20. rocznica tragicznego wydarzenia we Francji, w którym zginęło 31 osób, a 2,5 tys. zostało rannych
Komin fabryczny AZF widziany z centrum miasta poprzez lornetkę turystyczną zamontowaną na Pont-Neuf, z odległości około 3,8 km, fot. Par L’auteur n’a pas pu être identifié automatiquement. Il est supposé qu'il s'agit de : Mammique (étant donné la revendication de droit d’auteur). — La source n’a pas pu être reconnue automatiquement. « Travail personnel » supposé (étant donné la revendication de droit d’auteur)., CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=450259
21 września 2001 r. w fabryce AZF w Tuluzie eksplodowało około 400 ton azotanu amonu. Wybuch odpowiadający sile trzęsienia ziemi 3,4 stopnia był słyszany kilkadziesiąt kilometrów od miasta. W katastrofie zginęło 31 osób, a ponad 2,5 tys. zostało rannych. Dwadzieścia lat po tragedii, rodziny ofiar i poszkodowani opowiadają o wybuchu, wspominając we wtorek zdarzenia tamtych dni oraz skutki katastrofy, która spowodowała powstanie krateru w ziemi o średnicy 70 metrów.
„20 lat po katastrofie nadal mam do czynienia z przypadkami osób, które są w złym stanie psychicznym, mają też problemy ze słuchem” – mówi Pauline Miranda ze stowarzyszenia osób poszkodowanych w wybuchu, cytowana przez francuskie media.
“Myślałam, że wszyscy umrzemy” – dodaje Miranda, która w czasie wybuchu jechała samochodem około 200 metrów od fabryki AZF. Eksplozja wyrzuciła ją z samochodu i kobieta straciła słuch w obu uszach. „Za 20, 30 czy 40 lat, do końca życia, jak tylko zamknę oczy, znów zobaczę te sceny apokalipsy” – uważa kobieta.
„18 miesięcy po katastrofie 6,7 proc. mieszkańców w pobliżu miejsca zdarzenia zgłosiło utratę słuchu w wyniku eksplozji” – podał Instytut Nadzoru Zdrowia Publicznego w 2004 roku. Manu Benitah miał w dniu wybuchu 20 lat i jechał samochodem z matką i trzyletnim bratem. „Usłyszeliśmy pierwszy huk, myślałem, że to ciężarówka na nas wpadła” – wspomina mężczyzna w rozmowie ze stacją BFM TV. „Z fabryki, z mostu spadały kamienie, wszystko eksplodowało” – dodaje.
Manu zawiózł rodzinę do mieszkających w pobliżu dziadków, a następnie udał się do szkoły podstawowej, aby pomóc dzieciom. Pamięta, jak zobaczył nauczyciela niosącego na rękach kilku uczniów: „Niektórzy krwawili, wszyscy wyglądali na kompletnie zagubionych, oszołomionych”. Na ulicach ludzie leżeli na ziemi. „Nie wiem, czy byli martwi, czy nie” – wspomina mężczyzna.
„Czułem ogień z dużej odległości” – mówi regionalnemu dziennikowi „La Dépêche” poszkodowany w wybuchu Michele Darchicourt. „Dziś nie mogę znieść odgłosu burzy czy widoku żółknącego nieba, są chwile, kiedy nie widzę już kolorów życia” – dodaje.
W 2017 roku, po trzech procesach, były dyrektor fabryki Serge Biechlin został skazany na 15 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i 10 tys. euro grzywny. On i firma Grande Parish, spółka zależna grupy naftowej Total właściciel fabryki AZF w Tuluzie, zostali uznani za winnych nieumyślnego spowodowania śmierci i nieumyślnego spowodowania obrażeń ofiar katastrofy. Sąd uznał, że właściciele fabryki wykazali się „niedbałością” i „poważnymi błędami”; firma została ukarana grzywną w wysokości 225 tys. euro.
We wtorek władze Tuluzy odsłonią pomnik ofiar katastrofy. Prezydent Emmanuel Macron zapewnił na Twitterze, że Francja nie zapomni ofiar tej katastrofy.
źródło: PAP
Dodaj komentarz