szukaj
Wyszukaj w serwisie


Tak chyba wyglądać będzie koniec świata

WK / 25.09.2023
Pożary na Pradze, fot. Autorstwa Bundesarchiv, Bild 141-0763 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5418727
Pożary na Pradze, fot. Autorstwa Bundesarchiv, Bild 141-0763 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5418727

Poniedziałek, 25 września 1939 roku stanowi jedną z najtragiczniejszych dat w dziejach Warszawy. Ponad 400 samolotów Luftwaffe, w serii nalotów dywanowych trwających cały dzień, obróciło miasto w ruinę. Świadkowie tych dramatycznych wydarzeń zgodnie podkreślali: to była istna apokalipsa.


Nie bez powodu 25 września 1939 r. zapisał się na kartach historii jako „czarny poniedziałek” (spotyka się także określenia „lany poniedziałek” oraz „sądny poniedziałek”). Luftwaffe wykonało łącznie 1176 lotów nad Warszawą, zrzucając 486 ton bomb burzących i 72 tony bomb zapalających. Przez wiele godzin warszawiacy toczyli dramatyczną walkę o przetrwanie.

Pożary w rejonie Krakowskiego Przedmieścia, fot. wikimedia (domena publiczna)

Okoliczności, w jakich doszło do bombardowania nie były przypadkowe. Niemcy oblegali Warszawę już od 8 września, a mimo to nie zdołali przez ponad dwa tygodnie złamać oporu obrońców stolicy. Sytuacja w odciętym od zaopatrzenia mieście była trudna, ale nie beznadziejna. Właśnie dlatego niemieckie dowództwo postanowiło złamać ducha walki warszawiaków, przeprowadzając największy do tej pory atak z powietrza. Celem było zniszczenie infrastruktury miasta. Pozbawienie Warszawy prądu i wody, a także przecięcie łączności telefonicznej, miało ostatecznie przesądzić o jej kapitulacji. Prognozy te okazały się trafne…

Feralnego dnia, już o poranku, samoloty Luftwaffe (Ju 87B, czyli popularne „sztukasy”) zaatakowały baterie artylerii przeciwlotniczej, chroniące przestrzeń powietrzną nad Warszawą. Po tym „przygotowaniu” niemieckie lotnictwo z całą siłą przystąpiło do bombardowania miasta.

Ju 87 B nad Polską, wrzesień/październik 1939, fot. Autorstwa Bundesarchiv, Bild 183-1987-1210-502 / Hoffmann, Heinrich / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5424216

Ludwik Landau, mieszkaniec oblężonego miasta, tak zapamiętał warszawską apokalipsę: „Od rana rozbrzmiewał warkot motorów samolotowych, raz po raz słychać było gwizd obniżających się aparatów, po czym rozlegał się huk bomby, potem zaś jeszcze nierzadko — łoskot walących się murów. (…) Pod gradem bomb burzących, rzucanych częstokroć razem z zapalającymi, osłabła energia w gaszeniu pożarów. (…) Spłonęła cała, poza dwoma tylko domami, ulica Czackiego. Z ulicy liczącej kilkanaście domów, zamkniętej między dwiema ulicami, w czasie pożaru niepodobna było się wydostać; szalejący po obu stronach ulicy ogień utworzył sklepienie płomieni, pod którym biegał nieprzytomny ze strachu tłum mieszkańców”.

Ludwik Maurycy Landau (1902-1944) – polski ekonomista żydowskiego pochodzenia, w czasie II wojny światowej współpracował z ruchem oporu. Autor „Kroniki z lat wojny i okupacji”. Aresztowany i stracony przez Niemców w 1944, fot. wikimedia (domena publiczna)

Podpułkownik Wacław Lipiński, autor dziennika z oblężonego miasta, pozostawił po sobie szczegółowy opis zrujnowanej Warszawy: „Była godzina ósma rano, kiedy obudził mnie gwałtowny wstrząs powietrza. Gdzieś w pobliżu wybuchła bomba. (…) Wychodzę na dziedziniec. Pusto, żandarmi w bramie przylepieni do ścian, w oczach przerażenie. Nad nami już nie warkot, lecz wycie pikujących samolotów i eksplozja za eksplozją”.

Lipiński, odgrywający w obronie miasta niebagatelną rolę jako jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Stefana Starzyńskiego, relacjonował: „Chcę iść w stronę Wielkiej, Bagna, dzielnicy żydowskiej, bo tam podobno największe zniszczenia i pożary. Przeszedłem jednak kilkaset kroków i muszę się cofnąć. Nie można przejść, bo nie tylko kamienice palą się z dwóch stron, ale rozpalone ściany zaczynają zwalać się na ulicę”.

Przejeżdżając przez zagruzowane, płonące w wielu miejscach centrum miasta, oficer zapamiętał: „Ledwie wypadł z al. Szucha w [Aleje] Ujazdowskie, musiała snadź nowa eskadra nadlecieć, gdyż jadę teraz w nieustannym świście. Na prawo i na lewo, wśród domów i pałacyków, wśród drzew parku co chwila błyskają potworne płomienie i gejzery czarnego dymu walą do góry (…). Aleje pokryte potrzaskanymi autami, wozami, pobitymi końmi, z wypatroszonymi wnętrznościami. Co chwilę wpadam w żar pożaru, w suchy trzask i leje…”.

Ppłk Wacław Lipiński, Zdjęcie z legitymacji orderu Virtuti Militari (1937), fot. Autorstwa Wikubex – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=7827128

Inna kluczowa postać obrony polskiej stolicy, dowódca Armii „Warszawa” gen. Juliusz Rómmel, relacjonował: „Niemcy z premedytacją bombardują najgęściej zamieszkałe dzielnice miasta, m.in. ul. Marszałkowską, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, Chmielną, pl. Napoleona, Jasną i inne. Rannych przenosi się do kościołów. Nad miastem powstaje czarna chmura dymu, oświetlona z dołu pożarami. Bombardowanie lotnicze wzmaga się, ulice są przepełnione rannymi i zabitymi”.

