiszewa i, jak podają źródła, miał go wskrzesić. Dzięki temu zmarły udał się na proces i zaświadczył, że zakup dóbr ziemskich jakiego dokonał biskup odbył się na prawowitych zasadach. To wydarzenie zamknęło przeciwnikom usta i przyczyniło się do kanonizacji Stanisława w 1253 r.

Władca nawet i w takich okolicznościach nie dawał za wygraną i już coraz bardziej otwarcie nastawał na życie biskupa. Jak podają kroniki, 11 kwietnia 1079 r. król miał wkroczyć do kościoła na Skałce w Krakowie i zabić biskupa w czasie odprawiania Mszy. Większość historyków twierdzi, że najprawdopodobniej nie zrobił tego osobiście, ale poprzez wysłanników.

Na zabójstwie się nie skończyło i oprawcy mieli porąbać zwłoki na kawałki i rozrzucić je po całym Krakowie. W starych zapiskach kronikarskich znajdziemy świadectwa utrzymujące, że po tej tragedii nad miastem krążyły cztery tajemnicze orły, a miejsca, gdzie znajdowały się cząstki szczątków biskupa, były wskazywane przez wiązki ponadnaturalnego światła. Duchowni i świeccy postanowili je zebrać w jedno miejsce, a one miały się zrosnąć w całość. Badacze epoki najczęściej widzą w tym zjawisku zapowiedź “zrośnięcia” się Polski po rozbiciu dzielnicowym.

Biskup Stanisław a Francja

Zdecydowanie mniej niż o konflikcie biskupa z królem mówi się o jego relacjach z Francją. Trzeba jednak przyznać, że Stanisław był wielkim orędownikiem przyjaźni polskiego i francuskiego Kościoła.

Pierwszy raz zetknął się z Francją prawdopodobnie w czasie swoich studiów w Paryżu.

Chyba mało kto wie, że Stanisław spędził siedem lat u benedyktynów w paryskim Saint-Germain-des-Prés. Tylko w ramach ciekawostki dodajmy, że wiele wieków później funkcję opata pełnił w tym klasztorze były król Polski Jan II Kazimierz Waza, gdzie spoczęło jego serce.

To właśnie we Francji biskup zafascynował się owocami tzw. reformy kluniackiej. Pod tym tajemniczo brzmiącym terminem kryje się szereg gruntownych reform dokonanych przez benedyktyńskich opatów w Cluny (Burgundia), powszechnie wówczas znanych i pochwalanych. Nie wnikając w szczegóły zaznaczmy tylko, że wszystkie one miały się przyczynić do wzrostu poziomu moralnego i intelektualnego wśród kleru. Trzeba przyznać, że założenia skutecznie wcielano w życie i obserwowano pozytywne ich owoce.

Klasztor St. Germain des Prés w XVII w., fot. wikimedia (domena publiczna)

Już po powrocie do Polski Stanisław, będąc wtedy kanonikiem krakowskim, a potem biskupem, pracował na rzecz zbliżenia polsko-francuskiego. Wiele czynił też, żeby reforma z Cluny była wdrażana również w państwie pierwszych Piastów.

Kto wie, być może gorliwość biskupa o poziom moralny władcy i jego zatarg z nim, były jakimś echem fascynacji surowymi reformami kluniackimi. A zatem francuskie wątki w życiorysie biskupa Stanisława są być może o wiele ważniejsze niż powszechnie się uważa.

 

Tekst powstał na podstawie informacji zaczerpniętych głównie z: encyklopedia.pwn.pl, fr.aleteia.org, kuBogu, polskieradio.pl oraz A. Polewska “Cuda w historii Polski”

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-05-06 23:15:15