O głosie, tremie i emocjach – polscy śpiewacy z Paryskiej Opery
arch. S. Szychowiak / Janika Sprunger
Trema jest potrzebna. Jeżeli jej nie ma, oznacza to, że nie ma żadnych emocji, że coś jest zwyczajnie nie tak. System pracy w teatrach z najwyższej światowej półki, jakim niewątpliwie jest Paryska Opera, jest tak bogaty i żeby móc temu podołać, trzeba mieć dużo determinacji – mówią portalowi polskiFR polscy śpiewacy pracujący dla Opery Paryskiej – Dominika Paczkowska-Gajdzis i Sławomir Szychowiak.
Alicja Rekść: Jesteście Państwo w Paryskiej Operze już od jakiegoś czasu. Pani Dominika jest tu już szósty sezon. Pan, Panie Sławomirze, mieszka Pan we Francji od 1993 roku, w Operze Paryskiej pracuje Pan zaś od 1997 roku. Czy to miejsce jest spełnieniem marzeń?
Sławomir Szychowiak: Wyjechałem do Francji ze względów rodzinnych. Żona wyjechała wcześniej do Lyonu, z czasem dołączyłem do niej. Udało mi się dostać pracę w tamtejszej operze, zostałem tam dwa sezony. Paryż pozostawał dla mnie ziemią nieznaną. Opera paryska pozostawała raczej w strefie ciekawości, nie tyle największych pragnień. Raz zdecydowałem się pojechać na przesłuchanie do Paryża i zostałem przyjęty. W Lyonie byłem z rodziną, to bardzo ładne miasto, przyjazny klimat. Paryż, stał się wyzwaniem dla całej mojej rodziny.
Dominika Paczkowska-Gajdzis: Opera Paryska jest miejscem bardzo prestiżowym.Niebywale wysoki poziom, wspaniali artyści i cudowna atmosfera przyciąga ludzi z całego świata. Ta niezwykła możliwość obcowania z największymi dyrygentami, reżyserami, solistami , najlepszymi produkcjami sprawia iż jest to niewątpliwie miejsce marzeń wielu artystów. Z pewnością, więc było to i moje marzenie. Zanim jednak dotarłam do Opery Paryskiej przeszłam długą drogę. I tu pozwolę sobie nieskromnie na dłuższą dygresję. Od kiedy pamiętam zawsze chciałam śpiewać operowo.
Może nie byłoby w tym stwierdzeniu nic dziwnego, gdyby nie fakt ,że takie pragnienie pojawiło się u mnie już w wieku około 5 lat. Dodam tutaj również , iż moi rodzice , nie są muzykami, mama matematyk a tata artysta plastyk , zatem nie mieli więc bezpośredniego wpływu na moje zainteresowania. Dali mi za to ogromne wsparcie i siłę walki w moim jakże dla nich wówczas wręcz dziwnym pragnieniu zostania śpiewaczką operową. Jednakże mimo mojej wielkiej miłości ku Operze początki mojej drogi artystycznej rozpoczęłam od nauki gry na flecie poprzecznym z powodu dość prozaicznego , gdyż rok przed rozpoczęciem nauki klasa śpiewu została zamknięta. Tak też na kilka lat pragnienie śpiewu zostało zastąpione początkowo dość niechętnie lecz potem z ogromnym entuzjazmem fascynacją do fletu poprzecznego.
Moja droga powrotu do wielkiej miłości śpiewu zaczęła się ponownie na studiach Dyrygentury Chóralnej i prowadzenia małych zespołów kameralnych. Podczas tych studiów zatęskniłam tak bardzo za śpiewem, że rozpoczęłam równolegle studia na Wydziale Wokalno-Aktorskim, a potem doskonaliłam jeszcze swoje umiejętności wokalne w Oper Studio w Szwajcarii. Zaraz po jego skończeniu zdawałam kilka ważnych przesłuchań, między innymi do Opery Paryskiej w której zostałam i mam przyjemność oraz zaszczyt śpiewać już 6 sezon.
A.R. Było ciężko na początku? Jak pracuje się w Operze w Paryżu? Jaka atmosfera panuje w tutejszej świątyni muzyki?
