szukaj
Wyszukaj w serwisie


PolskiFR na wakacjach 6 #4 | Trwałość przeżycia – ponadczasowość dzieł

Joanna Okarma / AH / 27.07.2024
2024.07.14, Zamek Królewski w Warszawie, afisz wystawy prac Hasiora, fot. Joanna Okarma
2024.07.14, Zamek Królewski w Warszawie, afisz wystawy prac Hasiora, fot. Joanna Okarma

W Zamku Królewskim w Warszawie trwa wystawa „Hasior – trwałość przeżycia”. Odbywa się ona 50 lat po zakończeniu odbudowy Zamku Królewskiego. Warto wspomnieć, że pierwsza wystawa prac Władysława Hasiora odbyła się w murach Zamku Królewskiego w Warszawie, które wówczas były jeszcze w stanie surowym. Osoba Artysty jest zwornikiem obu tych wydarzeń. Wystawa będzie czynna do 8 września 2024 r. Zachęcamy do zapoznania się z relacją zwiedzających.


JO: Agnieszko, kilka dni temu miałyśmy okazję razem oglądać tę wystawę. Było to dla mnie szczególnie miłym doświadczeniem, bowiem w przeddzień zwiedzania przypominałam sobie biografię Artysty, która została też zaprezentowana na wystawie. Przede wszystkim dlatego, że mogłyśmy dokładnie obejrzeć każdy eksponat z różnych stron i perspektyw i na bieżąco dzielić się spostrzeżeniami i skojarzeniami. Odkrywczy dla mnie okazał się fakt, że twórcze spędzanie czasu jest zarazem relaksujące. Co zwróciło Twoją uwagę najbardziej? Opowiedzmy o naszych wrażeniach Czytelnikom portalu Polskifr.fr.

AR: Moją uwagę przykuła duża ilość ostrych przedmiotów w Jego obrazach montażowych, jak sam je nazywał assamblages (​​red.: trójwymiarowa kompozycja utworzona z różnych przedmiotów). Są to kawałki szkła, pęknięte lustra, szyby, nożyce, nóż, widły, drut kolczasty, grabie, kosa. Początkowo myślałam, że używając ich próbował w ten sposób poradzić sobie z wojenną traumą. Jednak zwiedzając kolejne sale odkryłam, że stale buduje z nich swoje obrazy. Tak jakby ostrymi krawędziami tych przedmiotów chciał porozcinać nasze myślowe schematy, by pozwolić nam na nowo spojrzeć na dobrze znane rzeczy, które w zaskakujących połączeniach budzą wyobraźnię, ewokują emocje i zmuszają do nadania całości nowego znaczenia. A co zwróciło Twoją uwagę?

fot. Agnieszka Rogalewicz

JO: To, że Hasior tworzył z materiałów dostępnych pod ręką. Powiedziałabym, że były to przedmioty niewyszukane, codzienne. Niektóre z nich były zniszczone, czasami niekompletne, np. połamane krzyże czy wyszczerbione widelce. Łączył je z innymi równie uszkodzonymi lub o zgoła śmietnikowym rodowodzie i z nich konstruował swoje metaforyczne prace. W moim odczuciu Twórca większą wagę przywiązywał do treści filozoficznych, którymi były przesycone Jego prace, niż do środków wyrazu.

2024, Autorki art. na tle Sonaty księżycowej (1966) Wł. Hasiora, fot. Joanna Okarma

AR: Tutaj się z Tobą nie zgodzę, bo mnie bardzo się podobało budowanie krajobrazów z tkanin. Jest w nich powietrze i przestrzeń, a faktura tkanin, futer czy skór doskonale charakteryzuje roślinność, glebę czy wodę. Jest to także nawiązanie do tradycji surrealistycznej i dadaistycznej, widocznej w zastosowaniu przedmiotów gotowych (ready mades). Zamiast malowania sylwetek ludzkich wstawia lalki, żołnierzyki, figurki Matki Bożej czy też samolociki. Używa też części manekinów. A Tobie, która z prac najbardziej się podobała?

2024, Autorki art. na tle Kapliczki błękitnej nadziei (1992) Wł. Hasiora, fot. Joanna Okarma

JO: Trzeci upadek Jezusa pod krzyżem1956 r., czyli IX stacja Drogi Krzyżowej – a właściwie szkic do niej, który prezentowany jest na początku wystawy wśród projektów innych stacji. Tematyki sakralnej Artysta dotyka w sposób otwarty w pracach (Św. Józef – 1959 r., Boże Narodzenie – 1971 r., Kapliczka błękitnej nadziei – 1992 r., Judasz – 1964 r., Św. Łotr II – 1986 r.), ale w większości w sposób zawoalowany (Pobożny – 1981 r., Polski chleb – 1986 r., Jezioro Nazaret (Genezaret) – 1970 r., Okno z Pałacu Wspomnień – 1984 r., Katedra – 1965 r.). Wynikało to zapewne z ówczesnej sytuacji politycznej. Hasior tworzy sztukę dialogu, relację semantyczno-syntaktyczną, w której odwołuje się do wiedzy religijnej, mitologii, doświadczeń i erudycji odbiorcy. Odczytywanie prac Hasiora pobudza także wymiar etyczny co czyni Go twórcą zawsze świeżym, aktualnym i ponadczasowym. Jego dzieła nie urzekły mnie pięknem, nie zachwyciły wytwornością wyrazu czy dopracowaniem szczegółów, ale pobudzały wyobraźnię i prowokowały do oglądania ich pod różnymi kątami. Okazywało się, że Jego obrazy, a właściwie assamblages są rozwinięte w przestrzeni, a oglądane z boku ujawniały nawet trzy powierzchnie i przedmioty wypukłe między nimi.

