Św. Józef do Piotrusiów Panów: Nie bój się!
Dariusz Regucki, fot. archiwum reżysera; plakat filmu "Opiekun"
Co drugi facet to Piotruś Pan, który się boi i nie chce brać odpowiedzialności. I właśnie do takiego biedaczka jak ja i inni przychodzi św. Józef i mówi: Nie bój się! Popatrz na mnie. Nie było mi łatwo, ale wszedłem w tę historię i chociaż była trudna, to na koniec wydarzyło się coś, co dzisiaj po dwóch tysiącach lat jest dla nas historią pełną nadziei – powiedział portalowi Polskifr.fr Dariusz Regucki, reżyser filmu o św. Józefie „Opiekun”, który prawdopodobnie będzie można obejrzeć także we Francji. W tym roku 20 marca przypada uroczystość św. Józefa, Oblubieńca NMP.
Dariusz Regucki nie ma wątpliwości, że św. Józef jest współcześnie postacią bardzo aktualną w swojej wymowie, której przesłanie ciągle nie jest należycie wykorzystywane. „Znam takich ludzi, którzy mówią wprost o św. Józefie i przykładają swoją historię życia do Niego, prosząc go o różne sprawy i polecając swoje problemy. Zapewne większość z nas, także tych chodzących do kościoła, przypomina sobie o Nim tylko w czasie Świąt Bożego Narodzenia albo na szkolnych jasełkach” – podkreślił reżyser „Opiekuna”.
Regucki przypomniał, że w Polsce rozpada się co trzecie małżeństwo/związek. Przykład Świętej Rodziny może pomóc w ich ratowaniu. „To jest realne cierpienie i ból. Kto myśli o tym, że dzieci są ofiarami takich rozwodów? Gdzie jest granica naszej pychy, że zapominamy o tych, którzy są obok nas, tych najsłabszych? (…). Święta Rodzina może i powinna wzbudzać refleksję, że można inaczej. Że jeśli pojawia się problem w małżeństwie, związku, nie trzeba od razu brać rozwodu” – zaznaczył reżyser.
Zdaniem Dariusza Reguckiego pytanie o św. Józefa dzisiaj to też pytanie o miejsce człowieka w kościele. „Może ja i Ty jesteśmy tylko pozorantami wiary? Trochę tradycji, ładny spektakl, wzruszający wiersz o św. Józefie. Trochę rozrzewnienia duchowego i wmawiania sobie, że coś wiem z wiary i jestem dobrym katolikiem. Ale co to mówi współczesnemu młodemu człowiekowi, który każdego dnia dostaje na TikToku propozycję nowego bohatera? A może interesuje nas w kościele tylko zakonserwowanie status quo i kurczowa próba zbudowania zamku z wieżą i otoczenia go fosą i zwodzonym mostem?” – postawił pytania reżyser „Opiekuna”.
A kim osobiście dla Dariusza Reguckiego jest św. Józef, któremu poświęcił swój film? „Postać św. Józefa jest mi bliska, bo ten dramat z Jego udziałem, który rozgrywa się na poziomie serca każdego z nas był i pewnie ciągle jest też w mojej historii życia. On mnie zawstydza. Kiedy dociera do mnie, że ta historia wydarzyła się naprawdę, to wtedy u mnie też pojawiają się pytania. Także te, dotykające mojego życia i uświadamiam sobie, że według mojej wrażliwości raczej nie byłbym pozytywnym bohaterem opowieści pokazanej w filmie” – zaznaczył reżyser. „Ten film pyta mnie także o granice mojego miłosierdzia (…). Jak często lubimy mówić i wymierzać sprawiedliwość innym zapominając, że Iustitia sine misericordia crudelitas est – sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrutna” – dodał.
