Zmarła Eugenia Wiśniewski – przedstawicielka Polonii z północy Francji
Pani Eugenia Wiśniewski, fot. AH
Jeszcze rok temu mieliśmy okazję z nią porozmawiać, dziś już nie ma jej wśród nas – 20 listopada zmarła Eugenia Wiśniewski, reprezentująca Polonię północnej Francji. W ubiegłym roku podzieliła się z czytelnikami PolskiFR swoimi wspomnieniami z dzieciństwa i różnymi aspektami życia we Francji. Jej pogrzeb odbędzie się w środę 25 listopada o godz. 11:00 w Roost Warendin St Martin 59286, rue Brassolette (Hauts-de-France, Nord).
“Wszystko przeżywaliśmy po polsku, gdyż od kiedy pamiętam mieliśmy polskiego księdza. Polacy przyjechali z księdzem i nauczycielką, którzy pomagali im wypełniać dokumenty. Dobrze to było zorganizowane. Moi rodzice przyjechali do Francji, ale wielu Polaków udawało się do Belgii” – wspominała swoje dzieciństwo pani Eugenia. “Rodziny były polskie, z polskimi korzeniami. To zostało w naszych sercach, mimo że nie mówimy dobrze po polsku, bo całe życie pracowaliśmy we Francji. Polskość nigdy nie wyszła z naszych serc. Na francuskiej północy do dziś mamy polskich księży. Moja rodzina na północy w trakcie świętowania różnych okazji lubi sobie pośpiewać polskie piosenki. We Francji świętuje się bardziej urodziny niż imieniny; inaczej niż w Polsce. Organizowano duże przyjęcia. Również śluby świętowano po polsku: łącznie z piosenkami, itd. Msza św. też była odprawiana oczywiście po polsku. Zabawa odbywała się w największym pokoju w domu” – mówiła portalowi PolskiFR. Zaśpiewała nawet fragment piosenki zapamiętanej z czasów młodości: “Jak długo w sercach naszych ojczysta miłość tkwi…”.
“W czasie Bożego Narodzenia śpiewaliśmy kolędy. Znam prawie wszystkie polskie kolędy. Ksiądz chodził po kolędzie. Wręczaliśmy sobie prezenty, jedliśmy Wigilię – jak w Polsce. Ja byłam prezesem polskiego Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej do 23 roku życia. W trakcie zebrań m.in. przygotowywaliśmy uroczystości polonijne, np. na 3 Maja” – relacjonowała nasza rozmówczyni.
“Mieliśmy polską nauczycielkę, która przychodziła dwa razy w tygodniu do francuskiej szkoły, żeby nas uczyć polskiego. Ogółem były to 2 godziny tygodniowo. Do dziś pamiętam jej nazwisko – to była pani Zgórecka. Uczyła mnie od 6 do 14 roku życia. Mieliśmy polskie książeczki. Po przybyciu Polaków w ciągu trzech, czterech lat powstawały różne organizacje polonijne, np. oprócz Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej były też Towarzystwa Polek, Towarzystwa Różańcowe, sokoły (ja też byłam w sokołach, czyli organizacjach gimnastycznych); były też Towarzystwa Dzieci. Można powiedzieć, że to były miasteczka polskie, jak na przykład to, gdzie ja się urodziłam, czyli Sin-le-Noble (niedaleko Douai i Waziers). Miało ono między 14 a 18 tys. mieszkańców. Ochrzczono mnie w pobliskim Dechy” – mówiła pani Eugenia.
Pani Eugenia nie kryła miłości do futbolu: “Ja do dziś interesuję się piłką. Śledzę ligę francuską, np. PSG. Znam Mbappé i innych piłkarzy. W PSG gra też Neymar, ale on ma taki zwyczaj, że nawet lekko popchnięty kładzie się na boisku. Lille jest mi bliskie, bo w tamtych stronach przecież się urodziłam”.
Dla mnie zawsze bogactwem było posiadanie polskich korzeni. Pięknym przeżyciem były też odwiedziny polskiego papieża Jana Pawła II na północy Francji - powiedziała nam pani Eugenia.
Eugenia Wiśniewski była zwolenniczką przekazywania dzieciom wiedzy o Polsce: “Uważam, że oczywiście trzeba mówić dzieciom o Polsce. Dzięki temu już 100 lat istnieje polskość na północy Francji. Mimo wszystko bardziej czuję się Polką, bo w moich żyłach płynie polska krew. Jak mówiłam, polskie tradycje i obyczaje były mocno obecne w naszym domu i naszych rodzinnych stronach. Zawsze byłam dumna z polskich korzeni”.
Wraz z takimi ludźmi jak pani Eugenia bezpowrotnie odchodzi część naszej historii, część polskości na francuskiej ziemi, dlatego obowiązek podtrzymywania tejże polskości spoczywa na następnych pokoleniach.
Spoczywaj w pokoju, pani Eugenio!
Dodaj komentarz