PolskiFR na wakacjach 3 #6 | Młodzi Polacy odwiedzili Paryż
fot. ks. Tomasz Sokół / polskifr.fr
“Dzisiaj większość z nas ciągle widzi tyle różnych brudów, tyle różnych negatywnych sytuacji, a my po prostu chcieliśmy czegoś poszukać, czegoś nowego, czegoś, co będzie później ubogacać nasze życie duchowe i wzmacniać naszą ludzką tożsamość” – powiedział portalowi polskifr.fr ks. Roman Górowski, opiekun grupy młodzieżowej z południa Polski, która w lipcu odwiedziła Paryż. Ks. Roman na co dzień posługuje w Krużlowej (woj. małopolskie).
Paryż okiem ks. Romana
Nazywam się ks. Roman Górowski, kapłanem jestem od 8 lat, obecna moja parafia – to 3. placówka duszpasterska. Od samego początku swojego kapłaństwa zajmuję się młodzieżą. Mam z nimi dobry kontakt, bo człowiek też się wciąż uczy, w jaki sposób z nimi być, w jaki sposób z nimi na co dzień funkcjonować.
Jeśli chodzi o pracę z młodzieżą, to nie ma gotowych recept na sukces. Młodzież to samo życie, więc jest tu dużo spontaniczności i to, aby umieć dotrzeć do nich…, po prostu trzeba być dla nich i z nimi. W żaden sposób nie da się tego ominąć, czy w pewien sposób udać, dlatego, iż oni to wyczują, trzeba być dla nich, poświęcać się dla nich i akceptować ich takimi, jakimi są – a wtedy dociera się do nich. Czasami nawet trzeba umieć tracić swoją rację na rzecz ich, bo wtedy oni czują się uznani, a kiedy są uznani, to jest taki moment, kiedy ja osobiście mogę z nimi porozmawiać, dyskutować czy polemizować, czyli mogę wpływać na daną osobę. Jeśli chciałbym coś z góry zaprezentować młodemu człowiekowi, to od razu włącza się taki zamykacz i oczywiście zamyka młodego człowieka i on nie chce należeć do tejże grupy. Aby skutecznie docierać do młodego człowieka, trzeba więc takiego właśnie poświecenia indywidualnego.
Czy dziś Kościół jest dla młodego człowieka autorytetem?
Jeżeli chodzi o współczesny autorytet Kościoła, to oni ten autorytet postrzegają przez pryzmat indywidualnej osoby – jeśli spotkają kogoś, kto im ten Kościół otwiera, pokazuje i zaprasza ich do Kościoła, wtedy oni akceptują tenże duchowy autorytet. Natomiast, jeżeli nie mają kontaktu z indywidualną osobą i z góry im się coś nakazuje, aby byliby w tym Kościele, na sposób masowy, oni odchodzą i mówią, iż nie jest to dla nich. Taki obraz, który dominował i funkcjonował dotychczas, dziś jest już nieaktualny. Dawniej było się księdzem – to miało się autorytet, a dzisiaj na ten autorytet trzeba sobie zapracować, a wtedy jest to droga prowadząca młodych ludzi do wspólnoty Kościoła. Jest ona bardziej indywidualna aniżeli masowa.
A wasza grupa teatralna istniejąca przy parafii może im w tym pomóc?
Grupa teatralna, w której osobiście pracuję i którą tworzę, ma im pomóc dotrzeć do istoty tego, co robią, doprowadzić ich najpierw do spotkania ze sobą, bo dziś jest to duży problem, iż młody człowiek nie umie się spotykać i wchodzić w osobowe relacje, nie potrafi rozmawiać z innymi, poprzez styl życia, który dziś prowadzi, poprzez komunikatory, które potrafią owładnąć życie ludzkie i zająć jego czas, a wtedy młody człowiek nie umie rozmawiać, nie umie się spotykać z bliźnim. Dalej dane przedstawienia mają integrować całą grupę, a jeżeli one integrują teatralną grupę, to w dalszej kolejności chodzi o to, aby młodego człowieka doprowadzić do indywidualnego spotkania z Jezusem. Jeżeli oni umieją się spotykać ze sobą to później potrafią dojść do wielkiej tajemnicy, którą jest Pan Jezus, aby się z Nim spotkać. Jezus stanie się wówczas dla nich bardzo ważny. On cementuje ludzkie życie i relacje, oczyszcza je, uświęca i daje siłę do codzienności życia.