„Ludzie wychodzą z kin z uśmiechem przez łzy”
Reżyser „Opiekuna” zaznaczył, że propozycję na film o św. Józefie dostał od producenta Rafael Film. Dopiero podczas pracy nad scenariuszem zaczął tego świętego odkrywać. Nie chciał dostosowywać św. Józefa do ludzkich wyobrażeń, czyniąc z niego „pokemona” dla współczesnych ludzi. W zamian za to chciał wyrazić tęsknotę współczesnego człowieka za miłością i prawdą, którymi żył św. Józef. „Mój film nie jest opowiastką religijną ani moralitetem. Z miliona różnych ludzkich spraw i problemów zostało wydobyte kilka prawdziwych historii, w które wszedł św. Józef i które pozwoliłem sobie sfabularyzować na potrzeby filmu” – podkreślił Dariusz Regucki. „Ten film jest dla mnie też pytaniem o kondycję Kościoła i czy postać św. Józefa może być propozycją dla współczesnego człowieka” – dodał.
„Opiekun” jest też wyrazem zainteresowania wiarą w twórczości Dariusza Reguckiego „Doświadczyłem w swoim życiu, że On (red.: Bóg) jest i kocha mnie takim jakim jestem. Za darmo. Moje życie przypomina trochę sinusoidę, na której cały czas rozgrywa się walka o moje serce. Wiara dla mnie to nie stracić doświadczenia Miłości którą dostałem, kiedy najbardziej bolało, a znikąd nie było pomocy. To nie mistyczne uniesie, tylko dotknięcie Jego miłości w konkretach życia. I ten kontekst też jest pokazany w filmie” – zaznaczył twórca „Opiekuna”.
W pracę nad filmem wpisane są potknięcia i konieczność wprowadzania zmian, które pozostają jako ciekawe wspomnienia z planu. „Mamy kręcić pewną ważną scenę za 2 dni, a ja dostaję informację, że odtwórczyni głównej roli w tej historii złamała rękę. My realizujemy film według pewnego planu, nie mamy budżetu na dokrętki, a tu taki klops. Aktorka wzięła lekarstwa, rękę unieruchomiliśmy tak, że widz w ogóle tego w filmie nie dostrzeże” – opowiedział reżyser dla przykładu.
Dlaczego warto obejrzeć „Opiekuna”? „Bo nie moralizuję i nie wymądrzam się o Panu Bogu, tylko pokazuję żywe historie ludzi, którzy żyją tu i teraz. Które dotykają mojego i twojego życia. Film jest zrealizowany na wysokim poziomie z bardzo dobrą obsadą. Odbiór filmu jest znakomity, a ludzie wychodzą z kin z uśmiechem przez łzy, więc potencjał frekwencyjny jest” – odpowiedział reżyser. Wartością dodaną do filmu jest też muzyka, którą Dariusz Regucki skomponował i nagrał z udziałem wybitnych filharmoników kaliskich.
Do obejrzenia produkcji reżyser zaprosił wszystkich, bo „cierpienie, tęsknota za sensem i miłością, jest udziałem każdego z nas”. Podkreślił, że jego film „mówi o relacjach między ludźmi. Nie jest opowiastką i egzaltacją religijną. Jest bardzo ciekawy poprzez niesamowitą i prawdziwą historię głównych bohaterów. W filmie nie epatujemy wulgaryzmami, agresją. To film dla ludzi wrażliwych, zagubionych i zadających pytania”.
Dariusz Regucki podzielił się marzeniem dotyczącym „Opiekuna”: „Moim marzeniem jest, by widz, który przyjdzie do kina na +Opiekuna+, po seansie wychodził wzruszony i pełen nadziei, trzymając za rękę swoją żonę, partnerkę czy narzeczoną. Może pierwszy raz po kilku latach? To proste, a zarazem bardzo trudne. Wolimy mówić wzniosłe rzeczy, moralizować innych, a chodzi czasem o to, żeby spojrzeć na kogoś z miłością i powiedzieć: kocham Cię”. „Ja współczesnemu człowiekowi, który bardzo często jest zagubiony i samotny proponuję, żeby spojrzał w górę i przestał kontemplować swoje cierpienie i smutek, a zaczął afirmować swoje życie” – podsumował reżyser.
Francuskie wątki
Niewykluczone, że „Opiekuna” będzie można także obejrzeć we Francji po francusku. „Francuska wersja językowa już jest gotowa, a producent szuka dystrybutora na Francję” – poinformował reżyser. Ponadto w film wpleciona jest „ciekawa i pełna humoru historia, która wydarzyła się we Francji. Więc to dodatkowy argument na tak, żeby film pojawił się w kinach francuskich. Zresztą tę historię opowiadam w języku francuskim” – zaznaczył reżyser.
