Intelektualista: Tragiczna śmierć młodego Nahela to tylko pretekst do głębokiego odrzucenia państwa francuskiego
![fot. pixabay.com](https://polskifr.fr/wp-content/uploads/2023/06/cross-g2f13045e3_1280.png)
fot. pixabay.com
Tragiczna śmierć młodego Nahela to tylko pretekst do głębokiego odrzucenia państwa francuskiego we wszystkich jego instytucjach, częściowo podsycane przez podżegające przemówienia części lewicy – ocenił w piątek intelektualista Pascal Bruckner.
„To doskonale skoordynowana dramaturgia, w której uczestnicy zamieszek odpowiadają na scenariusz napisany już co najmniej od 2005 roku. Przemoc jest permanentna w pewnych dzielnicach (…). Zauważmy, że nie wszystkie życia są sobie równe: śmierć policjanta lub jego podpalenie koktajlem Mołotowa nie budzi żadnych emocji, poza aplauzem niektórych krzyczących o +grillowanym kurczaku+” – mówi francuski filozof, powieściopisarz i eseista w wywiadzie dla piątkowego „Le Figaro”.
“Odrzucenie państwa francuskiego we wszystkich jego instytucjach jest nihilistyczne i polega na niszczeniu tego, co ma poprawić życie wszystkich. Ten wandalizm niestety nie jest jedynie charakterystyczny dla przedmieść, działał również podczas demonstracji +żółtych kamizelek+ w 2019, 2022 i 2023 roku podczas starć z antykapitalistami z Black Blok, antifami i innymi wichrzycielami” – wskazuje Bruckner.
„W 2005 r. buntownicy, dzieci telewizji i supermarketów, zażądali, jak powiedział wówczas jeden z nich, +pieniędzy i lasek+. Nie chcieli rewolucji proletariackiej ani wykorzenienia biedy, chcieli czerpać korzyści z rynku. Urodzeni we Francji chcieli zostać jednymi z nas, ale czuli się zablokowani przez kolor skóry, a przede wszystkim pochodzenie społeczne, adres. Tak jak dzisiaj, nie mieli żadnego projektu, poza wymiotowaniem nienawiścią na policję, paleniem żłobków, supermarketów, szkół, ośrodków pomocy społecznej, bibliotek w samobójczym podejściu, które jeszcze bardziej odcina ich od reszty narodu” – podkreśla Bruckner.
„Ich bunt, przekazywany w sieciach, jest zawsze formą negatywnej integracji, rytuałem inicjacyjnym, w którym walka z policją zastępuje niemożliwy bunt przeciwko nieobecnemu lub nieistniejącemu ojcu. Francja ignoruje ich lub gardzi nimi, a ich wściekłość można zinterpretować jako krzyk zawiedzionej miłości, sposób powiedzenia: jesteśmy tutaj, istniejemy. Takie są przedmieścia” – zauważa intelektualista.
Przedmieścia francuskich miast, to „rezerwat talentów i energii, ale też potencjalnego barbarzyństwa – rasizmu, antysemityzmu, homofobii – siedlisko najgorszych instynktów plebsu” – wskazuje.
O podsycanie zamieszek Bruckner oskarża skrajną lewicę we Francji. „To, co zmieniło się w ciągu 20 lat, to pojawienie się powstańczej ultralewicy, sympatyzującej z radykalnymi islamistami, zaciekle antysyjonistycznej, która marzy o zwielokrotnieniu zamieszek. (Partia) Francja Nieujarzmiona i ekolodzy nie mogąc rządzić Francją, chcą zatem uczynić ją niemożliwą do rządzenia” – uważa.
Filozof broni instytucji państwa, oskarżając buntowników o barbarzyństwo porównywalne z ideologią marksistowską. „Przemoc jest dla nich, podobnie jak dla Marksa, wielką akuszerką historii. Wszystkie preteksty są dobre, aby usprawiedliwić brutalność, dając alibi +systemowemu rasizmowi+, podczas gdy państwo francuskie jest z natury antyrasistowskie z konstytucji” – mówi.
„Zamaskowani lub zakapturzeni, jak członkowie Inkwizycji, podpalają środki transportu publicznego, podpalają autobusy i metro, uderzają w najsłabszych, kobiety lub dzieci, strzelają ostrą amunicją do strażaków i policji, nie okazują wyrzutów sumienia” – oskarża buntowników Bruckner.
“(Jean-Luc) Mélenchon (lider skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej- PAP) dał poważny impuls Zgromadzeniu Narodowemu, uzasadniając kulturę represji. Ramię w ramię dwie skrajności zmierzają razem ku przepaści” – podsumowuje intelektualista.
źródło: PAP
Dodaj komentarz