Spotkanie z polską Noblistką, czyli rzecz o “Księgach Jakubowych” i “Biegunach”
Fot. polskifr.fr
Paryska Księgarnia Polska, jedna z najstarszych polskich emigracyjnych placówek kulturalnych w Paryżu (od 1833 r.) i siedziba Wydawnictwa Noir sur Blanc (od 1991 r.), kierowanego obecnie przez Verę Michalską-Hoffman, zorganizowała w poniedziałek 25 listopada br. w paryskim Teatrze Europy Odéon autorskie spotkanie z Olgą TOKARCZUK, Polską laureatką Literackiej Nagrody Nobla za 2018 rok! Wieczór w wypełnionej publicznością Wielkiej Sali był animowany z maestrią przez Oriane Jeanecourt-Galignani, uznaną francuską krytyk literatury i redaktorkę pisma Transfuge. Spotkanie z polską Noblistką było znakomicie zorganizowane i co ważne, świetnie symultanicznie tłumaczone na francuski przez Annę Juszczak, której należą się nasze słowa serdecznych podziękowań. Okazyjnie było ilustrowane autorską lekturą samej Olgi Tokarczuk w oryginale i po francusku przez francuską aktorkę teatralną i filmową Irène Jacob, znaną choćby z filmu „Czerwony” z serii Trzy kolory Krzysztofa Kieślowskiego (1994 r.). W uzupełnieniu dodam, że drugie spotkanie z Polską Noblistką nad Sekwaną odbędzie się także dzięki Księgarni Polskiej na paryskiej Sorbonie w środę 27 listopada 2019 r. Jak wspomniałem, spotkanie z Olgą Tokarczuk w Teatrze Odéon miało charakter wywiadu ilustrowanego lekturą wybranych przez Noblistkę fragmentów Jej znanych we Francji powieści Ksiąg Jakubowych i Biegunόw, a zakończyło się krόtką serią pytań publiczności i autorską sesją dedykacji. Rozmowa z Noblistką dotyczyła kilku zasadniczych wątków Jej literatury, o których nieco poniżej.
Już na początku prowadząca spotkanie Oriane Jeancourt-Galignani, witając nową polską Noblistkę kontynuującą sukces wcześniejszych polskich laureatów literackiego Nobla, Czesława Miłosza i Wisławy Szymborskej, zapytała o miejsce religii i mistyki w powieściach Tokarczuk, uznając to bardzo trafnie za charakterystyczną specyfikę polskiej literatury. Pisarka słusznie uzasadniła ten stały wątek literacki unikalnością kultury polskiej wypełnionej od stuleci elementem religii, którego bogactwo ujawniło się szczególnie w XVII/XVIII wieku, w czasach II Rzeczypospolitej, ówczesnej potęgi europejskiej od Bałtyku po Morze Czarne, jak to ma miejsce w powieści Księgi Jakubowe. Polska, będąca konglomeratem różnych etnicznie narodów, kultur i języków, była jednocześnie ostoją wolności i tolerancji religijnej, czego nie można powiedzieć o państwach Zachodu, skąd uciekali m.in. prześladowani europejscy Żydzi do polskiego raju Polin. Ponadto, Tokarczuk, będąca przecież z wykształcenia psychologiem terapeutą, wyjaśniła, że jej literacki warsztat paradoksalnie potrzebuje niemal organicznie „mistycznego pokarmu”, gdyż spektrum instrumentarium wyłącznie nauk empirycznych jest zbyt ubogie, aby wyrazić wyższy element ludzkiej duchowości. Dodajmy od razu, co podkreśliła prowadząca Jeancourt-Galignani, że literatura Tokarczuk zachwyca ogromnym ładunkiem wszechstronnej wiedzy, wymagającej czasem wieloletnich badaṅ i dokumentacji. Autorka przyznała, że właśnie ten etap jest dla niej najprzyjemniejszy w kreowaniu literatury, ów gest dzielenia się wiedzą i refleksją z czytelnikiem, który tak wyposażony może wówczas samodzielnie interpretować rzeczywistość i fikcję jej powieści. W tym sensie Olga Tokarczuk rzeczywiście wpisuje się w światowy nurt literatury „kognitywnej”, której współcześnie pionierem był Umberto Eco, a we Francji poznajemy ten kierunek literacki w powieściach np. Eliette Abécassis, znanych także czytelnikom w Polsce (Qumran).
