Wiceszef MSZ: wejście Le Pen w Trójkąt Weimarski byłoby dla nas dość trudne
Marine Le Pen (2012), fot. Par Gauthier Bouchet — Travail personnel, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20168323
Wejście w Trójkąt Weimarski Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen byłoby dla nas dość trudne – ocenił w poniedziałek wiceszef MSZ Andrzej Szejna, komentując wyniki wyborów we Francji. Nie da się współpracować z kimś, kto uznaje agresję Rosji za rzecz naturalną – podkreślił.
W Polskim Radiu 24 Szejna był pytany, czy prezydent Francji Emmanuel Macron popełnił błąd, zarządzając przedterminowe wybory parlamentarne. Oficjalne wyniki I tury potwierdzają zwycięstwo skrajnej prawicy – Zjednoczenie Narodowe wraz z sojusznikami uzyskało 33,2 proc. głosów, lewicowy Nowy Front Ludowy – 28 proc., centrowy obóz prezydenta Macrona – 20 proc., a prawicowi Republikanie – 6,6 proc.
„Wyniki tych wyborów potwierdzają, że ruchy populistyczne, nacjonalistyczne, a nawet niejednokrotnie faszystowskie w Europie zyskują na znaczeniu. To jest bardzo zły znak dla Europy, chociaż wybory do Parlamentu Europejskiego koniec końca skończyły się zwycięstwem demokratycznych ugrupowań” – odpowiedział Szejna, dodając, że ugrupowania te chcą silnej Europy w globalizującym się świecie.
„Mamy wynik, który jest zatrważający dla mnie jako dla demokraty, jako człowieka lewicy. Ponad 30 proc. osób głosuje na Zjednoczenie Narodowe pani (Marine) Le Pen i 29-latka (Jordana Bardelli), który jest wytworem tylko i wyłącznie marketingu politycznego” – dodał, przypominając, że szefowa tej partii deklarowała wyprowadzenie Francji z NATO, a także uznała prawo Rosji do aneksji Krymu i ataku na Ukrainę.
Wiceszef MSZ zaznaczył jednak, że w tej sprawie „szklanka może być do połowy pusta, ale też do połowa pełna”. „Jednak 28 proc. uzyskał (…) szeroki front od socjaldemokratów, socjalistów, poprzez komunistów, zielonych i innych ugrupowań postępowych, więc gdyby ordynacja wyborcza była taka, jak w Polsce, to pani Le Pen skończyłaby jak Kaczyński, czyli w ławach opozycji” – zwrócił uwagę.
Dodał też, że „ostateczna bitwa” rozegra się 7 lipca podczas drugiej tury przedterminowych wyborów parlamentarnych.
„Myślę, że część Francuzów, która została w domach, tych mądrych, tych rozsądnych, tych postępowych, tych którzy chcą silnej Europy, którzy widzą, co się dzieje na świecie: konflikt na Bliskim Wschodzie, konflikt w Ukrainie i potrzeba wspólnej polityki bezpieczeństwa i zarówno energetycznego, jak i zbrojnego, o czym mówił zresztą ostatnio często Macron, oni nie zostaną w domach” – ocenił Szejna.
Uznał też, że nie jest przesadzona opinia, że wybory we Francji zdecydują o przyszłości Europy.
„To bardzo ważne również dla Polski między innymi ze względu na Trójkąt Weimarski, czyli Polskę, Francję, Niemcy” – dodał, zwracając uwagę, że obecny rząd restytuował ten instrument wpływania Polski na politykę europejską i międzynarodową. “Wejście teraz w ten Trójkąt Weimarski pani Le Pen byłoby dla nas dość trudne, chociaż oczywiście będziemy starać się współpracować z każdym, ale nie z każdym się da” – mówił.
„Nie da się współpracować z kimś, kto uznaje agresję Rosji za rzecz naturalną, więc dlatego o tym mówię i mimo że jestem wiceszefem dyplomacji i powinienem mówić dyplomatycznie, no to nie będzie łatwa sytuacja” – podsumował.
Prezydent Francji Emmanuel Macron podjął decyzję o rozpisaniu wyborów w rezultacie sukcesu skrajnej prawicy w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego – partia Marine Le Pen zdobyła w nich ponad 30 proc. głosów, a obóz prezydencki ponad 14 proc.
źródło: PAP
czytaj też:
„Le Figaro”: historycy uznają za katastrofę decyzję Macrona o rozwiązaniu parlamentu >>>
Dodaj komentarz