Francuski socjolog: pandemia przypomniała o tragicznym wymiarze życia
Michel Wieviorka, fot. Par Llann Wé² — Travail personnel, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=48718798
Pandemia przypomniała o tragicznym wymiarze życia – stwierdził w rozmowie z PAP francuski socjolog prof. Michel Wieviorka. Dodał, że epidemia Covid-19 przeżywana była mniej jako jedna z epidemii, a bardziej jako katastrofa typu Czarnobyl, globalny terroryzm czy klęski żywiołowe.
We Francji zniesiono prawie wszystkie restrykcje ograniczające swobodę przemieszczania się i gromadzenia. W odpowiedzi Francuzi rzucili się na restauracje, kina są pełne, teatry przepełnione, a sale fitness niemal pękają w szwach.
Czy to wybuch niecierpliwości, trzymanej w ryzach przez wiele miesięcy lockdownu i godziny policyjnej, czy raczej nastawienie carpe diem? – spytała PAP profesora paryskiej École des hautes études en sciences sociales (Wyższej szkoły studiów społecznych, EHESS) Michela Wieviorkę.
Socjolog podkreślił, że był to okres dominacji lekarzy i naukowców, którzy nie schodzili z ekranów telewizyjnych. Przyczyniło się to do ogólnego znużenia, powodującego, że teraz ma się ochotę zmienić temat. Wydobyło również nieufność, co do pewników związanych z postępem i przekonaniem, że wszystko da się przewidzieć i opanować.
Poczucie pozbawienia wolności, wielu przyjemności życiowych – to były bardzo głębokie uczucia, które pozostawią trwałe ślady. Nie wierzę, że szturmy na bistra i restauracje mogą przyczynić się do uniknięcia tych śladów – ocenił.
Na pytanie, czy młodzi obywatele odwrócą się od polityki, jak twierdzi się, analizując absencję w czerwcowych wyborach regionalnych i departamentalnych, które niemal zbojkotowali młodzi obywatele, prof. Wieviorka odpowiedział, że coraz częstsze jest przekonanie o tym, że polityka to coś bardzo odległego, że niewiele ma wspólnego z nadziejami i oczekiwaniami ludzi. Nie jest to nowe zjawisko, ale nabiera reliefu w specjalnym kontekście pandemii.
Obawiam się, że nigdy naprawdę nie dowiemy się, jak ważną rolę odegrało tu wyjście z lockdownu. Również dlatego, że sondaże przeprowadzone przy okazji wyborów okazały się szczególnie nietrafne – precyzuje.
Profesor nie wątpi, że epidemia poprzez izolację i godzinę policyjną, spowodowała fundamentalną zmianę w stosunku do pracy. Przypomina, że większość ludzi albo przestała pracować, albo przestała chodzić do pracy.
Życie zawodowe to praca, ale również spotkania z ludźmi. Nawiązują się przyjaźnie, zdarzają się miłości. Stołówka to bardzo ważne miejsce, na korytarzach powstają pomysły... Covid zakłócił to wszystko i ogromne zmiany, jakie narzuciła epidemia, zapewne okażą się trwałe - stwierdził.
Profesor zwrócił uwagę na zmiany w formach konsumpcji: „Coraz bardziej powszechna jest opinia, że kupować trzeba artykuły zrobione blisko, że w styczniu nie należy jeść truskawek importowanych z antypodów, że można zadowolić się miejscowymi jabłkami i gruszkami. Ekologia, środowisko, stały się przedmiotem refleksji przeciętnych Francuzów i refleksja ta wynika z przemyśleń na temat epidemii i jej głębokich przyczyn”.
Ta epidemia nie da się porównać z poprzednimi – stwierdził socjolog. Jak wyjaśnił, epidemia hiszpanki, która wybuchła po zakończeniu I wojny światowej, zabrała więcej ofiar niż sama wojna, ale społeczeństwo szybko o niej zapomniało. Nie wpłynęła na sposoby produkcji, na stosunek do kultury i środowiska.
Epidemia koronawirusa przeżywana była mniej jako jedna z epidemii, a bardziej jako klęska typu Czarnobyl, globalny terroryzm, klęski żywiołowe... Inaczej mówiąc, jako część wielkich zagrożeń, na jakie narażone są nasze społeczeństwa - powiedział.
Tego rodzaju pandemia przypomina o tragicznym wymiarze życia – podkreślił socjolog i rozwinął: „Pojawia się pytanie, co w razie nowej epidemii przewidzieć dla ludzi starych, tak źle traktowanych tym razem. Zdaliśmy sobie sprawę z pierwszorzędnej roli maluczkich, niewidzialnych. Kasjerka w supermarkecie na krótko stałą się ikoną i symbolem tych wszystkich, którzy pracują i ryzykują, po to, żeby społeczeństwo nie było do końca sparaliżowane”.
„Ta pandemia zmieniła spojrzenie na życie i kulturę” – powiedział i wspomniał, jak rząd, uznawszy, że nie są to sklepy podstawowej potrzeby, zamknął księgarnie. Spotkało się to z masowymi protestami, które uświadomiły, jak wielu ludzi potrzebuje czytania do życia.
„Koronawirus i lockdown wywołały bardzo wiele refleksji, myślę, że w sposób znaczący te przemyślenia odbiją się na przyszłości” – przewiduje prof. Michel Wieviorka.
źródło: PAP
Dodaj komentarz