I tu godzi się przypomnieć, że Akademia Szwedzka nagrodziła Polkę za „wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją pokazuje przekraczanie granic, jako formę życia”, dalej uzasadniając, że „Tokarczuk nie traktuje rzeczywistości, jako czegoś raz na zawsze ustalonego. Konstruuje swoje powieści na linii napięcia pomiędzy naturalnymi opozycjami – naturą i kulturą, rozumem i szaleństwem, męskością i kobiecością, wspólnotą i alienacją”. I ten aspekt skłonił Tokarczuk do kolejnych wynurzeń o przekraczaniu różnego rodzaju „granic”, jako osobistym elemencie stymulującym jej pisarstwo i moralnego obowiązku ukazywania światu narracji wszystkich „zapomnianych i najsłabszych”: od kobiet, pominiętych w historii, poprzez krzywdzone zwierzęta i zagrożony ekologicznie świat, aż po chorych psychicznie, których nadzwyczaj bogate „duchowe” wizje, rejestrowane jedynie, jako jednostki chorobowe, stanowią często gotowe powieści, ale nigdy niespisane. Wątek duchowości powrócił w spotkaniu za sprawą Jej powieści „Księgi Jakubowe”, powszechnie uznaną, jak dotąd, za swoisty „opus magnum”. Tokarczuk mówiła o kilku latach badaṅ i dokumentacji o bohaterze Jakubie Franku, charyzmatycznym przywódcy XVIII-wiecznej żydowskiej sekty, która uważała go na terenach środkowo-południowej Europy za Mesjasza. Jedynie przypomnę, że Jakub Frank był kabalistą, próbującym zjednoczyć żydów, chrześcijan i muzułmanów. Tokarczuk mówiła z pasją, że najbardziej fascynująca była próba ukazania tego historycznego i kontrowersyjnego oraz samozwańczego „Mesjasza” z perspektywy innych postaci. Frank to postać o wielu twarzach, jednocześnie mistyk, buntownik, ale także niewątpliwie cyniczny manipulator. Jej najbardziej znana powieść, według Tokarczuk, ukazuje więc nie tylko tajemnice życia Jakuba Franka i jego sekty antytalmudystόw, ale przedstawia również bogatą panoramę niemal zapomnianego, nie tylko na Zachodzie, okresu historii nowożytnej Europy! Ta wręcz niewiarygodna historia Jakuba Franka i jego licznych żydowskich współwyznawców, masowo przechodzących na katolicyzm, mogła się wydarzyć tylko w Polsce, jak zapewnia Autorka. I to kolejny dowód historyczny, że Polska była europejskim fenomenem wielonarodowej bogatej kultury i duchowości! I tu wkroczyła zupełnie niepotrzebnie… polityka. A zatem kilka niezbędnych – niestety – polemicznych uwag i refleksji …
Oczywistą wrzutką, której się można było spodziewać w Paryżu, było pytanie do Noblistki: czy obecnie marzy o takiej Polsce „kolorowej”? Poglądy polityczno-społeczne Olgi Tokarczuk nie są tajemnicą ani w Polsce, ani na Zachodzie, i być może w bezrefleksyjnym nieraz pośpiechu przydały Jej nawet tu i owdzie wyolbrzymioną, choć marginalną zapewne łatkę pisarki „antypolskiej”. Twierdząca odpowiedź Noblistki, będąca logicznym ciągiem myślowym podziwu dla dawnej XVIII-wiecznej wielonarodowej kultury i państwowości polskiej z puentą, że nie spodziewa się tego „nie za tej władzy”, wzbudziła, co dziwne, entuzjazm nie licznej francuskiej publiczności, obojętnej na polską politykę w trakcie spotkania z literaturą, ale jakże spodziewanego mniejszościowego polskiego dyżurnego stadka samozwańczej elity „obrońców europejskiej” Polski. Liberalny entuzjazm millenialsa, siedzącego obok, kłapiącego w ekstazie ochoczo w łapki w obronie wolności „tego kraju” nad Wisłą (Polska, jako nienormalność, trudno zwykle przechodzi im przez wrażliwe gardła), każe mi jedynie przypuszczać, że oto ta właśnie grupka „patriotów inaczej” doznała wtedy „europejskiego szczytowania”. Aż mi żal, że organizatorzy trzymali was w takim mentalnym wzdęciu niemal do końca! Mówią tylko prawda nas wyzwoli…
A ona jest niekiedy żałosna. Siedzicie wy najwierniejsi „europejczycy” od dziesięciu, może trzydziestu lat i więcej, sfrustrowani w małych klitkach Paryża i okolic, bojąc się wyjść na zewnątrz ze strachu przed właśnie „kolorową” częścią tutejszej rzeczywistości, a tak bardzo chcielibyście takiej imigracyjnej „kalki” w Polsce. Cóż wam Polska tak złego uczyniła? Polska racja stanu nie musi kłaniać się w pas tej nad Sekwaną obarczonej wiekami kolonializmu. A może powód tej podłości wobec kraju Przodków jest zgoła bardziej banalny: niektórym wiecznym „dorabialskim” przysłowiowy „żal d*pę ściska”, iż naszym Rodakom w Polsce żyje się obecnie lepiej, piękniej i BEZPIECZNIEJ, niż wam „europejczykom” tutaj, o czym zapewniają mnie, o ironio, moi różni francuscy znajomi, niemal zazdrośni, powracający z Polski. Na szczęście nie tylko mnie, sukcesy Polski i Literacki Nobel Olgi Tokarczuk bardzo cieszą i to bez potrzeby zabłyśnięcia na cyklicznych imprezkach nad Sekwaną! Żywię uzasadnioną nadzieję, że skromna i jakże sympatyczna polska Noblistka, przy całym Jej świętym prawie do polemiki, nie tak marzyła … o pięknej wielonarodowej kulturze Polski, którą z sukcesem właśnie pokazała światu? A nadzieja owa wynika z pewnej niedawnej konstatacji. Otóż niedawno przed wyborami w Polsce podczas rozmowy w jednej z polskich prywatnych stacji telewizji pewien autorytet jedynie słusznej opcji skomlał do świeżo upieczonej Noblistki, że musi być drogowskazem dla Polaków w drodze do zwycięstwa. Wówczas nie zawiodła mnie Pani Olga, jak na prawdziwą Noblistkę przystało, bo zachowując naturalne prawo do krytyki i polemiki wobec rządzących, Tokarczuk nieco zaskoczona oznajmiła, że nie jest to Jej misja. Tak naprawdę, Szanowna Noblistko, Pani sukces i pozycja daje obecnie komfort dystansu wobec różnej maści suflerów i czy zawsze szczerego poklepywania. Noblesse oblige… Tyle o tym niepotrzebnym i żenującym incydencie na spotkaniu w Paryżu. Oby w środę na Sorbonie obyło się bez tej małostkowości!