S.Sz.: Ja przeżyłem szok. Muszę przyznać, że początki językowe były trudne. System pracy w teatrach z najwyższej światowej półki, jakim niewątpliwie jest Paryska Opera, jest tak bogaty i żeby móc temu podołać, trzeba mieć dużo determinacji. Praca w Lyonie, czy w mniejszych teatrach zupełnie inaczej wygląda. Żartujemy sobie, że jest to “przedsiębiorstwo”, czy “fabryka”. Jest w tym pół prawdy, odbywa się tu całe mnóstwo bardzo ciekawych produkcji i światowych premier.
A.R.: A jak z atmosferą? Czujecie Państwo na sobie oddech konkurencji?
D.P.-G.: Atmosfera jak już wyżej wspominałam jest wspaniała. A jeśli chodzi o konkurencję to oczywiście jest ogromna, bo przecież jest to jedna z najlepszych oper na świecie. Śpiew to bardzo wymagający zawód. Osobiście uważam iż głos ludzki to jeden z najpiękniejszych instrumentów na świecie. Dotyka wręcz bezpośrednio duszy i ciała człowieka a przy tym jakże kruchy i szalenie delikatny jako instrument. . Tu, w Paryżu, mamy do czynienia z absolutnie wyjątkowymi artystami, reżyserami, dyrygentami oraz śpiewakami. Pracowanie z tak wspaniałymi ludźmi sprawia, że staramy się być na jak najwyższym poziomie. Wszyscy chcemy być jak najlepsi, co rzecz jasna wiąże się z dużym stresem i konkurencją.
A.R.: Zdarzają się przyjaźnie?
D.P.-G.: Oczywiście. Jak choćby my ze Sławkiem. To zależy mocno od osobowości. Bywa oczywiście ciężko, gdy zdajemy przesłuchania i muszę konkurować na przykład z dwiema przyjaciółkami. Wówczas trudno jest nie patrzeć na siebie wzajemnie z pewną dozą rywalizacji. Ale wszyscy do tego przywykliśmy i staramy się być bardzo profesjonalni podczas przesłuchań.
S.Sz: Tak, uważam bardzo podobnie, miewałem bardzo gorzkie doświadczenia w tej materii sprzed lat, ale nie czas by teraz o tym mówić. Konkurencja jest na każdym kroku. Gdzieś się kończy koleżeństwo i zaczyna rywalizacja w moim przypadku jest to budujące i motywujące do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
D.P.-G.: Przebywanie pośród znamienitych artystów niejako zobowiązuje do stałego wzrastania w swoich umiejętnościach . Daje to również niesamowitą motywację do pracy i stawania się coraz lepszym artystą. Korzystam więc z każdej nadarzającej się okazji aby móc obserwować największe gwiazdy które występują w naszej Operze. Nie ograniczam się wyłącznie do spektakli operowych. Z równie wielką ciekawością i wnikliwością słucham i oglądam koncerty symfoniczne, kameralne czy spektakle Baletowe.
Myślę że tak niezwykła różnorodność programowa jaką oferuje nam Opera, daje nam okazję do wszechstronnego rozwoju nie tylko od strony artystycznej , ale również całościowo jako osoba ludzka. Uważam , że chcąc być artystą, wciąż musimy szukać inspiracji, wciąż być głodni wiedzy w dziedzinie muzyki i w każdej innej, jeśli nas rozwija. Ośmielę się tu zacytować słynnego austriackiego kompozytora Alban Berga, który w sposób bardzo trafny ujmuje istotę rzeczy.” Muzyka jest jednocześnie produktem uczuć i wiedzy, gdyż wymaga od kompozytorów jak i wykonawców nie tylko talentu i entuzjazmu, ale także wiedzy i słuchu, które są wynikiem długotrwałej pracy i refleksji”.
Wszystkie te niuanse widzę tym ostrzej, jako że zostałam śpiewaczką, będąc wcześniej instrumentalistką. Głos ludzki jest, w moim odczuciu, najwspanialszym instrumentem na świecie. Zawiera w sobie piękno, delikatność, jednocześnie dotyka też naszej duszy. W przypadku śpiewu instrumentem jest człowiek, to, kim jesteśmy przejawia się w tym, jak śpiewamy – jest to coś absolutnie niesamowitego. Nasza praca wymaga ogromnej dyscypliny i reżimu: musimy bardzo uważać na naszą dietę i kondycję fizyczną. Dbając o siebie, dbamy przecież o nasz instrument. Jesteśmy poniekąd jak sportowcy.
A.R.: Macie Państwo jakiś ulubiony repertuar?