Dariusz Regucki miał okazję poznać Polaków mieszkających we Francji przy okazji realizowania materiału do projektu NewPastoral >>>. „Miałem wiele rozmów, podczas których rozmówcy opowiadali mi swoje historie, które były wręcz gotowymi scenariuszami na film. To ciekawe, że w tym tyglu narodowościowym, który jest we Francji, Polacy (z mojego punktu widzenia) dbają o swoją kulturę, szukają swoich korzeni i niektórzy z nich przyznawali mi się, że ciągle za Polską tęsknią” – wspomniał reżyser.
Regucki zaznaczył też, że ma kilka pomysłów na zrealizowanie epickiej opowieści o „człowieku rzuconym, częstokroć pod presją siły, lub zwyczajnej potrzeby materialnej na obczyznę. Sądzę, że mogłaby powstać niezwykle wciągająca i uniwersalna opowieść zrozumiała dla widza w każdym miejscu na świecie, z dużym ładunkiem emocji. Przecież o to w filmie chodzi, żeby były emocje i prawda”.
Dariusz Regucki nie wyklucza również stworzenia filmu o francuskich świętych. „Jestem pod ogromnym wrażeniem cierpienia księży, zakonnic i świeckich w czasie Rewolucji Francuskiej. To niewyobrażalne, a przecież się wydarzyło. Księża odmówili przysięgi konstytucyjnej, będąc wiernymi swojemu powołaniu. To był jedyny powód ich bestialskiego potraktowania. Historia każdego z nich aż się prosi o ekranizację” – zaznaczył twórca „Opiekuna”. Przy okazji wspomniał, że jego ulubionym francuskim świętym jest Karol de Foucauld. „A poza tym od zawsze chciałem zrobić film we Francji, bo bracia Lumière byli Francuzami i zrobić film w kolebce kinematografii byłoby dla mnie czymś wspaniałym” – podsumował.
„Opiekun” (reż. Dariusz Regucki, scenariusz: Dariusz Regucki, Aleksandra Polewska, Bartosz Geisler)
Jak czytamy w opisie na https://rafaelfilm.pl/opiekun/, „Opiekun” to „film z elementami dokumentu, w którym oparta na faktach historia rodzinna Roberta i Dominiki staje się pretekstem do głębszej opowieści o ewangelicznej postaci ziemskiego opiekuna Jezusa i roli, jaką odegrał w życiu wielu współczesnych ludzi”. W rolach głównych wystąpili Karolina Chapko, Radosław Pazura i Rafał Zawierucha.
Światowa i polska premiera kinowa „Opiekuna” odbyła się 24 lutego br. Film „Opiekun” miał w Polsce najlepszy box office (całkowity zysk osiągnięty przez film) w tygodniu otwarcia. Do kin wybrały się ponad 32 tys. widzów, a na dzień dzisiejszy jest już ponad 130 tys.
Więcej o filmie, lista kin, gdzie można go zobaczyć, oraz trailery i materiały do pobrania na stronie: https://rafaelfilm.pl/opiekun/.
Dariusz Regucki jest współscenarzystą, reżyserem i kompozytorem muzyki do filmu „Opiekun”. Zrealizował ponad 120 autorskich projektów artystycznych w Polsce i za granicą. Współpracuje z czołowymi polskimi aktorami, muzykami i realizatorami. Znany jest m.in. jako reżyser pełnometrażowych filmów fabularnych: „Karolina” (2014) oraz „Bóg w Krakowie” (2016).
Więcej o Dariuszu Reguckim: http://dariuszregucki.pl/
Publikujemy pełną treść naszej rozmowy z Dariuszem Reguckim.
Artur Hanula: Proszę krótko się przedstawić.
Dariusz Regucki: Witam Państwa. Nazywam się Dariusz Regucki. Jestem współscenarzystą, reżyserem i kompozytorem muzyki do filmu „Opiekun”.
