Ks. Piotr Osiński z Dammarie Les Lys: współczesne media są dla nas wyjątkowym darem
O wychodzeniu z kwarantanny, roli współczesnych mediów i duszpasterstwie w czasach pandemii opowiada ks. Piotr Osiński, proboszcz w Dammarie Les Lys.
Powoli wychodzimy z kwarantanny, czasu zamknięcia, który był dla nas ogromnym wyzwaniem, gdzie trzeba było myśleć w jaki sposób prowadzić parafialne duszpasterstwo, które okazało się zupełnie inne od tego, do którego byliśmy całe życie przyzwyczajeni. Wirus zablokował tę naszą możliwość bezpośredniego kontaktu z ludźmi, dlatego istotną odpowiedzią było to, że w pełni wykorzystywaliśmy te środki, które na obecne czasy daje nam cywilizacja: telefon, internet. Dlatego ostatnio w naszej kapłańskiej posłudze ogromną ilość czasu poświęciliśmy na kontakt z wiernymi, aby się z nimi wspólnie modlić. W naszej parafii, w naszej wspólnocie, odmawialiśmy przez dwa dni Różaniec św. przy pomocy… Zoom.
Poprzez Zoom prowadzę katechezę z dziećmi, Msze św.: francuską i polską, w piątki i niedziele. Transmisje prowadzę z naszej zakrystii, która nazywa się kaplicą, w kościele. Prowadzimy też Różaniec św., który jest transmitowany przez YouTube, jak również Msze św. na Facebooku, dalej sprawujemy nabożeństwa majowe i staram się tak czynić, aby wierni brali czynny w nich udział. Zawsze wybieram kolejną osobę do czytań litanii loretańskiej, tak samo do Różańca. Dzwonię do ludzi z parafii podczas odmawiania modlitwy różańcowej. Przykładam wtedy telefon do mikrofonu i modlimy się wspólnie, czyli ci którzy dzwonią i ci, którzy oglądają. Widać tu, że dla wielu ludzi, ten kontakt z parafią jest bardzo ważny, bo nasi wierni mają potrzebę osobistej bliskości, także poprzez media z Kościołem. Wiele osób mówiło, iż są wdzięczni za takie transmisje, że możemy być wtedy razem i widzimy dobrze, jak współczesne media są nam potrzebne, gdyż są dla nas wyjątkowym darem. Trzeba z nich korzystać by nieustannie ewangelizować.
Warto tu wspomnieć, iż w czasie obecnej pandemii, kościół w Dammarie Les Lys, był cały czas otwarty. Każda osoba mogła tu przyjść pomodlić się, nikt nawet nie dotykał klamki, żeby każdy mógł czuć się w kościele swobodnie bez jakiegoś lęku.
Ludzie przychodzili do świątyni, może pojedynczo, ale był ciągły ruch w kościele. To okazało się bardzo dobrze odebrane, dlatego uważam, że zaistniały tu dwie szczególnie pozytywne rzeczy:
Nasze kościoły zostały otwarte, bo wiele z nich, uprzednio było całkowicie zamkniętych.
Osoby starsze odkryły, że w telewizorze można obejrzeć Mszę św., a komunikatorem WhatsApp mogą się na żywo porozumiewać i czynią pierwsze kroki na Facebooku - to jest wielka radość, bo oczywiście mogą kontaktować się ze swoimi bliskimi, przyjaciółmi czy rówieśnikami, którzy również są na emeryturze.
Ludzie więc odkryli, iż mogli wirtualnie iść do swojego kościoła, iść wirtualnie np. do sanktuarium w Lourdes. A ilość odwiedzin w tych miejscach okazała się bardzo duża, bo odkrywali wielkie bogactwo lokalnego Kościoła.
Dodaj komentarz