Prof. Irena Grudzińska-Gross: Aleksander Weissberg-Cybulski jest postacią graniczną


Polski paszport wydany Aleksandrowi Weissbergowi w 1946 na nazwisko Aleksander Cybulski, fot. wikimedia (domena publiczna)
Aleksander Weissberg-Cybulski jest postacią graniczną. Jednocześnie to postać wielka i mała, śmieszna i tragiczna. Jego przyjaciel Arthur Koestler określił go jako Wańkę-Wstańkę – powiedziała PAP prof. Irena Grudzińska-Gross, autorka biografii Weissberga-Cybulskiego pt. „Wielka karuzela”. Weissberg-Cybulski zmarł w 1964 r. w Paryżu.
Polska Agencja Prasowa: Czy napisała pani biografię Aleksandra Weissberga-Cybulskiego, żeby wypełnić lukę w pamięci dotyczącej tej postaci?
Prof. Irena Grudzińska-Gross: Bohater mojej książki zapisał się w mojej pamięci jako autor „Wielkiej czystki” – doskonałej analizy zjawiska wielkiego terroru lat 1936-1939 w ZSRR. Weissberg w tych latach był więźniem w Charkowie i książkę oparł na swoich doświadczeniach. Jej lektura była bardzo ważna dla ludzi mojego pokolenia w Polsce – polskie tłumaczenie pochodzi z roku 1967 i ukazało się w Paryżu. Po moim wyjeździe z Polski dowiedziałam się wiele na jego temat, zrozumiałam niezwykłość jego losów. Zdziwiłam się, że mało było wiadomo na jego temat. Jego życie prosiło się o dłuższą opowieść.
PAP: Z czego pani zdaniem wynika ta powszechna niewiedza?
I.G.G.: Weissberg-Cybulski jest postacią graniczną. Urodzony w habsburskim Krakowie w 1901 r. w niemieckojęzycznej żydowskiej rodzinie, wychowany w Wiedniu, mieszkaniec wielu krajów, komunista, potem antykomunista – trudno więc go gdziekolwiek przypisać. Był lewicowym żydowskim inteligentem, człowiekiem „niezadomowionym”, więc nikt po niego nie sięgał.
PAP: Jego nazwisko pojawiało się już wcześniej w pani pracy?
I.G.G.: Moje pierwsze zetknięcie z Weissbergiem miało miejsce w Warszawie w 1967 r. dzięki nielegalnie czytanej „Wielkiej czystce” jego autorstwa. Byłam wtedy studentką głodną wiedzy o tym, na czym polega system polityczny w ZSRR. „Wielka czystka” to najlepsza z dostępnych mi wówczas książek, najbardziej analityczna, drobiazgowo opisująca politykę wielkiego terroru.
Moje drugie „spotkanie” z nim miało miejsce w Nowym Jorku już po jego śmierci. Poznałam jego pierwszą żonę Evę Zeisel – wspaniałą twórczynię ceramiki użytkowej. To ona przekazała mi sporą dokumentację na temat jego pobytu w Polsce podczas niemieckiej okupacji. Przypomnę, że został on wydany z ZSRR w ręce Gestapo w 1939 r. i cudem przeżył pięć lat w Krakowie i Warszawie. To jego drugie doświadczenie życia w totalitaryzmie ogromnie mnie zainteresowało. Nigdy jednak o nim przedtem nie pisałam i długo nie mogłam się na to zdecydować. To dość nietypowy temat w moim dotychczasowym dorobku. Ale jak już do tego siadłam, nie mogłam się oderwać. To była przygoda!
PAP: Jak bardzo różnorodną i niejednoznaczną postacią był Weissberg-Cybulski?