Skąd pomysł na film „Opiekun”? „Przypadek”, inspiracja chwili, dyskretna interwencja św. Józefa, a może pomysł, który towarzyszył Panu od lat?
Nie miałem żadnych osobistych doświadczeń związanych z postacią św. Józefa ani mistycznych uniesień. Propozycję dostałem od producenta Rafael Film. Dopiero podczas pracy nad scenariuszem zacząłem odkrywać naszego bohatera dla siebie. Jako autor mam świadomość niebezpieczeństwa, że można zrobić kolejny film o świętym „krojąc” go do naszych wyobrażeń, czyli musiałem być czujnym, żeby nie powstała kolejna karykatura świętego, który musi spełniać nasze oczekiwania. Taki pokemon dla współczesnego człowieka.
Postać św. Józefa jest mi bliska, bo ten dramat z Jego udziałem, który rozgrywa się na poziomie serca każdego z nas był i pewnie ciągle jest też w mojej historii życia. To odwieczne pytanie z czego miłość jest? Miodu, mleka, łez? Żyjemy w czasie post-prawdy, upadku autorytetów, ale tęsknota za sensem i miłością jest cały czas aktualna. Szczególnie teraz kiedy jesteśmy przytłoczeni samotnością i zagubieni w próbach realizacji siebie według wzorów i podpowiedzi bohaterów lansowanych na TikToku. Mój film nie jest opowiastką religijną ani moralitetem. Z miliona różnych ludzkich spraw i problemów zostało wydobyte kilka prawdziwych historii, w które wszedł św. Józef i które pozwoliłem sobie sfabularyzować na potrzeby filmu.
Ten film jest dla mnie też pytaniem o kondycję Kościoła i czy postać św. Józefa może być propozycją dla współczesnego człowieka. To pytanie jest otwarte, bo czy na przykład wszystko ma być relatywizowane i tak nowoczesne, że pomijamy prawdy wiary? A może Kościół idzie w drugą stronę i dołuje wierzących i odpycha niewierzących, głosząc im często Dobrą Nowinę o wiecznym potępieniu? To też pytanie o wiarę, którą św. Józef niewątpliwie miał.
Pana filmy pokazują zainteresowanie kwestiami wiary. Na ile wiara jest ważna w Pana twórczości reżyserskiej?
A co to znaczy wierzyć? Mógłbym w tym momencie zacząć cytować św. Augustyna, Jana od Krzyża czy fragmenty myśli Pascala albo fragmenty psalmów. To by znaczyło tylko tyle, że mam pewną wiedzę religijną i teologiczną. Ale czym jest wiara? Dla mnie to osobiste spotkanie z Jego miłością. Ja jestem grzesznikiem i nie mam co do siebie żadnych złudzeń, ale doświadczyłem w swoim życiu, że On jest i kocha mnie takim jakim jestem. Za darmo. Moje życie przypomina trochę sinusoidę, na której cały czas rozgrywa się walka o moje serce. Wiara dla mnie to nie stracić doświadczenia Miłości którą dostałem, kiedy najbardziej bolało, a znikąd nie było pomocy. To nie mistyczne uniesie, tylko dotknięcie Jego miłości w konkretach życia. I ten kontekst też jest pokazany w filmie, gdzie opowiadam historię pewnego małżeństwa, które naprawdę istnieje. Sądzę, że te historie prawdziwe, są mocną stroną filmu. Oczywiście w celach dramaturgicznych, żeby pasowały do tempa i rytmu narracji musiałem je trochę zmienić, wypełnić dialogami, ale wszystko co pokazuję w filmie „Opiekun” jest na kanwie historii prawdziwych.
Jesteśmy portalem Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Czy może Pan ewentualnie wskazać jakieś francuskie wątki dotyczące filmu „Opiekun”, jeśli takowe są, lub po prostu dotyczące Pana twórczości i Pana osoby? Poza tym słyszałem, że film może trafić do Francji we francuskiej wersji językowej. Czy to prawda?