2024, Wł. Hasior, Polski chleb (1986), fot. Agnieszka Rogalewicz

AR: Zauważ, jak Jego prace dopełniają cienie poszczególnych elementów kompozycji. Jestem ciekawa na ile ich obecność była wkalkulowana w prace. Myślę tutaj o takich pracach jak: Upadek Anioła – 1982 r., Projekt Grobu Nieznanego Żołnierza – 1965 r., czy Judasz – 1964 r. W nich cienie zwielokrotniają ilość elementów, a jednocześnie jako cienie są już czymś innym niż w rzeczywistości. Wpływa to na znaczenie prac i dodaje im dramatyzmu.

2024, Wł. Hasior, Projekt Grobu Nieznanego Żołnierza (1965), fot. Agnieszka Rogalewicz

JO: Podobną rolę do cieni w Jego pracach pełnią kawałki luster, szyb. Tak jak w kompozycji Gdzie są chłopcy z tamtych lat? – 1980 r. W niej artysta umieścił prostopadle do powierzchni płótna (de facto dykty) lustro czym imitował wzgórze, a przez odbicie uzyskał multiplikację postaci walczących oraz figury Matki Bożej, umocowanej poziomo między zębami grabi, które ograniczają przestrzeń obrazu od dołu. W ten sposób Matka Boża jest obecna w obu światach, co powoduje, że nasuwa się pytanie, który z tych światów jest realny, a który jest tylko odbiciem jego idei.

2024, Autorki art. na tle Porwania Europy (1969) Wł. Hasiora, fot. Joanna Okarma

AR: Jedną z moich ulubionych prac jest Przesłuchanie Anioła. Temat ten Hasior realizował wielokrotnie, a wersja prezentowana na wystawie pochodzi z 1980 r. Jednak najciekawsze jest to, że pierwsze Przesłuchanie Anioła powstało w tym samym roku co wiersz Zbigniewa Herberta o tym samym tytule. Jego treść doskonale dopełnia, a zarazem w jakiś sposób „tłumaczy” rzeźbę, a szerzej całą sztukę Hasiora. Pytałam Go, kto kim się zainspirował? Stwierdził, że obaj niezależnie wpadli na ten sam pomysł, co prawdopodobnie wynikało z ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej.

2024, Wł. Hasior, Gdzie są chłopcy z tamtych lat (1980), fot. Joanna Okarma

JO: Wystawa ukazuje wszystkie wątki twórczości Hasiora, a każda z 9 części wystawy ma swój tytuł. Są to: Nabieranie kształtów, Gdzie są chłopcy z tamtych lat, Kapliczka błękitnej nadziei, Nad wodą wielką i czystą, Wyrwane z ziemi, Chwała kobietom, Grające organy oraz Sam na sam z Hasiorem. Jest to nagranie programu telewizyjnego z l. 70. XX w., w którym Artysta odpowiadał na pytania typu: dlaczego użył tak pospolitych materiałów do swoich prac oraz co one znaczą. Historyk sztuki zarzucał mu epatowanie agresją i tanią metaforą, a także nietrwałość dzieł i merkantylne podejście do sztuki. Bardzo spodobała mi się odpowiedź Hasiora: „Zuchwałością Artysty byłoby oczekiwać trwałości swoich dzieł, które miałyby utrwalić Jego nazwisko w czasie”. Dla Niego ważniejsze od trwałości dzieła było przeżycie go – czyli ślad jaki pozostawia w nas i stąd tytuł wystawy.