S.Sz.: Jako „spokojny” baryton, w pracy najłatwiej odnajduję się w repertuarze G.Verdiego. Dzieła tego wybitnego kompozytora są tak napisane, że każdy śpiewak od solisty po chórzystę ma wszelakie możliwości, aby wykazać się głosem, interpretacją, bardzo bogatą dynamiką. To jest taki rodzaj muzyki, który w moim przekonaniu chociaż nie zawsze łatwy, wykonuje się z przyjemnością.
D.P.-G.: To bardzo trudne pytanie , ponieważ mam wielu ukochanych kompozytorów i dzieł muzycznych. Spróbuję wymienić tylko kilku. Zdecydowaną miłością muzyczną jest dla mnie Jan Sebastian Bach którego cudownie opisuje sam Fryderyk Chopin “Bach mi przypomina astronoma – jedni nic nie zdołają dojrzeć u niego, prócz szeregu cyfr zawiłych, ale drugich, co go czuć i rozumieć potrafią, prowadzi Bach do swojej lunety olbrzymiej i pozwala przez nią admirować swych arcydzieł gwiazdy. Jeśli jaka epoka odwróci się od Bacha, da sobie smutne świadectwo płytkości, głupoty i zepsutego gustu” Jan Sebastian Bach którego utwory bardzo dobrze poznałam jako instrumentalistka grając na flecie poprzecznym, jest dla mnie jednym z najwspanialszych kompozytorów, to dzięki niemu odkryłam piękno muzyki i jej rozmaite barwy.
Kolejni kompozytorzy to między innymi Claudio Monteverdi, Antonio Vivaldi, Henry Purcell , Georg Friedrich Haendel,Wolfgang Amadeus Mozart,Gaetano Donizetti, Gioachino Rossini, Piotr Czajkowski, Charls Gounod, Julet Massenet,Camille Saint –Saëns ,Georg Bizet, Franz Schubert, Modest Murorgski .
Natomiast w odniesieniu do polskich kompozytorów, odkrywam na nowo wspaniałą i pełną barw muzycznych twórczość Karola Szymanowskiego. Wykonuję też utwory Mieczysława Karłowicza, Ignacego Jana Paderewskiego, czy też mniej znane we Francji pieśni naszego genialnego kompozytora Fryderyka Chopina. Owa twórczość wokalna Fryderyka Chopina jest niestety zbyt często pomijana zupełnie niesłusznie.
S. Sz.: Mieliśmy nawet z kolegami i koleżankami z opery taki pomysł, by zaproponować placówkom dyplomatycznym czy polonijnym nasz udział w jakiejś formie obchodów stulecia niepodległości. Niestety zapewne nasza propozycja była wystosowana zbyt późno. Ale nie wszystko stracone.
A.R.: Jakie są Państwa aktualne projekty? Gdzie teraz będzie można Państwa usłyszeć i zobaczyć?
S. Sz.: Jesteśmy w trakcie produkcji „Trojanów” H.Berlioza w Operze (premiera odbędzie się 22 stycznia stycznia), teraz [15 listopada – przyp. red.] odbywa się premiera „Simona Boccanegra” G.Verdiego z naszym udziałem.
D.P.-G : Oprócz występów w Operze, śpiewam również koncerty solowe; między innymi z zespołem “Les Contrerimes” w składzie: gitara- Emilie Marmier Pellisier oraz flet prosty- Blandine Cambon Collet. W repertuarze zespołu mamy bardzo różnorodną muzykę; od renesansu , romantyzmu aż do muzyki współczesnej . Wykonujemy również muzykę polską, choćby wspomniane już wcześniej pieśni Fryderyka Chopina. Mamy również w planach rozszerzyć nasz repertuar i dołączyć do niego pieśni Ignacego Jana Paderewskiego. Zależy mi bardzo na tym, aby tu, we Francji, promować a tym samym ukazywać piękno naszej, polskiej muzyki. W planach mam nagranie płyty z młodym i wybitnie utalentowanym polskim pianistą Jakubem Tchorzewskim.
Z niecierpliwością wyczekuję tego projektu , ponieważ dotyczyć on będzie, dziś dość zapomnianego, fenomenalnego francuskiego kompozytora Rene de Boisdeffre. Planuję również koncerty ze wspaniałą pianistką panią Teresą Janiną Czekaj, która organizuje wiele prawdziwie znakomitych koncertów na nowo odkrywających często zupełnie zapomnianych polskich kompozytorów . W jednym z takich koncertów, gdzie miałam przyjemność uczestniczyć jako słuchacz, wykonane były między innymi mało znane dzieła Romana Palester w interpretacji wyżej wspomnianego Jakuba Tchorzewskiego.
