Bójki i napięcia na tle etnicznym w departamencie Eure, pobita wicemer
fot. @CNEWS / Twitter
Do napięć na tle etnicznym między mniejszościami senegalską i kurdyjską doszło w weekend w departamencie Eure na północy Francji. Aktywiści z ekstremistycznej organizacji Czarna Afrykańska Liga Obrony (LDNA) zaatakowali mera i pobili wicemer miasteczka Val-de-Reuil.
Około 40 osób z LDNA zaatakowało w sobotę budynek ratusza w Val-de-Reuil podczas ślubu pary kurdyjskiej. Aktywiści wdarli się do ratusza, a następnie do sali ślubów. Mer miejscowości Marc-Antoine Jamet został obsypany mąką, a wicemer Fadilla Benamara została pobita na schodach ratusza.
“J’ai une adjointe qui a été molestée, la porte de la mairie a été enfoncée, deux enfants ont fait des malaises”, Marc-Antoine Jamet, maire de Val-de-Rueil dans #LaMatinale pic.twitter.com/NlCs4HsHNA
— CNEWS (@CNEWS) September 13, 2021
To kolejny z serii incydentów, do których dochodziło w minionym tygodniu w Eure, a które zapoczątkowała bójka między dwójką dzieci w wieku około 10 lat, jednym pochodzenia senegalskiego, a drugim kurdyjskiego.
Rodzice dzieci po burzliwej kłótni pobili się. Ojciec kurdyjskiego dziecka po otrzymaniu uderzenia prętem w żebra trafił do szpitala, gdzie nadal przebywa w stanie ciężkim.
Po tym ataku aresztowano dwie osoby. Jednak w mieście nadal dochodzi do aktów przemocy pomiędzy grupami Senegalczyków i Kurdów. Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) zorganizowała przed ratuszem protest z udziałem około 1500 osób. W odpowiedzi LDNA, znana z brutalnych działań, sprowadziła w sobotę do miasta ponad 100 aktywistów z regionu paryskiego.
Przygotowywaliśmy się do ceremonii małżeństwa trzech par (w tym jednej kurdyjskiej - PAP), kiedy członkowie LDNA zaczęli uderzać w bębny, a potem wkroczyli do ratusza – relacjonował mer.
Przywódca grupy, były raper skazany za gwałt, przebywa na wolności – skarżą się władze Val-de-Reuil.
Szefowa skrajnie prawicowego ugrupowania Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen określiła sytuację w tej miejscowości jako przykład „Francji chaosu i komunitaryzmu”.
„(Le Pen) siedzi na wsi i wykorzystuje to, co się tutaj wydarzyło” – skomentował z kolei w poniedziałek socjalistyczny mer Jamet w stacji BFM TV, broniąc społeczności miasta i twierdząc, że w Val-de-Reuil żyją przedstawiciele 70 narodowości, a „miasto pozostaje miejscem wspólnego życia”. Zdaniem mera do incydentów doszło, ponieważ w mieście brakuje sił policyjnych.
Wydarzenia w Val-de-Reuil skłoniły francuskie media w poniedziałek do debaty nad rasizmem wśród mniejszości etnicznych we Francji.
źródło: PAP
Dodaj komentarz