Na szczęście Olga Tokarczuk mówiła w Teatrze Europy o znacznie ważniejszych i czasem wręcz egzystencjalnych dla pisarza, chociaż mniej znanych aspektach. Z pasją opowiadała publiczności o starych mapach Polski i Europy ilustrujących jej książki, choć niekoniecznie w ścisłym związku z treścią. Jedna z nich, rarytas według Tokarczuk, zakupiona w antykwariacie w Amsterdamie ukazuje kształt Europy, ale zamiast granic i nazw państw widać na niej wpisany początek modlitwy „Ojcze Nasz” i to we wszystkich językach naszej europejskiej wspólnoty. Ów fenomen wyjaśniła faktem, że mapa jest jednym z bardziej genialnych wynalazków ludzkości przenoszącym wielowymiarową rzeczywistość na płaską kartę. Były i interesujące kwestie języka i ograniczoność nawet najlepszych przekładów literackich jej powieści. Warto tu przypomnieć, że już rok 2018 był czasem triumfu Olgi Tokarczuk. Pisarka, wraz z tłumaczką Jennifer Croft, odebrała znaną Międzynarodową Nagrodę Bookera za powieść „Bieguni”, przetłumaczoną na angielski, jako „Flights“. Niedługo później powieść znalazła się w finale National Book Award w kategorii „Translated Literature”. Tokarczuk to pierwszy w historii autor z Polski, któremu udało się tego dokonać. Podobnie nagrodę uzyskało francuskie tłumaczenie powieści Księgi Jakubowe ( Livres de Jakόb ) autorstwa Maryli Laurent. Noblistka wyjaśniła jednak, że tak naprawdę polski tytuł powieści “Bieguni” okazał się nieprzetłumaczalny, gdyż oznacza on nazwę heretyckiej sekty religijnej w Rosji, której wyznawcy oczekiwali zbawienia w ustawicznym ruchu bojąc się kuszenia złego w momencie bezruchu. Ponoć można ich jeszcze spotkać w moskiewskim metrze… Nie da się ukryć, literacki talent to klucz do olbrzymiego sukcesu pisarki i dowód na to, jak wielka moc, zdolna poruszać czytelników w różnych krajach i na różnych szerokościach geograficznych, drzemie w prozie Tokarczuk, uznaną przez cześć krytyki i wydawców za eksperymentalną. Łączy bowiem klasyczną prozę z nowoczesnym światowym nurtem literatury kognitywnej. Walory jej języka sprawiły, że przekłady w językach obcych mogły czasem zaledwie streścić jego naturalne piękno, stąd warto podkreślić, że niedawno Tokarczuk otrzymała tytuł Ambasadora Polszczyzny podczas gali w Katowicach. I dobrze, bo swego nie znacie …a cudze chwalicie! Pani Olgo, gratulujemy i dziękujemy za ten triumf polszczyzny, przykład i apel jakże dziś niezbędny! Organizatorom paryskiego spotkania: Księgarni Polskiej i wydawcy Noir sur Blanc wielkie dzięki za kontakt z literaturą polską na najwyższym światowym poziomie!
Na zakończenie cieszmy się zatem sprawiedliwie z tego sukcesu polskiej Literatury i promocji naszej kultury. I teraz należny Oldze Tokarczuk toast. Odwołam się tu do powiedzonka pewnej zgasłej już na szczęście gwiazdki polskiej muzyki rozrywkowej, która mawiała o sobie samej chyba nie zawsze w pełni świadomie: „ kró- lowa jest tylko jedna”. Zaiste, mam wielką przyjemność to potwierdzić, że królową światowej literatury Anno Domini 2018 jest OLGA TOKARCZUK z POLSKI: VIVAT REGINA! VIVAT POLONIA! Przy okazji Noblistka podzieliła się z publicznością małymi życzeniami na koniec tego roku: życzę, zatem, Pani Olgo, powodzenia w Sztokholmie w dniu 10 grudnia i potem… tradycyjnie Wszystkim Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 2020!
Dodaj komentarz