szukaj
Wyszukaj w serwisie


Juliusz Słowacki. Poeta królom równy

Dla Polonii / 24.09.2024
Juliusz Słowacki, fot. wikimedia (domena publiczna)
Juliusz Słowacki, fot. wikimedia (domena publiczna)

Juliusz Słowacki – polski poeta, którego 215. rocznicę urodzin obchodzimy we wrześniu tego roku to nie tylko postać pomnikowa i wieszcz narodowy, ale i osoba do dziś nam bliska. Mistrz języka polskiego, zakochany w rodzinnym krajobrazie, zanurzony w historii, odludek wrażliwy na losy jednostki – w swej samotni opisał polską duszę.


Zygmunt Nowakowski, pisarz i dziennikarz, aktor i reżyser, wspominał, że ostatnie dni czerwca 1927 roku ‒ kiedy prochy Słowackiego, po blisko ośmiu dekadach od jego śmierci, wracały do ojczyzny – były nadzwyczaj upalne. Nowakowski przyglądał się wydarzeniu bardzo uważnie, nie tylko dlatego, że uwielbiał twórczość tego poety i dramaturga, ale także ze względu na pełnioną funkcję. Od roku był bowiem dyrektorem Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

To właśnie w tym królewskim mieście, dokładnie w Krypcie Wieszczów, w podziemiach archikatedry na Wawelu, miał ostatecznie spocząć autor „Kordiana”, przeniesiony z paryskiego Cmentarza Montmarte. W Krakowie podobno zrobiło się wtedy tak cicho, że jak dzwon brzmiało tylko jedno powtarzane przez wszystkich słowo: „Słowacki…, Słowacki…, Słowacki…”. Nie potrzeba było niczego dodawać, jak relacjonował Nowakowski. Naród wiedział, kogo przyjmuje i co jemu zawdzięcza.

Inicjatorem sprowadzenia prochów Mistrza był marszałek Józef Piłsudski, wówczas, po przewrocie majowym, prezes rady ministrów i minister spraw wojskowych. Słowacki był jego ulubionym artystą. W przemowie pogrzebowej na Wawelu nazwał go „równym królom”. Natomiast w swoim testamencie poprosił, by w miejscu dedykowanym mu po śmierci, wyryć mały fragment z dramatu Słowackiego „Beniowski”. Marszałek utożsamiał się z tymi słowami. Miały wyrażać jego poświęcenie i czyny dla ojczyzny.

Wolę Piłsudskiego spełniono. Cytat zaczynający się frazą: „Kto, mogąc wybrać, wybrał zamiast domu,/ Gniazdo na skałach orła…” znalazł się na marmurowej płycie kryjącej serce Marszałka i ciało jego matki na wileńskim Cmentarzu na Rossie.

Z tego samego dzieła pochodzi inny sławny wers poety: „I moje będzie za grobem zwycięstwo!…”. Wyraził w ten sposób rozgoryczenie z powodu często słabej oceny swoich dzieł za życia, brakiem zrozumienia nawet przez współczesne mu polskie środowisko poetyckie i nadzieję na docenienie przez kolejne pokolenia.

Istotny wpływ na krytykę, z jaką spotykał się Słowacki ‒ który od 1831 roku przebywał na emigracji, a od 1837 już na stałe w Paryżu ‒ miały jego relacje z Adamem Mickiewiczem. Konkurowali ze sobą i nie lubili siebie. Mickiewicz bardziej był bywalcem, Słowacki – outsiderem. Mickiewicz dotknął osobiście Słowackiego tym, że występujący w III części „Dziadów” poplecznik władz carskich Doktor miał być wzorowany na jego ojczymie, doktorze Auguście Bécu. Słowacki uznał, że porównanie jest krzywdzące nie tylko dla drugiego męża matki, ale też dla całej rodziny. Ponadto Mickiewicz publicznie twierdził, że twórczość Słowackiego, choć piękna, to jest „świątynią bez Boga”.

Dlatego Zygmunt Nowakowski w swoim wspomnieniu odnotował, że kiedy trumna z ciałem Słowackiego zbliżała się do Krypty Wieszczów na Wawelu, Mickiewicz ze swojego sarkofagu miał zadać pytanie: „Słowacki?…, Słowacki?…, Słowacki?…”, zdziwiony, że po śmierci będą zrównani.