Tak, to prawda. Francuska wersja językowa już jest gotowa, a producent szuka dystrybutora na Francję. Może ktoś z Państwa dysponuje taką wiedzą i zna kogoś? Hmm, trochę trudno mówić o swoim filmie w superlatywach, bo to przywilej widza, ale podam garść informacji od producenta. Film „Opiekun” miał w Polsce najlepszy box office (red. całkowity zysk osiągnięty przez film) w tygodniu otwarcia. Do kin poszło ponad 32 tysiące widzów, a na dzień dzisiejszy to już ponad 130 000 widzów. Odbiór filmu jest znakomity, a ludzie wychodzą z kin z uśmiechem przez łzy, więc potencjał frekwencyjny jest. To garść informacji dla potencjalnego dystrybutora francuskiego. A w film jest wpleciona ciekawa i pełna humoru historia, która wydarzyła się we Francji. Więc to dodatkowy argument na tak, żeby film pojawił się w kinach francuskich. Zresztą tę historię opowiadam w języku francuskim.
A może planuje Pan jakiś film poświęcony np. francuskim świętym lub Polakom we Francji?
Poznałem Polaków mieszkających we Francji przy okazji realizowania materiału do projektu NewPastoral. Miałem wiele rozmów, podczas których rozmówcy opowiadali mi swoje historie, które były wręcz gotowymi scenariuszami na film. To ciekawe, że w tym tyglu narodowościowym, który jest we Francji, Polacy (z mojego punktu widzenia) dbają o swoją kulturę, szukają swoich korzeni i niektórzy z nich przyznawali mi się, że ciągle za Polską tęsknią.
Mam kilka pomysłów na zrealizowanie takiego filmu i pokazania epickiej opowieści o człowieku rzuconym, częstokroć pod presją siły, lub zwyczajnej potrzeby materialnej na obczyznę. Sądzę, że mogłaby powstać niezwykle wciągająca i uniwersalna opowieść zrozumiała dla widza w każdym miejscu na świecie, z dużym ładunkiem emocji. Przecież o to w filmie chodzi, żeby były emocje i prawda.
A święci francuscy? Jestem pod ogromnym wrażeniem cierpienia księży, zakonnic i świeckich w czasie Rewolucji Francuskiej. To niewyobrażalne, a przecież się wydarzyło. Księża odmówili przysięgi konstytucyjnej, będąc wiernym swojemu powołaniu. To był jedyny powód ich bestialskiego potraktowania. Historia każdego z nich aż się prosi o ekranizację.
Ja oczywiście mam swojego ulubionego świętego francuskiego. To Karol de Foucauld. Dlaczego? Zacytuję Papieża Franciszka, który trafnie ujął i opisał Karola. Podczas uroczystości kanonizacyjnej powiedział: „…często rodzi się w nas fałszywa idea świętości. Uczyniliśmy ze świętości cel nie do osiągnięcia. Oderwaliśmy ją od zwyczajnych dni życia, zamiast szukać jej i przyjmować w codzienności, w kurzu ulicy, w trudach konkretnego życia…”. To jest ten powód, dla którego chciałbym zrobić o nim film, oczywiście jeśli pojawi się producent. A poza tym od zawsze chciałem zrobić film we Francji, bo bracia Lumière byli Francuzami i zrobić film w kolebce kinematografii byłoby dla mnie czymś wspaniałym.
Czy może Pan zdradzić jakieś zakulisowe ciekawostki dotyczące produkcji i powstawania filmu „Opiekun”? Może jakąś scenę było trudno nakręcić albo coś było szczególnie zabawne?
Takich zdarzeń i wydarzeń było bez liku, ale jest zasada tzn. ja ją wyznaję, że o pewnych sprawach, które się wydarzają na planie zdjęciowym, nie mówimy. Odpowiem inaczej. Mamy kręcić pewną ważną scenę za 2 dni, a ja dostaję informację, że odtwórczyni głównej roli w tej historii złamała rękę. My realizujemy film według pewnego planu, nie mamy budżetu na dokrętki, a tu taki klops. Aktorka wzięła lekarstwa, rękę unieruchomiliśmy tak, że widz w ogóle tego w filmie nie dostrzeże.
