Opowieść bożonarodzeniowa o Galu Noelixie
fot. P.O.
Zapraszamy do lektury opowieści bożonarodzeniowej poświęconej wydarzeniom, które rozegrały się dawno, dawno temu, gdy jeszcze po ziemi chodzili Galowie…
Dawno temu, ok. 2 tys. lat licząc od dziś wstecz, za wieloma wzgórzami i dolinami, a konkretnie we wsi położonej na terenie zamieszkałym przez galijskie plemię Turons, żył sobie pewien ubogi wieśniak o imieniu Noelix. Był bardzo serdecznym i dobrym człowiekiem. Miał niemiłego i dużo bogatszego sąsiada o imieniu Vantardix.
Pewnego razu po ich wiosce pędem błyskawicy przeleciała wieść o narodzinach cudownego dziecka, które jest podobno synem Boga, w którego wierzyli Żydzi, zamieszkujący daleką krainę.
Zdecydowana większość mieszkańców wioski wykpiła posłańców, którzy przynieśli tę wieść. Gdy mieszkańcy przestali się śmiać, poszli modlić się do swoich bogów: idolixa, petrasixa, balourdixa i faquinixa. Tylko Noelix i Vantardix podjęli decyzję: udamy się w do dalekiego kraju, żeby wręczyć dziecięciu dary. Noelix, choć nie miał nic, zapragnął z potrzeby serca uczcić syna Boga, w którego wierzyli Żydzi i on sam po cichu. Z kolei Vantardix był tak pyszny i zarozumiały, że choć bynajmniej nie interesował go jakiś tam malec, Boży syn, chciał zdobyć niegasnącą sławę dzięki przepychowi swoich darów, które zamierzał wręczyć. Wiedział, że tajemniczym dzieckiem interesuje się wiele królestw świata, więc o zdobycie sławy nietrudno.
Vantardix zabrał zatem z sobą najznamienitsze dary, które jego kronikarze spisali w 10 tomach (nie zachowały się one do dzisiejszych czasów) i wyruszył ze swoim orszakiem w drogę. Noelix długo główkował co zabrać i ostatecznie postanowił wziąć to, co miał najcenniejszego: chudą kozę, pajdkę chleba i odświętną koszulę. Wyruszył w drogę.
Szedł, szedł i szedł. Po pewnym czasie zorientował się, że chleb, który z sobą zabrał, uschnął. Biedny Noelix postanowił pokruszyć go i nakarmić stadko ptaków. Znów szedł, szedł i szedł. Pewnego razu spotkał starca, który trząsł się z zimna. Noelix po chwil zastanowienia wręczył mu koszulę. Gal trochę się zasmucił, bo jedynym prezentem, który miał dla niezwykłego dziecka, była chuda koza. Gdy był już blisko Betlejem, spotkał gromadę głodnych dzieci wraz z matką. Noelix także i im postanowił przyjść z pomocą: podarował im kozę.
Zastanawiał się przez chwilę czy nie zawrócić, ale ostatecznie dotarł do skromnej groty i zastał tam Maryję, Józefa i dzieciątko, które miało na imię Jezus, jak Noelix po drodze się dowiedział. Jakież było zdziwienie Noelixa, gdy spostrzegł, że dzieciątko ma na sobie jego koszulę, którą chciał mu wręczyć, a obok żłóbka stała jego chuda koza; nieco dalej bukłak z ciepłym mlekiem od tej właśnie kozy. Nad żłóbkiem latały wesołe ptaszki, najedzone i pełne energii; cudnie śpiewały. Były to te ptaszki, które Noelix nakarmił.
Widząc zakłopotanie gościa Matka Boska powiedziała: dziękujemy ci, dobry człowieku, za te prezenty dla naszego synka. On był obecny w tych ludziach, którym pomogłeś idąc tutaj. Nakarmiłeś też ptaszki, które teraz śpiewają mu radośnie.
Noelix zapytał czy był w grocie jego sąsiad Vantardix. Józef odpowiedział, że był, ale nie zastał Świętej Rodziny, gdyż ona towarzyszyła Jezusowi, gdy ten był w ludziach potrzebujących, m.in. tych, którym pomógł Noelix.
W ten to sposób Vantardix wracał z wszystkimi darami do siebie i jeszcze po drodze napadli go zbójcy; doszczętnie go ograbili. Nieżyczliwi ludzie śmiali się z niego i mówili, że ośmieszył się, bo poszedł wręczać prezenty komuś, kto nie istnieje. Śmiało się z niego pół Rzymu i cała Grecja. A pływający po morzach Fenicjanie przekazywali ludom odległym anegdotę o Vantardixie Galu.
Tymczasem Noelix zamieszkał wraz ze Świętą Rodziną w Nazarecie i gdy Jezus podrósł poprosił go, by wrócił do swoich ojczystych stron i mówił ludziom o Jego narodzinach i misji, która Go czeka. Co więcej, na cześć Noelixa Boże Narodzenie po francusku zwie się Noël – na pamiątkę człowieka, który dzielnie mówił o nocy Bożego Narodzenia.
Opowieść inspirowana historią franciszkańską
Zachęcamy też do lektury opowieści o bożonarodzeniowych przygodach liska, żółwika, zajączka i myszki
Dodaj komentarz