Gen. Juliusz Rómmel, fot. wikimedia (domena publiczna)

Około godziny 14:00 – czytamy w relacji Lipińskiego – natężenie bombardowań zmalało, ale właśnie wówczas uwidoczniła się pełna skala zniszczeń miasta. „Na Marszałkowskiej, przy dworcu, pali się kilka domów, inne straszliwie porozwalane, dworzec w płomieniach, żar, dym, iskry i płomienie. Skręcam w Al. Jerozolimskie pełne gruzów, poskręcanych, pozwijanych przewodów tramwajowych, telefonicznych, powykrzywianych słupów, dziur i wyrw. Pobojowisko fantastyczne”.

„Ciemno było od dymu pożarów i sadzy, domy się chwiały i waliły. Ludzie jak w obłędzie biegali od domu do domu, ze schronu do schronu. Na ulicach zabici, ranni, konie obok ludzi. Tak chyba wyglądać będzie koniec świata” – wspominał dzień 25 września warszawski lekarz Ludwik Hirszfeld.

Ludwik Hirszfeld, fot. Autorstwa Nieznany – Narodowe Archiwum Cyfrowe, CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=80709344

Wieczorem Warszawę, wciąż będącą celem niemieckich ataków, rozświetliła przerażająca łuna pożarów. „Widno, przeraźliwie widno, na dodatek zerwał się suchy, gorący wiatr, który niesie iskry, żar i gorący, rozpalony popiół. (…) Co chwila z przeraźliwym trzaskiem pękają granaty. Biją dalej na nieszczęsne miasto, na palące się ulice, na oszalałą z przerażenia ludność… (…) Nikt nie ratuje, więc ogień przenosi się z miejsca na miejsce, z domu do domu, niektóre całe już ulice, jak Traugutta, Wierzbowa, Świętokrzyska, Nowy Świat, stoją w ogniu, palą się dziesiątki i setki domów” – zapisał autor dziennika z oblężonej stolicy.

W „czarny poniedziałek” Adolf Hitler z zadowoleniem obserwował konsekwentne, wielogodzinne rujnowanie Warszawy, przynoszące niespotykane wcześniej śmiertelne żniwa. Wskutek zbrodniczych ataków Luftwaffe zginęły tysiące mieszkańców. W stolicy, ostrzeliwanej także przez nieprzyjacielską artylerię, wybuchło ok. 200 pożarów.

Wśród zaatakowanych obiektów były m.in. elektrownia, filtry i wodociągi, gazownia, radiostacja (nadająca z Fortu Mokotowskiego), urząd telegraficzny, mosty, dworce i tory kolejowe, koszary oraz magazyny wojskowe. Niemieckie bomby spadły też na warszawskie szpitale: św. Ducha, Dzieciątka Jezus i Ujazdowski, zabijając setki pacjentów i członków personelu medycznego. Nie oszczędzano także kościołów.

Szpital Przemienienia Pańskiego. Zniszczenia spowodowane niemieckimi nalotami, fot. wikimedia (domena publiczna)

W mieście nie było prądu, brakowało też żywności, leków i materiałów opatrunkowych. Głodujący mieszkańcy, ryzykując życiem, wybiegali na ulice w poszukiwaniu mięsa z padniętych koni… Warszawa zamieniła się w jeden wielki cmentarz, co groziło wybuchem epidemii.

W przemówieniu radiowym wygłoszonym 25 września prezydent Starzyński obwieścił: „Dzisiejszy nalot nieprzyjacielski, z niezwykłą furią niszczący miasto wszystkimi możliwymi środkami, obliczony jest niewątpliwie do wzniecenia popłochu i strachu wśród ludności stolicy, celem załamania jej ducha. (…) Zniszczenie naszej stolicy jest już faktem dokonanym. Nic gorszego spotkać już nas nie może. W imię Boga i Ojczyzny — przetrwamy”.

***

Całodniowe bombardowanie Warszawy z 25 września 1939 r. przyspieszyło decyzję polskiego dowództwa o kapitulacji. Miasto poddało się ostatecznie 28 września, po czterech tygodniach od wybuchu wojny oraz momentu, gdy na polską stolicę spadły pierwsze niemieckie bomby.

We wrześniu 1939 r. niemieckie naloty zniszczyły – w zależności od szacunków – od 10 do 20 proc. zabudowy Warszawy (najbardziej ucierpiało Śródmieście). Straty liczono w miliardach złotych.

 

czytaj też:

Zdjęcia Juliena Bryana – świadectwo, które wstrząsnęło światem >>>

Na straży wschodnich rubieży – Korpus Ochrony Pogranicza >>>

Apokalipsa ’39 – niemieckie bombardowanie Wielunia >>>

Niemiecki generał zginął od kul polskiego podziemia. Kulisy akcji >>>

„Wstrząsający obraz barbarzyństwa”. Tak Sowieci niszczyli Cmentarz Orląt >>>

Obrona Grodna – trzy dni heroicznej walki o polskość >>>

Zemsta Stalina – setki ofiar, zgliszcza i łuny pożarów nad Warszawą >>>

„Mała Polka”, która utarła nosa Hitlerowi >>>

Odegrać hejnał na Monte Cassino – ryzykowna misja Emila Czecha >>>

„Kilka razy wracali, rzucali granaty i strzelali”. Masakra na Rakowieckiej >>>

Odkryj masową emigrację #3 | My Polacy we Francji >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-12-30 00:15:12