szukaj
Wyszukaj w serwisie


O jednym takim, co “ukradł” 10 dni – czyli o tym, jak Polacy i Francuzi zmieniali kalendarz

Artur Hanula / 04.10.2019
fot. Pixabay.com (modyfikacja)
fot. Pixabay.com (modyfikacja)

Przez te wszystkie lata już zdążyliśmy się przyzwyczaić do tradycyjnej zmiany czasu, dzięki której w ostatnią niedzielę października śpimy o godzinę dłużej. Z tej też przyczyny październik jest najdłuższym miesiącem roku. Zmiana wynosząca godzinę ma się jednak nijak do korekty czasu, jakiej doświadczyli chociażby Polacy i Francuzi w 1582 r. Wszystko za sprawą “kradzieży” 10 dni.


Trzeba przyznać, że październik 1582 r. był naprawdę wyjątkowy, bo jak nazwać sytuację, kiedy po czwartku 4 października nagle pojawiał się piątek 15 dzień miesiąca. Rozwiązania tej zagadki musimy szukać w lutym roku 1582, a konkretnie 24 jego dniu. Wtedy to ówczesny papież Grzegorz XIII wydał bullę “Inter gravissimas”, na mocy której wprowadzał nowy kalendarz, od jego imienia znany dziś powszechnie jako gregoriański. Wśród licznego grona doradców papieża i wszelakiej maści osób zaangażowanych w procesie wprowadzania nowego kalendarza znajdziemy też polski wątek. Otóż niektórzy utrzymują, że swoje trzy grosze wtrącił również Mikołaj Kopernik.

Papież Grzegorz XIII, fot. wikimedia (domena publiczna)

Być może dziwi nas fakt, że to akurat papież był głównym decydentem w kwestii zmian w rachubie czasu, a nie jak widzielibyśmy to zapewne dzisiaj – jacyś naukowcy wspierani postulatami i dyrektywami rządowymi czy unijnymi. Tak czy inaczej było to nawiązanie do tradycji, kiedy to w 45 lub 46 r. p.n.e. Gajusz Juliusz Cezar wprowadził obowiązujący przez wieki kalendarz juliański. Jako cesarz był jednocześnie najwyższym kapłanem, więc papież Grzegorz niejako przejął to dziedzictwo rzymskie.

Juliusz Cezar – popiersie z kolekcji Farnese, w Museo Archeologico Nazionale w Neapolu, fot. wikimedia (domena publiczna)

W ciągu wieków wychodziły jednak coraz bardziej mankamenty starego kalendarza, które były szczególnie dotkliwe przy wyznaczaniu chrześcijańskich świąt ruchomych. Wobec tego antidotum na te kalendarzowe bolączki stało się właśnie wprowadzenie nowego – jak wiemy gregoriańskiego kalendarza. Ustalono, że papieska bulla wejdzie w życie po zakończeniu 4 października 1582 r. Tak też się stało – od razu w kalendarzu pojawił się 15, a nie 5 października. Pół żartem, pół serio możemy powiedzieć, że to jest jedna z najlepszych wieści dla wszystkich, którzy nie przepadają na zapamiętywaniem dat. Dzięki papieżowi Grzegorzowi XIII i jego doradcom w państwach, które przyjęły nowy kalendarz, nie było dat od 5-14 października, a zatem nie możemy powiedzieć, że coś wydarzyło się przykładowo 6 października 1582 r. we Francji lub Polsce, bo te kraje zastosowały się do zarządzenia papieża. Oprócz obywateli Królestwa Francji i Rzeczypospolitej Obojga Narodów kalendarz gregoriański najszybciej przyjęły też Hiszpania, Portugalia oraz Italia. Nietrudno zauważyć, że państwa najsilniej osadzone w wierze katolickiej najwcześniej pozytywnie odpowiedziały na papieską bullę.

Jak widać Polska należała do krajów, w których kalendarz gregoriański przyjął się natychmiast. Za jego wprowadzenie nad Wisłą i Odrą powinniśmy być wdzięczni królowi Stefanowi Batoremu, który właśnie wtedy panował na naszym tronie. Co ciekawe w tamtym czasie Francją władał Henryk III znany nam dobrze w Polsce głównie z tego, że w czerwcu 1574 r. jako jeszcze król Polski jakby nigdy nic czmychnął z Wawelu i tyle go nad Wisłą widziano.

Artur Grottger, Ucieczka Henryka Walezego z Polski, fot. wikimedia (domena publiczna)

Dodajmy, że Wielka Brytania zaakceptowała u siebie gregoriańską wersję kalendarza dopiero w połowie wieku XVIII. Niektóre państwa na taki krok zdecydowały się dopiero w XX w., w tym Rosja, która w 1918 r. po ponad 200 latach odeszła od kalendarza juliańskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że do dzisiaj kościół prawosławny stosuje kalendarz juliański do obliczania dat swoich świąt. Jako ciekawostkę potraktujmy przypadek Turcji, która na gregoriański kalendarz zdecydowała się dopiero w 1927 r.

Pamiętać musimy, że sposób liczenia czasu zaproponowany przez papieża Grzegorza XIII i jego doradców również nie jest idealny, ale nas żyjących współcześnie zdecydowanie to nie dotyczy.  Po upływie 3322 lat tworzy się opóźnienie wynoszące… 1 dzień. A zatem w porównaniu z poprzednim kalendarzem juliańskim, który w ciągu ok. 1600 lat spowodował przesunięcie czasowe wynoszące 10 dni, wersja gregoriańska wypada i tak wyśmienicie.

A zatem jeśli komuś nie podobają się zmiany czasu o godzinę powinien pamiętać o tym, co wydarzyło się w 1582 r. Przy okazji tego zagadnienia możemy sobie lepiej uzmysłowić jak ważną kategorią w naszym życiu jest czas i jednocześnie jak bardzo potrzebną w porządkowaniu naszej codziennej egzystencji. Poza tym warto, żeby go jak najlepiej wykorzystywać, bo jak pisała nasza noblistka Wisława Szymborska “nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy”. Z kolei Anna Jantar śpiewała, że “nic nie może wiecznie trwać”, ale to już akurat nie do końca jest prawdą, czyż nie…?

W tekście wykorzystano informacje zaczerpnięte m.in. z: Kalendarz historyczny, Polimaty.pl, muzhp.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-21 00:15:12