Zanim Słowacki osiadł na stałe w Paryżu i tam zmarł 3 kwietnia 1849 roku ‒ zaledwie kilka miesięcy przed Fryderykiem Chopinem, niemal swoim równolatkiem, z którym się znał ‒ krążył nie tylko po rodzinnych stronach, ale też po Europie, również po krajach Orientu. Był między innymi w Egipcie, Palestynie, na terenach dzisiejszej Syrii i Libanu.

Przyszedł na świat 4 września 1809 r. w Krzemieńcu, w mieście nazywanym „Atenami Wołyńskimi”, o czym zadecydowało wyjątkowe Liceum Krzemienieckie – szkoła średnia o poziomie uniwersyteckim. Wśród wykładowców był ojciec Juliusza – Euzebiusz, historyk literatury, który zmarł, gdy syn miał pięć lat. Po latach został absolwentem tej placówki.

Sam Słowacki mitologizował Krzemieniec. Wspaniale położone miasto u podnóża Gór Krzemienieckich, z zabytkami sięgającymi średniowiecza, stało się dla niego arkadią, osłodą w czasach dorosłości. Studia prawnicze skończył na Uniwersyteckie Wileńskim, pierwszą pracę dostał w Warszawie w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Nie znosił jednak zajęć typowo urzędniczych. Kiedy wybuchło powstanie listopadowe chciał walczyć z bronią w ręku, ale słabe zdrowie pozwoliło mu podjąć inny patriotyczny wysiłek: stał się kurierem dyplomatycznym. W tej roli był w Dreźnie, Paryżu i Londynie. Kilka lat spędził w Szwajcarii, kilka miesięcy we Włoszech, gdzie zaprzyjaźnił się z trzecim z naszych wieszczów, Zygmuntem Krasińskim. Z nim oraz z matką korespondował przez lata.

W ostatnim okresie życia Słowacki rozwinął swoje myśli filozoficzne. Doprowadziły go do stworzenia tak zwanej koncepcji genezyjskiej, będącej rozważaniami na temat narodu i jednostki w historii. Podobno osiągał też stany mistyczne. Jego rozwój duchowy wtedy poszybował, co opisał Jarosław Marek Rymkiewicz w książce „Juliusz Słowacki pyta o godzinę”. Zmarł na gruźlicę, tak jak jego ojciec.

Musiał czekać aż do przełomu XIX i XX wieku, by rodacy zrozumieli jego talent, którym chciał służyć polskiej sprawie. Stał się ojcem duchowym poetów młodopolskich i późniejszych. Na bliskość metafizyczną ze Słowackim powoływali się Jan Lechoń i Krzysztof Kamil Baczyński. Czerpali z autora „Balladyny” również malarze (Jacek Malczewski, Wlastimil Hofman, Witold Pruszkowski)i kompozytorzy (Ludomir Różycki, Feliks Nowowiejski).

Juliusz Słowacki żył tylko trzydzieści dziewięć lat. Pozostawił kilkanaście dramatów – wszystkie określane mianem wielkich, nieustająco granych w teatrach, a także poematy oraz tomy wierszy. Wspominaliśmy go wyjątkowo często w roku 2009, który Sejm RP ustanowił Rokiem Juliusza Słowackiego oraz w 2022 roku – w Roku Romantyzmu Polskiego, a tego lata odbywa się Narodowe Czytanie „Kordiana” Słowackiego, którego finał odbyła się 7 września.

Warto czytać i zastanawiać się nad przesłaniem Słowackiego. Pozostaje aktualny i porusza. Może dlatego, że – jak określił poetę Jarosław Iwaszkiewicz ‒ „znał życie, choć odludek”. W swej samotni opisał polską duszę.

Karolina PREWĘCKA
dziennikarka, publicystka i pisarka, autorka książek – wywiadów-rzek i biografii, m.in. Bohdanem Łazuką i Stanisławą Celińską

 

czyta też:

Skąd biorą się monety na grobie Juliusza Słowackiego w Paryżu >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-10-12 23:15:11