Wakacje i pobyt w Paryżu – czy jest to dobry czas do otwarcia się na siebie oraz księdza?
Tak. Każdy jeden wyjazd, szczególnie ten za młodych lat, ten, który najbardziej pamiętasz, staje się takim wzajemnym otwarciem na siebie i innych. Sprzyjają temu spotkania w rożnych miejscach, inne warunki, które się później wspomina, wspólne wydarzenia, w jakich bierze się udział. Myślę, że młody człowiek, kiedy opuszcza swój dom, swoje dotychczasowe miejsce, idzie lub jedzie gdzieś indziej, poddaje się innym warunkom, to po prostu, w nim się coś ważnego dokonuje, coś się otwiera. On zaczyna inaczej funkcjonować, nie w pewnym swoim schemacie, ale jest wybity z tego indywidualnego schematu i wtedy oczywiście coś w jego życiu pęka i mówi: coś fajnego się wydarzyło, coś go tam spotkało, przeżył coś przyjemnego, dobrego, zobaczył coś innego.
Tak więc – te wyjazdy organizuję i nie jest to pierwsza podroż, wcześniej był wyjazd do Medziugorie, czy na Chorwację, a dla ministrantów i lektorów do Norwegii; byliśmy również we Włoszech i kilka razy na Ukrainie. Te wszystkie nasze wyjazdy zagranicę nie należą do łatwych, ale też są bardzo ubogacające, bo pokazują im inny świat i wyrywają ich ze swojego otoczenia, nie tylko tego lokalnego, ale też poza ramy Ojczyzny, z innym językiem, inną kulturą, innymi ludźmi, innym sposobem życia. Nawet niedzielna Msza św. w polskiej parafii św. Genowefy, zrobiła na nich wielkie wrażenie, bardzo pozytywne, niby ta sama Eucharystia, ale inaczej przeżywana, inni ludzie, inne gesty, wykonywane jakby inaczej, co zrodziło w nich ogromny podziw i wzbogaciło ich serca duchowo.
A dlaczego wyjazd do Paryża?
Wybraliśmy Paryż, bo tu jest takie piękne miejsce kultury, którą można podziwiać i na własne oczy zobaczyć. Benedykt XVI swego czasu mówił, że chrześcijaństwo jest religią kultury i ta kultura tutaj, ta kultura chrześcijańska, którą można zobaczyć na każdym kroku w Paryżu, ona jest naprawdę piękna i ogromnie bogata. Zwłaszcza te miejsca historyczne, ważne dla Francji, ale również dla całego świata. Ta chrześcijańska kultura też coś w nas kształtuje i buduje. W pewien sposób także i zmienia, daje nam poczucie wartości, poczucie siły własnej europejskiej tożsamości. To może nie być łatwe do zrozumienia, dlatego potrzeba było dużego wysiłku z naszej strony, bo wymagało to zdobywania tychże cudownych miejsc, oglądania tego wszystkiego, ale to też kreowało tę naszą rzeczywistość i oczywiście najważniejsze – co dokonuje się w nas i wzbogaca tę duchową rzeczywistość naszego serca.
Dzisiaj większość z nas ciągle widzi tyle różnych brudów, tyle różnych negatywnych sytuacji, a my po prostu chcieliśmy czegoś poszukać, czegoś nowego, czegoś, co będzie później ubogacać nasze życie duchowe i wzmacniać naszą ludzką tożsamość.
Paryż oczyma młodych Polaków
Jestem Aneta Filip, mam 21 lat, pochodzę z Krużlowej niedaleko Nowego Sącza. Aktualnie studiuję filologię angielską. W parafii należę do teatru „Renowacjo” oraz zespołu muzycznego. W tym zespole przygotowujemy tzw. wieczory uwielbienia. Natomiast z naszym teatrem wystawiamy różne przedstawienia: średnio trzy lub cztery razy do roku. Zaangażowałam się w te grupy, dlatego że łączy nas wszystkich wspólne zainteresowanie, dobrze się dogadujemy i mimo nieraz różnicy wiekowej czujemy się razem dobrze i cała ta nasza wspólnota ludzi młodych jest jak jedna wielka rodzina.
