Uroczystości pogrzebowe ks. Waldemara Krasnego, wspomnienia
fot. dzięki uprzejmości ks. Wiesława Tomkiewicza
W sobotę, 30 października, w kościele Saint Martin w Hayange o godz. 10:30, została odprawiona Msza pogrzebowa w intencji ks. Waldemara Krasnego CM, który zmarł nagle na dworcu kolejowym w Metzu 25 października br., gdy udawał się z posługą duszpasterską do Sióstr Szarytek. Natomiast 4 listopada o godz. 10:30 odbyła się Msza św. pogrzebowa w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie, a o 14:30 odprowadzono ciało zmarłego na cmentarz w miejscowości Wiśniew (pow. Mińsk Mazowiecki).
Poniżej publikujemy wspomnienia o ks. Waldemarze autorstwa parafianina:
Odszedł tak jak żył, szybko, cicho i bez skarg.
Kiedy się podniósł po pierwszym zasłabnięciu na dworcu w Metzu odmówił pomocy, czuł się świetnie! Oczywiście “wszystko w porządku” odpowiedział służbom, które się nim zainteresowały. Z drugiego upadku już się nie podniósł. Przeszedł na drugą stronę życia. Nie dojechał tym razem na Eucharystię, która stanowiła centrum i cel jego życia. O której piękno tak dbał.
Pomimo że nie był osiemnastoletnim maratończykiem trudno było nadążyć za jego myślą, wolą z jakimi angażował się w służbę bliźniemu. Święci chodzą swoimi drogami, nie zawsze zrozumiałymi przez ten świat. Ksiądz Waldemar też nie zawsze był rozumiany. I to nie było łatwe, nieraz bardzo bolesne. Nigdy nie mówił o nikim źle, i nie narzekał. Robił swoje. Powołanie swoje realizował przez miłość do Chrystusa w tych “najmniejszych”, naznaczonych cierpieniem, ubóstwem i zagubieniem drogi życia.
Kiedy przyjeżdżali do niego siostrzeńcy z Polski opowiadali jak czasem w nocy budził ich i kazał się przesunąć lub ustąpić łóżka komuś z ulicy “bo on nie ma gdzie spać”. Przykazanie miłości realizował konkretnie. A że ktoś tego nie rozumiał, to akurat mu specjalnie nie przeszkadzało. Nie tracił czasu. Wiary nie trzeba rozumieć, wiarą trzeba żyć! On nią żył. Nikt, nawet najbliżsi mu członkowie rodziny i bracia w kapłaństwie nie wiedzieli ile czynił dobra, gdzie i dla kogo. I niech te uczynki będą dla niego nagrodą w niebie.
Niech podążają za nim jak niekończąca się pożegnalna procesja w czasie ceremonii pogrzebu w kościele Św. Marcina w Hayange, ciepłe i pełne emocji gesty pożegnania.
Nawiązując do homilii księdza Wiesława modlimy się, by Ksiądz Waldemar, którego Bóg powołał z ludu i wezwał po imieniu stał się pomostem łączącym Boga i człowieka. Niech z tamtej strony pomaga nam wielbić słowem i życiem Stwórcę Najwyższego.
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie.
czytaj też:
Wspomnienia o ks. Waldemarze Krasnym CM: autentyczność, dyspozycyjność, radość >>>
Dodaj komentarz