Ekspert o słowach Macrona: Antyamerykanizm jest we Francji nośny, więc prezydent się do niego odwołuje
fot. Pixabay.com
Antyamerykanizm jest we Francji politycznie nośny, więc prezydent Emmanuel Macron odwołuje się do tego typu nastrojów – powiedział w rozmowie z portalem Salon24.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego. Ekspert odniósł się do słów Macrona, który powiedział, że Europa musi się oprzeć presji, by stać się “naśladowcą Ameryki”.
To tradycja od czasów rządzącego w latach 60. XX wieku prezydenta Charles’a de Gaulle’a, kiedy Francja chciała być trzecią siłą między USA i Sowietami, teraz chce być między USA i Chinami – powiedział Żurawski vel Grajewski. Dodał, że jest to oczywiście polityka, która “z polskiego punktu widzenia nie ma żadnego sensu”.
Macron w drodze powrotnej z zeszłotygodniowej wizyty w Chinach, powiedział, że Europa musi się oprzeć presji, by stać się “naśladowcą Ameryki”. Odnosząc się do napięć między Państwem Środka a USA w sprawie statusu Tajwanu, ostrzegł, że wielkim ryzykiem dla Europy jest “uwikłanie się w kryzysy, które nie są nasze”.
Polski politolog w rozmowie z Salon24.pl zwrócił uwagę na problemy wewnętrzne prezydenta Francji. “Ma w tej chwili poważne problemy wewnętrzne. Zresztą nie pierwszy raz, bo pamiętamy też żółte kamizelki. I on przy takich okazjach usiłuje znaleźć jakieś antidotum. Chce poprawić własny wizerunek w oczach obywateli francuskich poprzez osiągnięcie, tak jak on to rozumie, sukcesu na arenie międzynarodowej” – zaznaczył.
“Antyamerykanizm jest we Francji politycznie nośny, więc prezydent odwołuje się do tego typu nastrojów. Oprócz niechęci do USA nośna jest też niechęć obywateli do rozszerzania Unii. Więc Macron w 2019 roku obrażał Bułgarów i Ukraińców, to skończyło się wezwaniem ambasadorów na dywanik. Teraz mamy ciąg dalszy polityki, w której Francja w oparciu o Unię Europejską chciałaby być trzecią siłą pomiędzy mocarstwami” – ocenił Żurawski vel Grajewski.
Komentując wpływ wypowiedzi Macrona na bezpieczeństwo regionu, w którym znajduje się Polska, politolog powiedział, że te deklaracje “paradoksalnie działają w interesie dobrych relacji z Waszyngtonem”. “Oczywiście są też skutki negatywne, bo zależy nam na jedności NATO. I tu propozycja Macrona tę jedność osłabia. Z drugiej strony, Francja demonstrując swoją wolę zbliżenia z Chinami, głównym rywalem Stanów Zjednoczonych, i to jeszcze podkreślając, że czyni to rzekomo w imieniu Europy, zmniejsza prawdopodobieństwo zgody pozostałych państw Unii Europejskiej na promowaną przez Francję i Niemcy zasadę dedykowanej większości głosów w procesie decyzyjnym wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE” – tłumaczył.
“Przyjęcie takiej zasady byłoby dla nas śmiertelnie groźne, bo byłoby faktycznie oddaniem sterów polityki zagranicznej Unii w ręce Niemiec i Francji, których połączone głosy byłyby w stanie przegłosować wszystkich. I w sytuacji takich deklaracji jakie teraz złożył Macron i takiej polityki jaką prowadzi, szanse na oddanie sterów UE Paryżowi i Berlinowi maleją. Bo państwa wschodniej flanki Unii nie bez racji uważają, że jakiekolwiek dystansowanie się od Stanów Zjednoczonych jest śmiertelnie groźne” – zaznaczył Żurawski vel Grajewski.
“Francja niewątpliwie straci w sensie bezpośrednich relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Natomiast sama nie jest zagrożona, przynajmniej nie w tym momencie. I nie tak, jak to zagrożenie odczuwają Polska, państwa bałtyckie, skandynawskie, czy Rumunia. Stwierdzenie dziś, że Rosja mogłaby dokonać inwazji na Francję jest zupełnie oderwane od rzeczywistości” – powiedział rozmówca Salonu 24.
Zauważył jednocześnie, że “Francuzi mają własne problemy z Rosją, z penetracją rosyjską, także chińską w Afryce, w tradycyjnej strefie wpływów francuskich w Sahelu”. “Mają także problem taki, że Rosja ma instrumenty wywoływania impulsów prowokujących kryzys imigracyjny, czyli mówiąc wprost przez blokowanie eksportu żywności z Ukrainy może wywoływać klęski głodu w Afryce, a to z kolei może skutkować naciskiem imigracyjnym przez Morze Śródziemne na Francję” – dodał.
źródło: PAP
Dodaj komentarz