Grupa teatralna: wystawiamy nie tylko przedstawienia okolicznościowe np. Jasełka czy Misterium Męki Pańskiej, ale też przedstawienia po części komediowe, ale niosące ze sobą jakieś duchowe przesłanie. Cieszy nas to, iż ludzie w parafii są tym zainteresowani i chcą na spektakle przychodzić. Sama nasza nazwa: „Renowacjo” oznacza odnowienie. Chcemy, aby widz, który przychodzi na teatr, przeszedł z nami od początku do końca cały przedstawiany spektakl i wyniósł coś z tego teatralnego przedstawienia. To działa oczywiście w dwie strony: my przygotowując się też czegoś się uczymy, też wynosimy z tego właściwą lekcję.
Jestem taką osobą, która posiada duszę artysty i bardzo zawsze interesowałam się teatrem, podobało mi się to, w jaki sposób aktorzy potrafią wyrazić swoje emocje i jak oni to wszystko czytelnie przedstawiają. Zainspirowaliśmy się wspólnie ze znajomymi, bo każdy był ciekawy, jak będzie to wyglądać i od pierwszego naszego spotkania czuliśmy się dobrze na scenie i generalnie już zostaliśmy razem i działamy do dziś.
Paryż – to różnorodność kulturowa, a mi osobiście spodobało się to, że wszyscy są tu równi i nikt nie patrzy na nikogo inaczej. Będąc w metrze w pierwszym dniu pobytu pewna pani widziała, że nie bardzo wiemy, gdzie dokładnie wysiąść i ona pokazywała nam wszystko i odnoszę wrażenie, iż tutaj są wszyscy mili oraz chętni do pomocy. No przede wszystkim cudowne widoki i uliczki. Wszystko, co zobaczyliśmy tu, było naprawdę przepiękne, przeogromne i myślę, że każdy z nas wyniesie bardzo dużo pięknych chwil z tego przyjazdu do stolicy Francji.
Wszystko jest tutaj godne polecenia i reklamy: wieża Eiffla, Panteon, Luwr, paryskie kościoły z Katedrą oczywiście. Czuje się w nich ogromnego ducha i ciężko mi jest wybrać jakąś jedną rzecz – wszystko jest w Paryżu godne polecenia i zwiedzenia.
Mam na imię Tomek, jestem lektorem w parafii św. Jana Chrzciciela w Nowym Sączu. Dzięki ks. Romanowi mieliśmy możliwość przyjazdu do Paryża i zwiedziliśmy wiele zabytków i miejsc m.in. Wierzę Eiffla, Wersal, Pola Elizejskie. Bardzo mi się tutaj podobało to, jak społeczność francuska żyje na co dzień, np. zabawy wieczorno-nocne, widać tu radość w tych ludziach, że przyjęli i nas z ogromną radością, kiedy przyglądaliśmy się tym letnim wydarzeniom.
Widać tu mocno różnicę kulturową. Inny jest styl ubioru i zachowania, ale też trzeba również być ostrożnym przebywając w różnych częściach Paryża. Jest też dużo rzeczy, które są bardzo emocjonujące dla turystów. Paryż pokazuje sam w sobie swymi zabytkami czy istniejącymi tu kościołami zachętę, bo, jak się tam wchodzi, to chce się tam być i zostać na dłużej.
Na pewno widać różnicę w klimacie niż w Polsce. Łatwo się też nawiązuje kontakty z nowymi ludźmi, niekiedy są to ciekawe znajomości. Nie czuć było żadnych barier, porozumiewaliśmy się po angielsku, choć mieliśmy oczywiście tutejszego tłumacza, który pomagał nam się dogadywać także po francusku.
Poprzednie odcinki 3. sezonu:
PolskiFR na wakacjach 3 #1 | Wśród francuskich Basków >>>
PolskiFR na wakacjach 3 #2 | Wakacyjne rady Konsula RP >>>
PolskiFR na wakacjach 3 #3 | Gdzie na rowerowe wakacje we Francji? >>>
PolskiFR na wakacjach 3 #4 | Polska w pięciu językach (też po francusku) >>>
Dodaj komentarz