Każdego dnia patrzymy w niebo z pytaniem: Będzie padać czy nie? My nie mamy alternatywy i …znowu się udaje. Albo inny przykład, na montażu widzimy, że na planie pojawiły się osoby, których nie powinno być, więc efekty specjalne i człowiek znika albo jednego dnia dwie trudne lokacje w skansenie, gdzie przenosimy się z historią o kilkaset lat wstecz, a w nocy jeszcze realizujemy zdjęcia z historią, która wydarzyła się w latach 30. i jest skąpana w deszczu. Jak mi mówił szef projektu: to nie miało prawa się udać. Miałem fantastycznych i najlepszych specjalistów w produkcji filmowej, postprodukcji itd. i dlatego zostały pewne sprawy uratowane. Przyznaję się i to nie kokieteria, ale po tej produkcji przybyło trochę siwych włosów, a realizacja filmu „Opiekun” w pewnych momentach to był rollercoaster.
Czy św. Józef jest nadal postacią aktualną, a jeśli tak, to czego uczy szczególnie współczesnych mężczyzn, ale także rodziny i wszystkich?
Często jest mi zadawane to pytanie i ja odpowiadam zawsze tak samo, we wszystkich wywiadach, ale powtórzę to jeszcze raz. Przy okazji filmu „Opiekun”, zacząłem się zastanawiać ilu współczesnych chłopaków i mężczyzn w ogóle wzbudza w sobie refleksję o św. Józefie. Oczywiście znam takich ludzi, którzy mówią wprost o św Józefie i przykładają swoją historię życia do Niego, prosząc go o różne sprawy i polecając swoje problemy. Zapewne większość z nas, także tych chodzących do kościoła, przypomina sobie o Nim tylko w czasie Świąt Bożego Narodzenia albo na szkolnych jasełkach.
W Polsce rozpada się co trzecie małżeństwo/związek. To jest realne cierpienie i ból. Kto myśli o tym, że dzieci są ofiarami takich rozwodów? Gdzie jest granica naszej pychy, że zapominamy o tych, którzy są obok nas, tych najsłabszych? Kto nas katechizuje i wmawia nam, że mamy realizować tylko siebie? A gdzie dobro tego drugiego obok ciebie? Dlatego Święta Rodzina może i powinna wzbudzać refleksję, że można inaczej. Że jeśli pojawia się problem w małżeństwie, związku, nie trzeba od razu brać rozwodu. Co drugi facet to Piotruś Pan, który się boi i nie chce brać odpowiedzialności. I właśnie do takiego biedaczka jak ja i inni przychodzi św. Józef i mówi: nie bój się! Popatrz na mnie. Nie było mi łatwo, ale wszedłem w tę historię i chociaż była trudna, to na koniec wydarzyło się coś, co dzisiaj po dwóch tysiącach lat jest dla nas historią pełną nadziei.
Kiedy rozglądam się wokół siebie to widzę tę grę pozorów, w którą jeszcze wciągamy Pana Boga. To nie w porządku. Zniszczona rodzina to spalona ziemia, na której z trudem może się odrodzić Życie. Pytanie o św. Józefa dzisiaj to też pytanie o nasze miejsce w kościele. Może ja i Ty jesteśmy tylko pozorantami wiary? Trochę tradycji, ładny spektakl, wzruszający wiersz o św. Józefie. Trochę rozrzewnienia duchowego i wmawiania sobie, że coś wiem z wiary i jestem dobrym katolikiem. Ale co to mówi współczesnemu młodemu człowiekowi, który każdego dnia dostaje na TikToku propozycję nowego bohatera? A może interesuje nas w kościele tylko zakonserwowanie status quo i kurczowa próba zbudowania zamku z wieżą i otoczenia go fosą i zwodzonym mostem?
Przypomnę, że kiedyś już została zbudowana wieża Babel, a potem zburzona i od tego czasu ludzie mówią różnymi językami i niekoniecznie mają ten sam kod kulturowy. Próby stworzenia zjednoczonej ludzkości były podejmowane wielokrotnie. Na końcu kończyło się to totalitaryzmami, chaosem i cierpieniem. Pan Bóg wie co robi i dlaczego pomieszał języki, chociaż nam się to nie za bardzo podoba.
A kim dla Pana jest św. Józef?