I.G.G.: Jest to postać wielka i mała, śmieszna i tragiczna. Bardzo uzdolniony inżynier fizyk, człowiek ogromnie energiczny, odważny, żywotny, optymistyczny, pozbawiony melancholii i bez skłonności do mistycyzmu. Z ogromnym talentem do robienia pieniędzy, hazardzista, który te łatwo zdobyte pieniądze od razu przegrywał. W Polsce podczas wojny zarobił niezwykłe ilości pieniędzy – jak twierdził, w chaosie najlepiej się zarabia. Ale duża część tych pieniędzy została wydana na pomoc innym Żydom: choć sam się ukrywał, był rodzajem Sprawiedliwego. Po wojnie był bardzo szanowany, szczególnie w środowisku paryskiej „Kultury”. Przyjaźnił się z Jerzym Giedroyciem, Gustawem Herlingiem Grudzińskim i Józefem Czapskim. Pomógł „Kulturze” w zakupieniu Maisons-Laffitte. Miał również swoich krytyków. Ale też wiernych przyjaciół z młodości, jak na przykład Arthura Koestlera, autora „Ciemności w południe”, który bardzo się przyczynił do powstania „Wielkiej czystki”.
PAP: Jak pani wspomniała, Weissberg-Cybulski ponad dwie dekady przed „Archipelagiem GUŁag” Sołżenicyna zdemaskował terror stalinowskiej Rosji. Z czego to wynikało? Zwłaszcza że był on początkowo zadeklarowanym komunistą i szpiegiem.
I.G.G.: W czasach zimnej wojny panowało przekonanie, że tylko byli komuniści naprawdę rozumieli to, co działo się w ZSRR. Książka Weissberga potwierdza tę tezę, choć jestem jej niechętna. Z tym, że on był wyjątkowo wnikliwy: miał umysł i trening naukowca, potrzebę zrozumienia mechanizmu politycznego stojącego za rzeczywistością, z którą się mierzył. Widział wszystko, choć jako komunista wiele rzeczy uważał za błędy, a nie zbrodnie. Ale mechanizm wielkiej czystki opisał przenikliwie.
PAP: A jaka jest ta mniej oficjalna biografia Weissberga-Cybulskiego? Jakie elementy jego biografii wciąż są owiane tajemnicą?
I.G.G.: No właśnie, jego szpiegostwo: przez dwa lata w Niemczech zajmował się szpiegostwem przemysłowym dla ZSRR, ale był zbyt wielką gadułą, żeby się utrzymać w tej profesji. Wygadał się i partia „ewakuowała” go do Charkowa. Potem prawdopodobnie podpisał współpracę z NKWD i z Gestapo: nic na ten temat nie wiemy, poza tym, że był to najczęściej warunek wypuszczenia z więzienia (i oddania w ręce Gestapo). To jest szara strefa, ale nie ma żadnych danych dotyczących jego współpracy z tymi organami.
Pieniądze zarabiał na korupcji oficerów Wermachtu, tu też mamy tylko szczegóły z drugiej ręki. Ale udało się całkowicie sprawdzić jego pobyt w ZSRR, łącznie z życiorysami przesłuchujących go oficerów NKWD, protokołami zeznań, itd. Tu wszystko pamiętał i sprawozdał doskonale, choć się trochę wybielał. Chcę tu powtórzyć, że był człowiekiem odważnym i szlachetnym, choć miał momenty mniej godne pochwały. Zderzył się jednak z ogromnie trudnymi wyzwaniami: wyszedł z nich obronną ręką.
PAP: Powiedziała pani o jego przyjaźniach z wybitnymi artystami i działaczami, m.in. Czapskim, Koestlerem czy Giedroyciem. Jaka była jego pozycja w intelektualnym świecie?