A.R.: Miewacie Państwo tremę?
D. P.-G.: Trema jest potrzebna. Jeżeli jej nie ma, oznacza to, że nie ma żadnych emocji, że coś jest zwyczajnie nie tak. Trema jednak powinna przerodzić się w energię mobilizując a nie paraliżującą .. Jeśli pracuje się nad jakąś produkcją, to występ jest swojego rodzaju zwieńczeniem często ciężkiej i długotrwałej pracy. Jest przyjemnością oraz możliwością podzielenia się swoją interpretacja i refleksją na temat danego dzieła muzycznego.. Przykładem może być tutaj spektakl„Simon Boccanegra” Giuseppe Verdiego który jest przepiękną operą, z ciekawą, oryginalną scenografią, znakomitymi śpiewakami takimi jak Ludovic Tezier oraz wybitnym dyrygentem Fabio Luisi. Wydaje mi się, że będzie to produkcja naprawdę wyjątkowa do której obejrzenia serdecznie zachęcam.
Natomiast w kolejnej produkcji Les Troyens Hectora Berlioza reżyserem jest niezwykły Dmitri Tcherniakov, który wydobywa z nas bardzo wiele pokładów artyzmu.. Jest szalenie wymagający, ale też świetnie prowadzący nas aktorsko. Jest to wyczerpujące, ale i niezwykle przyjemne.
A.R.: Ile zajmuje Państwu przygotowania się do tego typu spektaklu?
S.Sz.: Nasze partie śpiewamy na pamięć. Bywają opery krótkie, jak „Simon Boccanegra”, ale „Trojanie” to dzieło ponad pięciogodzinne. Jest to zupełnie inny wymiar przygotowań. Dlatego prace nad tą inscenizacją już się rozpoczęły. Nasz plan pracy w Operze przygotowany jest z rocznym wyprzedzeniem, w przypadku solistów, plan pojawia się czasem cztery lata wcześniej. Wiosną każdego roku dostajemy szczegółowy plan kolejnego sezonu. Rozpisany jest każdy dzień, miejsce próby godzina i jej muzyczny czy sceniczny charakter
D.P.-G.: Wszystko w planach idealnie się zazębia, jest perfekcyjnie przemyślane. W „Operze” odbywa się mnóstwo produkcji w jednym czasie. W ciągu sezonu granych jest około dwudziestu spektakli, w tym jakąś połowę stanowią premiery. Jest to naprawdę imponująco sprawnie funkcjonująca instytucja artystyczna.
A.R.: Rozmach paryskiej opery jest wręcz legendarny…
S.Sz.: Nadmienię, że to jeden z nielicznych teatrów na świecie, który ma swoje własne atelier produkujące wszystkie dekoracje i kostiumy, peruki. Na świecie coraz częściej są robione koprodukcje. Zamawia się wszystkie te elementy u zewnętrznych podmiotów. Opera w Paryżu owe tradycyjne struktury zachowuje pod własną marką.
A.R.: Jak wyglądają u Państwa święta Bożego Narodzenia?
S.Sz.: Przez lata w okresie świątecznym pracowałem. Często spektakl przypadał w wigilię i najczęściej 26 grudnia w św. Szczepana, który to dzień we Francji nie jest dniem wolnym od pracy. Obecnie w tym okresie a w szczególności w sylwestra przedstawienia ma balet. Jest to czas kiedy mamy teraz nieco więcej szans bycia z najbliższymi. Spędzam je z rodziną, kolędujemy. Moja ulubiona kolęda to „Mizerna cicha” – wersja do muzyki J.K.Galla
D.P.-G.: Zazwyczaj udaje mi się spędzić święta Bożego Narodzenia w Polsce. Niewątpliwie Święta nie są tym samym, gdy spędza się je bez rodziny, więc mam szczęście że w tym roku będę również spędzać święta w Polsce.
W mojej rodzinie kultywujemy tradycję wspólnego śpiewu. Wszyscy uwielbiają muzykę, więc wyciągamy śpiewniki i od najmłodszego do najstarszego członka rodziny wspólnie kolędujemy. Śpiewamy wszystkie znane kolędy, więc często kolędowanie trwa kilka godzin. To dla mnie prawie idealny czas świąteczny; bardzo wzruszający, refleksyjny a jednocześnie bardzo wzmacniający więzi rodzinne.
Dodaj komentarz