Bagietka, czyli symbol Francji wcale nie taki francuski…
fot. Pixabay.com
Poczciwa bagietka, choć nie tak potężna i monumentalna jak wieża Eiffla czy Łuk Triumfalny, śmiało poczyna sobie w gronie największych symboli Francji i jest z nią kojarzona. Historia lubi jednak zaskakiwać i często przyczynia się do obalania wydawałoby się niepodważalnych twierdzeń jak to, że bagietka to twór francuski. Jednak obecność na liście symboli kraju nad Sekwaną to jedno, a historyczne pochodzenie bagietki to drugie.
Zacznijmy od tego, że po Francji krążą podania, jakoby to bagietka narodziła się w czasach wielkiego Napoleona. Ponoć piekarze cesarza stworzyli taki posiłek dla żołnierzy, który doskonale mieścił się w wojskowych tornistrach lub jak chcą niektórzy – w kieszeniach spodni, choć to akurat jest najmniej prawdopodobne… Gdy jednak popatrzymy na to okiem praktyka szybko zorientujemy się, że owe legendy nie biorą pod uwagę jednego prostego faktu – dobrze wypieczona bagietka może bardzo szybko stać się czerstwa, a w takim razie jak mogła służyć do spożycia na wojnie; wszak tam potrzebne było jedzenie znoszące trudy wojennej tułaczki z taką wytrzymałością jak zaprawieni w bojach żołnierze.
Legenda o rzekomo napoleońskim rodowodzie bagietki nie znajduje też potwierdzenia w źródłach z tamtej epoki, w których próżno szukać wieści o obecności tego posiłku w wyposażeniu Wielkiej Armii Francuzów.
Podanie o bagietce z nożami w tle
Niektórzy wiążą historię powstania bagietki z początkami paryskiego metra. Wedle tej legendy pomysłodawcą popularnego przysmaku był niejaki Fulgence Bienvenüe. To on nadzorował budowę metra w Paryżu. W tamtych czasach pracownicy nosili w kieszeniach noże, żeby móc kroić bochenki chleba w trakcie przerw na posiłek. Pan Bienvenüe obawiał się potencjalnych niesnasek i walk na noże miedzy pracownikami. W związku z tym miał poprosić piekarzy o stworzenie takich chlebów, które będzie można dzielić sprawniej bez użycia czegoś ostrego. I tak miała narodzić się bagietka. Odtąd pracownicy nie musieli wyruszać do pracy uzbrojeni niczym nożownicy, ale bez ostrzy doskonale radzili sobie z dzieleniem racji żywności.
Bagietka – historia prawdziwa
Okazuje się, że najprawdopodobniej ojczyzną bagietki jest Austria. To tam niejaki August Zang, przedsiębiorca, opracował i stworzył specjalne piece parowe, osiągające temperaturę 205 stopni Celsjusza. Rewolucyjny wynalazek pozwalał na uzyskanie chleba, którego skórka w trakcie wypiekania rozszerzała się dłużej, a wnętrze stawało się bardziej puszyste. Bagietka, nazywana dziś często bułką paryską lub francuską, wówczas znana była jako bułka austriacka.
A w takim razie skąd te związki bagietki z Francją? Po okresie wojen napoleońskich, gdy Napoleon osiadł już chcąc nie chcąc na wyspie św. Heleny, po Paryżu kręciły się patrole żołnierzy austriackich Habsburgów. I to oni zajadali się bagietkami. Nie uszło to uwadze Francuzów, którzy również chcieli raczyć się takimi pysznościami.
W tym roku mija 180 lat od momentu, gdy wspomniany Zang założył w Paryżu piekarnię “Boulangerie Viennoise”, co dodatkowo pozwoliło bagietce przenikać do świata francuskiego.
I wojna światowa – czas katastrofy, ale nie dla bagietki…
Myliłby się jednak ten, kto uważa, że ów austriacki rarytas zataczał coraz szersze kręgi w realiach francuskich, trafiając na listy zakupów i do żołądków Paryżan i nie tylko. Aż tak szybko te proces nie postępował.
O dziwo, gdyby nie I wojna światowa, być może trudno byłoby współcześnie spotkać tylu ludzi chrupiących z zadowoleniem bułki francuskie. Faktem jest, że zawierucha wojenna pochłonęła również wielu przedstawicieli cechów piekarskich. W związku z tym piekarnie, aby nadal funkcjonować, zmuszone były do zatrudniania ludzi o umiejętnościach kulinarnych pozostawiających wiele do życzenia. To zadziałało na bagietki jak woda na młyn. Czyż można sobie było wyobrazić lepsze danie do przygotowania na szybko przez ludzi niskowykwalifikowanych niż podłużne chleby, w dodatku bardzo smaczne?
Swoje trzy grosze dorzucił również rząd francuski. W 1920 r. na mocy jego decyzji piekarnie miały rozpoczynać pracę najwcześniej o 4:00 nad ranem. W takiej sytuacji znów najlepszym rozwiązaniem był wypiek smakowitych baguette de tradition, żeby zdążyć na czas zanim Francuzi rozpoczną spożywanie śniadania. Dzięki temu każdy Francuz mógł zakupić coś smacznego na szybkie śniadanie – tradycyjną francuską bagietkę, rodem… z Wiednia.
Do sporządzenia artykułu wykorzystano informacje zaczerpnięte ze stron: Histmag.org, komplet.pl
Ale konserwa i majonez to zdecydowanie produkty o francuskich genach…
piwowar, kto pytał
Ebcsvshdvs sądu okręgowego to żeby krew nie wiem co mówić
Jest też polski wkład w bagietki, drożdżowy zaczyn do bagietek nosi nazwę POOLISH, polski piekarz, otworzył piekarnieę w Paryżu i nauczył ich metody robienia jakby zakwasu, czyli dodawania minimalnej ilości drożdży do mąki wymieszanej z dużą ilościa wody, by rosło to w naturalny sposób i tworzyło jakby zakwas. W Polsce robi się zakwas na drożdżach tzw dzikich, tam dodawał minimalną ilość drożdży piekarniczych, POOLISH używają też Włosi do wyrabiania ciasta na pizzę. Niedługo wszyscy zapomną o pochodzeniu POOLISH, gdyż już zaczynają kręcić skoro nasze elity, uważają, że z Polski nic dobrego nigdy nie wyszło, to co mają inni myśleć. Oczywiście żartuję, ponieważ od Polaków Włosi i Francuzi nauczyli się robić także drożdżowe baby, o czym też już zapomnieli kompletnie i my też.