szukaj
Wyszukaj w serwisie


Trójkolorowe zapiski #17 | Francuzi na bakier z angielskim – fakt czy mit?

Artur Hanula / 23.10.2019
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com

Dość powszechnie mówi się i pisze o tym, że Francuzi niezbyt dobrze władają językiem angielskim. Niektórzy dość złośliwie przekonują, że posługiwanie się angielskim we Francji może być skwitowane grymasem na twarzy francuskiego rozmówcy. Spróbujmy się jednak zastanowić czy jest to faktem, czy jedynie krzywdzącym stereotypem. Odwołamy się do statystyk, które mogą nam pomóc w rozwikłaniu tej zagadki.


Aby uniknąć gołosłowności od razu sięgnijmy po dane zebrane w prestiżowym raporcie “English Proficiency Index”. Znajdziemy tam informacje na temat 88 krajów świata, których mieszkańców przebadano pod kątem umiejętności językowych. Chodzi o język angielski. Rzecz jasna wzięto pod uwagę tylko kraje nieanglojęzyczne, ale to jest oczywiste.

Jeśli chodzi o 2018 r. na czele listy znalazła się Szwecja, której obywatele najlepiej władają językiem angielskim. Ich umiejętności w tym zakresie oceniono jako bardzo wysokie. Szwedzi uzyskali wynik 70,72 na 100 możliwych punktów. Na 2 miejscu uplasowali się Holendrzy z wynikiem tylko nieco gorszym (70,31). Podium zamknęli przedstawiciele pierwszego pozaeuropejskiego kraju – Singapurczycy. Ich rezultat to 68,63.

Gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że na 4 miejscu znaleźli się Norwegowie, na 5 Duńczycy, a na 8 Finowie to od razu odkryjemy, że Skandynawowie nie mają sobie równych pod względem znajomości języka angielskiego. Generalnie rzecz ujmując, wśród piętnastu państw najlepiej posługujących się angielskim znalazło się aż dwanaście z Europy. Te spoza niej to wspomniany Singapur, a także RPA i Filipiny.

A jak w tym zestawieniu wypadają Polacy i Francuzi? Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem wysoka pozycja Polaków: w 2018 r. zajęli 13 miejsce, 11 w Europie. Nasz wynik to 62,45. Przodujemy wśród państw, których znajomość angielskiego oceniono jako wysoką (kraje z miejsc 1-12 mówią po angielsku w stopniu bardzo wysokim).

Francuzów natomiast znajdujemy na miejscu 35 wśród państw o średniej znajomości angielskiego (wynik 55,49). Tuż przed nimi plasują się Włosi, zaraz za nimi Kostarykanie.

Z kolei grupę krajów o bardzo słabej znajomości angielskiego otwierają Irańczycy. Na samym końcu uplasowali się Libijczycy z wynikiem 39,64.

Gdy spojrzymy na mapę Europy to od razu rzuci nam się w oczy pewna prawidłowość. Wspomnieliśmy już, że najwyżej sklasyfikowano Skandynawów. Bardzo dobrze z angielskim radzą sobie też m.in. Holendrzy i Niemcy. Wiele krajów Europy Środkowej, w tym Polska, znajduje się wśród państw z wysoką znajomością tego języka. Francuzi, Włosi, Hiszpanie i kraje wschodnie, jak np. Rosja i Ukraina znają angielski w średnim stopniu. Najgorzej natomiast wypadli Gruzini, Albańczycy, Turcy i Azerowie.

Wróćmy jednak do Francuzów. Jak uzyskane przez nich miejsce ma się do rozpowszechnionego przekonania na temat ich znajomości (albo raczej nieznajomości) języka angielskiego? Wydaje się, że aż tak źle z tą znajomością nie jest. Z drugiej jednak strony Trójkolorowi zajęli dopiero 25 pozycję wśród 32 przebadanych krajów Europy. W skali świata to 35 miejsce. Rok temu zajęli 32 lokatę wśród 80 przebadanych populacji. Jeszcze wcześniej uplasowali się na 29 lokacie, ale wśród 72 branych pod uwagę państw. Trudno zatem mówić o jakimś znaczącym progresie…

Z kolei jeśli chodzi o znajomość angielskiego w poszczególnych regionach Francji, to najlepiej w 2018 r. wypadł Kraj Loary z wynikiem 56,89. Następnie Île-de-France i Owernia-Rodan-Alpy. Gorzej natomiast władali angielskim przykładowo mieszkańcy Hauts-de-France.

W raportu wynika też, że Francuzki nieco lepiej posługują się angielskim niż Francuzi (wyniki odpowiednio 56,74 do 54,10).

fot. Pixabay.com

Obiektywnie patrząc, przekonanie o nie najlepszej znajomości angielskiego pośród Francuzów w pewnym stopniu znajduje potwierdzenie w najbardziej prestiżowym rankingu w tej materii. Na pewno jednak nie można ulec pokusie kwantyfikatorów wielkich i powiedzieć, że Francuzi mają z tym językiem całkowicie na bakier; zapewne znajdziemy pośród nich również poliglotów.

Niektórzy jako przyczynę takiego stanu rzeczy wskazują dość złośliwie przesadzoną miłość Francuzów do własnego języka i stąd wywodzącą się niechęć do tego, co obce. Wygląda to trochę tak, jakby Trójkolorowi zbyt serio wzięli do serca staropolskie powiedzenie, iż, oczywiście parafrazując, Francuzi to nie gęsi i swój język mają. Jeszcze inni przypisują Francuzom wrodzoną niechęć do Anglików i ich języka (chodzi głównie o wojnę stuletnią). A tak na poważne nie brak głosów przemawiających za tym, że poziom nauki angielskiego na francuskiej ziemi pozostawia ciągle wiele do życzenia i dlatego obywatele Francji w wieku dojrzałym mają problemy z biegłym posługiwaniem się tym językiem.

Zachęcamy do dzielenia się swoimi doświadczeniami w tej kwestii i wyrażania własnych opinii.

A poprzedni odcinek Trójkolorowych zapisków można znaleźć tutaj >>>

PS I jeszcze mała ciekawostka językowa. Użyte w tytule określenie “na bakier” pierwotnie oznaczało “na bok, na ukos”, z tym, że jeśli ktoś założył czapkę na bakier musiała ona być przechylona na lewo, gdyż o tę stronę chodziło w przypadku tego sformułowania. Ten zwrot wywodzi się z języka niemieckiego, a konkretnie ze slangu żeglarskiego. Marynarze mówili: “Backbord keheren”, co oznaczało “obracać z lewej burty”. Następnie powiedzenie przeszło do języka rosyjskiego (“na biekreń”), co podchwycili polscy flisacy i zwykli mawiać: “ru bakier”, czyli “wiosłuj na lewo” (od “rumaj”, czyli “wiosłuj”). W gwarze polskich flisaków przeciwieństwem “ru bakier” było “ru sztybor” (od niem. “Steuerbord”, czyli “prawy bok statku”).

A zatem o ile “na sztybor” nie przetrwało w naszym języku, o tyle “na bakier” już tak.

W tekście wykorzystano informacje zaczerpnięte z: ef.com, obcyjezykpolski.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-24 00:15:12