On mnie zawstydza. Kiedy dociera do mnie, że ta historia wydarzyła się naprawdę, to wtedy u mnie też pojawiają się pytania. Także te, dotykające mojego życia i uświadamiam sobie, że według mojej wrażliwości raczej nie byłbym pozytywnym bohaterem opowieści pokazanej w filmie. Zadaję sobie pytanie – co byś zrobił z tym kamieniem, który trzymasz w rękach? Ten film pyta mnie także o granice mojego miłosierdzia. Józef w tamtych realiach zgodnie z prawem powinien wydać Maryję na ukamienowanie i pierwszy rzucić kamieniem. A co zrobił? Zaopiekował się i chronił, narażając swoje życie. Jak często lubimy mówić i wymierzać sprawiedliwość innym zapominając, że Iustitia sine misericordia crudelitas est – sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrutna.
Dlaczego warto obejrzeć „Opiekuna”?
Bo nie moralizuję i nie wymądrzam się o Panu Bogu, tylko pokazuję żywe historie ludzi, którzy żyją tu i teraz. Które dotykają mojego i twojego życia. Film jest zrealizowany na wysokim poziomie ze znakomitą obsadą, że wymienię tylko: Radosław Pazura, Rafał Zawierucha, Karolina Chapko, Maja Barełkowska i wielu innych znakomitych aktorów. To najwyższa liga i pełen profesjonalizm.
Wartością dodaną do filmu jest też muzyka, która skomponowałem i nagrałem z udziałem wybitnych filharmoników kaliskich, zdobywców Grammy. Zapraszam młodszych i starszych, wierzących i niewierzących. Wszystkich, bo cierpienie, tęsknota za sensem i miłością, jest udziałem każdego z nas. Mój film mówi o relacjach między ludźmi. Nie jest opowiastką i egzaltacją religijną. Jest bardzo ciekawy poprzez niesamowitą i prawdziwą historię głównych bohaterów. W filmie nie epatujemy wulgaryzmami, agresją. To film dla ludzi wrażliwych, zagubionych i zadających pytania.
Puenta, myśl końcowa, może o coś nie zapytałem, a chciałby Pan dodać. Proszę też o pozdrowienia dla czytelników Polskifr.fr.
Szanowni Państwo, serdecznie dziękuję że mogłem się spotkać i podzielić kilkoma osobistymi refleksjami z czytelnikami Polskifr.fr. To dla mnie zaszczyt, że ktoś pochyli się nad moimi słowami. Pozdrawiam Państwa serdecznie i oczywiście zapraszam do kin na film „Opiekun”, czy to w Polsce czy to we Francji, jeśli pojawi się dystrybutor. Wszystkich zainteresowanych odsyłam na stronę filmu www.rafaelfilm.pl/opiekun/. Tam można znaleźć wszystkie informacje o filmie.
Chciałbym się spotkać z Państwem we Francji, ale czy to będzie możliwe? Czas pokaże, ale jak będzie zaproszenie to na pewno na nie odpowiem. Moim marzeniem jest, by widz, który przyjdzie do kina na „Opiekuna”, po seansie wychodził wzruszony i pełen nadziei, trzymając za rękę swoją żonę, partnerkę czy narzeczoną, może pierwszy raz po kilku latach? To proste, a zarazem bardzo trudne. Wolimy mówić wzniosłe rzeczy, moralizować innych, a chodzi czasem o to, żeby spojrzeć na kogoś z miłością i powiedzieć: kocham Cię.
Ja współczesnemu człowiekowi, który bardzo często jest zagubiony i samotny proponuję, żeby spojrzał w górę i przestał kontemplować swoje cierpienie i smutek, a zaczął afirmować swoje życie.
czytaj też:
Święty o Świętym – czyli jak Jan Paweł II nauczał o Cieśli z Nazaretu >>>
Papież do Polaków: święty Józef wzorem pokory, odwagi i posłuszeństwa >>>
Rzecznik Episkopatu: Św. Józef wzorem uświęcenia przez pracę >>>
Karmelitanki śpiewają dla św. Józefa >>>
Papież Franciszek zawierza Kościół i świat wstawiennictwu św. Józefa >>>
Dodaj komentarz