I.G.G.: Weissberg był częścią niesłychanie uzdolnionego środowiska, był więc nieco w drugim rzędzie wobec kolegów fizyków teoretycznych i innych naukowców, takich jak Lew Landau, Wiktor Weisskopf, Lew Szubnikow czy Michael Polanyi oraz pisarzy i działaczy politycznych, takich jak Arthur Koestler, Manes Sperber, Anne Seghers i Margarete Buber-Neumann. Że nie wspomnę o postaciach z życia politycznego w ZSRR, takich jak Nikołaj Bucharin i Sergo Ordżonikidze, a potem w Kongresie Obrony Kultury, takich jak Karl Popper, Karl Jaspers i Czesław Miłosz. Co więcej, sam Albert Einstein bronił go u Stalina. Jego biografia pozwoliła mi na bliższe spojrzenie na to środowisko, wystawione na tak wielkie życiowe trudności w pierwszej połowie XX wieku.
PAP: Jaki był więc jego dorobek intelektualny?
I.G.G.: W swym życiu zawodowym inżyniera fizyka Weissberg budował instrumenty, które pozwalały jego kolegom teoretykom fizyki na eksperymentalne sprawdzanie teorii. Była to bardzo ważna funkcja, ale trudna do zgłębienia dla nie-fizyków. Poza „Wielką czystką”, Weissberg napisał jeszcze drugą książkę. Dotyczyła ona nieudanych i okrytych skandalem negocjacji węgierskiej organizacji samoobrony Żydów z Adolfem Eichmannem – jest to znana sprawa „ciężarówek za krew”. Jest także autorem paru artykułów na temat odwilży w ZSRR oraz wielu antystalinowskich występów publicznych we Francji i w Kongresie Obrony Kultury.
PAP: A skąd w ogóle nazwisko Cybulski?
I.G.G.: Podczas wojny, Weissberg spotkał Zofię Cybulską, żonę – wówczas w separacji – słynnego przedwojennego amanta filmowego Mieczysława Cybulskiego, znanego chociażby z filmu „Wrzos”. Zofia przekazała dokumenty aktora Weissbergowi, zresztą została później jego żoną. Po wojnie Weissberg oficjalnie pozostał przy nazwisku Cybulski i wziął polski paszport, bojąc się Sowietów. Długo jednak w Polsce nie wytrzymał, bo jego sposoby zarabiania pieniędzy były zawsze nieco nielegalne.
PAP: A jakim człowiekiem był bohater pani książki?
I.G.G.: Choć podczas wojny był w getcie krakowskim, w więzieniach i obozie pracy, wyszedł z tego, jak stwierdził Arthur Koestler, optymistyczny i zdrowy psychicznie. W przeciwieństwie do osób takich jak Czapski, Weissberg był materialistą, „zdrowo-rozsądkowcem”. Koester określił go jako Wańkę-Wstańkę. I to było trafne określenie: z upadków podnosił się bardzo szybko. Ale wojna i więzienie w ZSRR odbiły się bardzo na jego zdrowiu. Sam silny charakter nie wystarczył, umarł w 1964 r., w wieku 63 lat. Pochowany został pod Paryżem.
Rozmawiała Anna Kruszyńska
Książkę „Wielka karuzela. Życie Aleksandra Weissberga-Cybulskiego” wydał Znak.
Irena Grudzińska-Gross – historyk idei, profesor literatury porównawczej Uniwersytetu Bostońskiego, przewodnicząca Instytutu Nauk Humanistycznych. Studiowała w Warszawie, Rzymie i Nowym Jorku, gdzie zrobiła doktorat z romanistyki w 1982 r. na Columbia University. W latach 1998-2003 była odpowiedzialna za program dla Europy Środkowo-Wschodniej przy Fundacji Forda. Opublikowała m.in. „Piętno rewolucji”, „Miłosza i Brodskiego” oraz wraz z Janem Tomaszem Grossem „Złote żniwa”. W jej wyborze i redakcji ukazał się tom korespondencji Alexa de Tocqueville’a „Listy”. Publikowała m.in. w „Aneksie”, „Zeszytach Literackich”, „Tygodniku Powszechnym” i „ResPublice Nowej”.
źródło: PAP
czytaj też: >>> BBC: rzeźba uważana za kopię Rodina okazała się oryginałem wartym setki tysięcy euro <<<
Dodaj komentarz