2024, Wł. Hasior, Szkice do IX stacji Drogi Krzyżowej (1956), fot. Joanna Okarma

AR: Mnie uderzyło niezrozumienie ze strony publiczności. To, że Artysta musiał tłumaczyć dlaczego chleb pomalował farbą i co to ma oznaczać. Tak jakby odbiorca widział tylko poszczególne elementy, a nie był w stanie obudzić wyobraźni i odczytać sensu całości. Mimo upływu lat reakcje publiczności bywają podobne, co pokazuje jak awangardowym i oryginalnym Artystą był Hasior. Świadczy też o tym zaadaptowanie sztandaru do własnej formy wypowiedzi artystycznej. Jego sztandary to wielkoformatowe prace (Sztandar poety II – 1988 r., czy Sztandar ekstazy – 1970 r.), które Hasior chętnie procesyjnie wyprowadzał w plener, wprawiając je tym samym w ruch i wystawiając na działanie wiatru, słońca, deszczu.

fot. Agnieszka Rogalewicz

JO: W poszukiwaniu nowych form wyrazu Artysta często włączał też w swe prace żywioły: ziemię, wodę, powietrze, ogień. Słoneczny rydwan w Södertälje – 1972 r., to podrywające się do galopu rumaki, w scenerii kanału miejskiego, które swoją kolorystyką i formą nawiązują do lokalnej tradycji, a osobiście podpalone przez Twórcę, stanowią „płonące rzeźby”. Są też „grające pomniki”, np. Żelazne organy – 1966 r., w których piszczałki napędzane wiatrem mogły realizować romantyczną wizję „grania zmarłym”. Niezwykle twórczo Hasior wykorzystał też żywioł ziemi w rzeźbach, którym nadawał kształt wlewając beton lub cement w rozkopaną ziemię i pozwalając działać zarówno przypadkowi jak i ziemi, której fakturę przyjmowała rzeźba (Rzeźba wyrwana z ziemi (z drewnem)) – 1968 r., Święty Sebastian -1962 r., Rzeźba wyrwana z ziemi (ze skrzydłem)) – 1968 r.

2024, Wł. Hasior, Żelazne organy (1966), slajd, fot. Joanna Okarma

JO: Agnieszko, w trakcie zwiedzania wspominałaś, że miałaś przyjemność spotkania się z Władysławem Hasiorem. Opowiedz nam o tym, proszę.

AR: W czasach szkolnych z 2 koleżankami i pracownikiem działu edukacji Muzeum Sztuki w Łodzi byłyśmy w Zakopanem na zaaranżowanym spotkaniu z Hasiorem. Po obejrzeniu wystawy zaprosił nas do części prywatnej, gdzie poczęstował nas dobrą herbatą i zdradził co stanowi jej sekret: „czysta woda i dobra intencja”. Herbacie towarzyszył pokaz slajdów. Były to zarejestrowane przez Niego przypadkowe, zaskakujące, czasem absurdalne zestawienia przedmiotów jakie zdarza się spotkać w rzeczywistości. Hasior kolekcjonował takie „zjawiska”, które go bawiły i inspirowały. Z radością odkryłam, że na wystawie pokazano maleńki fragment tych jego przebogatych zbiorów, a także zdjęcie saloniku, w którym gościłam.

fot. Joanna Okarma

JO: Zapewne było to wyjątkowe, miłe, znaczące i niezapomniane dla Ciebie spotkanie z Artystą. [Uśmiech na twarzy rozmówczyni]

AR: Tak, takie było. Na koniec każda z nas otrzymała od Niego książkę Anny Micińskiej „Władysław Hasior” czym byłyśmy tak wzruszone, że zapomniałyśmy poprosić Go o autograf.

fot. Agnieszka Rogalewicz

JO: Dodajmy, że wystawie towarzyszy katalog o tym samym tytule „Hasior. Trwałość przeżycia”, red. Jacek Chromy, Katarzyna Rogalska. Na koniec warto wspomnieć, że prace Hasiora są dostępne w zbiorach wielu muzeów w Polsce, a także w kolekcjach prywatnych. Obecnie można spotkać jego prace na wystawie „Surrealizm. Inne mity”, mającej miejsce w Muzeum Narodowym w Warszawie. Warto się pospieszyć, bo jest ona jeszcze tylko do 11 sierpnia 2024 r.

Życzymy owocnych przeżyć!

PS Warto dodać, że w 1959 r. Władysław Hasior otrzymał stypendium ministra kultury Francji i studiował w pracowni rzeźbiarza Ossipa Zadkine’a w stolicy Francji. Od roku 1957  wystawiał indywidualnie, a także brał udział w wystawach zbiorowych w kraju i za granicą, m.in. w Paryżu i wielu innych miejscach.

rozmawiały: Agnieszka Rogalewicz i Joanna Okarma

Warszawa, 17-24 lipca 2024 r.

*

Czy mieliście już okazję poznać twórczość Władysława Hasiora? Co o niej myślicie? Podzielcie się poniżej w komentarzach.

Już teraz zapraszamy Was na kolejne odcinki wakacyjnej serii, a także lektury poprzednich tekstów, również z lat ubiegłych.

 

Poprzednie odcinki tegorocznej serii:

PolskiFR na wakacjach 6 #1 | Zdobywać szczyty >>>

PolskiFR na wakacjach 6 #2 | Kazachstan – tak odległy i tak bliski >>>

PolskiFR na wakacjach 6 #3 | Zabija nie prędkość, ale bezmyślność >>>

 

Przykładowy odcinek z lat ubiegłych:

PolskiFR na wakacjach 5 #9 | Z Kaszub do Ontario >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-09-18 23:15:14