AFP: jeśli Trump wygra, relacje z Macronem będą inne niż za ich pierwszej kadencji
fot. pixabay.com
W razie zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA relacje między nim i przywódcą Francji Emmanuelem Macronem będą inne niż za ich pierwszej kadencji; strona francuska liczy się z narastającym wycofywaniem się Ameryki – prognozuje agencja AFP.
W analizie opublikowanej w sobotę francuska agencja przypomina, że podczas pierwszej kadencji Trump i Macron „nawiązali szczególną relację”. „Miesiącem miodowym” była kolacja na wieży Eiffla i defilada wojskowa z 14 lipca 2017 roku w Paryżu, gdy amerykańska para prezydencka złożyła oficjalną wizytę we Francji.
Teraz jednak „ani jeden, ani drugi (polityk) nie jest w tej samej sytuacji, jak w 2017 roku” – podkreśla cytowana przez AFP ekspertka Nicole Bacharan. Uważa ona, że w razie wygranej w wyborach Trump będzie triumfował i będzie się czuł „niepokonany”, tym bardziej w relacjach z prezydentem Francji, który jest osłabiony niepowodzeniami politycznymi. Rozmówczyni AFP porównuje Trumpa do rekina, który „rani śmiertelnie, gdy poczuje krew”.
Strona francuska, jak relacjonuje AFP, przewiduje „nadzwyczajne przyspieszenie” rezygnacji USA z zaangażowania się na świecie. W przypadku zwycięstwa Kamali Harris „Paryż spodziewa się bardziej klasycznej relacji” z Waszyngtonem, ale „ostrzega przed rozczarowaniami”, ponieważ ten brak zaangażowania USA uważany jest za “poważną tendencję”.
Dyplomaci francuscy, których AFP nie wymienia z nazwiska, analizują, kto w otoczeniu przyszłego prezydenta USA – ktokolwiek nim zostanie – będzie określał politykę zagraniczną. Oba obozy, Demokraci i Republikanie, “są rozdarte między tendencjami mniej lub bardziej izolacjonistycznymi bądź interwencjonistycznymi” – ocenia agencja.
„Nie sądzimy, by Trump miał już całościową politykę, którą wdroży, jeśli zostanie wybrany” – powiedział AFP jeden z dyplomatów. Inny wyjaśnia, że w opinii Pałacu Elizejskiego „w każdym przypadku Europejczycy powinni przestać pozycjonować się zależnie od wyborów w USA, a powinni brać swój los w swoje ręce”.
Jak zauważa AFP, Macron przekonał się już bowiem, że Waszyngton na dobre gra w pojedynkę, „ktokolwiek będzie lokatorem Białego Domu”. Agencja wymienia w tym kontekście “chaotyczne wycofanie się z Afganistanu, bez konsultacji z sojusznikami”. To również porozumienie AUKUS w zakresie technologii obronnych pomiędzy USA, W. Brytanią i Australią, zawarte „za plecami Francji”.
W kwietniu br. Macron w przemówieniu na Sorbonie zauważył, że „Stany Zjednoczone mają dwa priorytety – USA, co jest uprawione, a następnie kwestię chińską”. Macron ostrzegł wówczas, że „kwestia europejska nie jest priorytetem geopolitycznym na przyszłe lata i dekady”.
źródło: PAP
Dodaj komentarz