Wyciągnięte dłonie
fot. dzięki uprzejmości Stowarzyszenia "Pomost Passerelle"
W środę 19 stycznia br. odbyło się kolejne spotkanie noworoczne dla podopiecznych Stowarzyszenia “Pomost Passerelle”, które rozpoczęła uroczysta Msza św. sprawowana przez ks. Jana Dziedzinę z polskiej parafii Wniebowzięcia NMP w Paryżu I na “Concorde”.
Warto tu wspomnieć, iż nie zabrakło tego świątecznego dnia, rożnych kulinarnych atrakcji. Na stole biesiadnym była zupa grzybowa i barszcz czerwony z uszkami oraz inne specyficzne smakołyki.
Wśród przybyłych tego wieczoru podopiecznych atmosfera była ogromnie miła i oczywiście świąteczna, bo trawmy jeszcze – w tradycji polskiej – w okresie Bożego Narodzenia, dlatego też po części kulinarnej, podopieczni Stowarzyszenia “Pomost Passerelle”, wraz ze swymi opiekunami, rozpoczęli tradycyjny śpiew kolęd i pastorałek, którym towarzyszyła gitara.
Wśród przybyłych gości – na tymże spotkaniu noworocznym – był obecny ks. Piotr Wróblewski.
Dziękujemy wszystkim, za okazaną pomoc i zaangażowanie w organizacji naszego świątecznego spotkania, abyśmy mogli wszyscy żywo przeżywać te bożonarodzeniowe, a jednocześnie polskie tradycje, wśród tych bezdomnych, którzy zawsze potrzebują takich wyciągniętych dłoni i dobrego serca.
czytaj też:
Prezes Stowarzyszenia “Pomost-Passerelle”: chcemy iść z duchem czasu >>>
Jakos nie widac prawdziwych bezdomnych… Moze juz nie przychodza lub nie bylo ich na tym spotkaniu.
Mozna miec dach nad glowa i prace i byc “bezdomnym, bezdomna”. Sa osoby, ktore sa uzaleznione i wtedy trudno pracowac i miec mieszkanie. Sa rowniez tacy, niestety ktorzy nie chca pracowac, lub juz pracowac. Poza tym nie chca sie trudzic, aby przestrzegac regul w pracy lub wspolmieszkaniu, kochaja wolnosc. Niektorzy nie sa nieszczesliwi na ulicy i jest im dobrze. We Francji, w Paryzu, jest tak wiele struktur, ze jesli ktos chce i sie stara, nawet z nalogiem, moze miec dach nad glowa i jakas prace. Znam takiego Polaka. Przede wszystkim to musi chciec tego i cos dac z siebie. Tak czy inaczej, to jednak dobrze, ze ta fundacja i spotkania dla bezdomnych w srode istnieja, bo ze wzgledu na brak znajomosci francuskiego, przynajmniej moga przyjsc i przy kanapce i herbacie spotkac sie z innymi osobami i troche sobie porozmawiac, posluchac innych. To tez takie urozmaicenie w ich zyciu.