Polscy pielgrzymi pozdrawiają z Lourdes
fot. ks. Tomasz Sokół / polskifr.fr
Piątek 27 maja był kolejnym dniem trwającej Europejskiej Pielgrzymki Polonii do Lourdes. Pielgrzymi m.in. uczestniczyli we Mszy św. w Grocie Massabielskiej i odbyli podróż śladami św. Bernadety Soubirous. Wieczorem uczestniczyli w słynnej procesji ze światłami.
Rano miała miejsce Msza św. w Grocie Massabielskiej pod przewodnictwem ks. Bogusława Brzysia, Rektora Polskiej Misji Katolickiej we Francji.
Publikujemy przesłanie z homilii ks. Rektora:
“Tu się nie przyjeżdża tylko po to, żeby się obmyć tą wodą z Lourdes. Lourdes to nie są jakieś termy, jakieś sanatorium. W Lourdes nie chodzi o to czy ta woda pomaga, czy nie pomaga. Tu na tym miejscu chodzi o to, że ma przyjechać stary człowiek, a ma wyjechać nowy; ma się dokonać nowe narodzenie. Przyjeżdża stary człowiek i tak trochę się dziwi jak ten ewangeliczny Nikodem: Jak to możliwe? No, nie da się. Już tyle razy próbowałem… Już jestem za stary. Może gdybym miał ze 20 lat, ale dzisiaj? Przecież to jest niemożliwe. Nic się nie da w moim życiu zmienić. Tak już musi być do końca. Tak już musi zostać do naturalnej śmierci. Właśnie fenomen Lourdes to nie jest to czy woda pomaga, czy nie, ale że przyjeżdża stary człowiek, ze swoimi starymi grzechami, a wyjechać może z tego miejsca nowy. To nawet nie tylko coś może się zmienić w życiu człowieka, ale całe życie człowieka może się zmienić. Po to ludzie przyjeżdżają do tego miejsca. To jest taka pierwsza perła, którą możemy wydobyć z tego dzisiejszego słowa, ale jest jeszcze druga.
W Ewangelii mowa jest o kobiecie, która doznaje smutku, gdy rodzi, a potem przychodzi radość, bo się narodził nowy człowiek. To drugie narodzenie, do życia w łasce, też jest związane z bólem. Dzisiejsza medycyna oferuje poród bez bólu, ale nowe narodzenie dla Królestwa Bożego nie może się dokonać bez bólu. To musi zaboleć, tego się nie da znieczulić. To stare życie tak przywarło do człowieka, że aby je oderwać, to musi zaboleć. Bywa, że ktoś przyjeżdża do Lourdes i tak sobie wyobraża, że jak tutaj przyjdzie i zobaczy piękno tej Groty, tę naturę, to wtedy w jego sercu zagości pokój, ukojenie, poczuje jakieś uzdrowienie od środka. Często okazuje się, że jest przeciwnie, że jest jakiś niepokój jeszcze większy niż był przedtem. Człowiek czuje się jeszcze bardziej chory niż wcześniej; wszystko człowieka denerwuje, bo kawa niedobra, program niedobry. Człowiekowi może się wtedy wydawać, że może nie ma wiary. Przeciwnie, to może być bardzo dobry znak. To może oznaczać, że już się zaczęły pierwsze bóle porodowe nowego człowieka; że to co stare, zaczyna odłazić z człowieka, spadać. Może właśnie po tym bólu przyjdzie radość z tego, że się narodzi nowy człowiek.
Zwróćmy uwagę na ciekawy szczegół: pierwszym znakiem po porodzie, że dziecko żyje nie jest oznaka jakiegoś zachwytu, ale jest płacz i krzyk. Znakiem, że dziecko żyje, jest właśnie płacz. Analogicznie: po starym życiu człowieka najpierw trzeba się wypłakać, ale Dobra Nowina jest taka, że za chwilę radość z nowego życia będzie większa niż ten ból po utracie starego życia.
Do Lourdes ludzie nie przyjeżdżają tylko po to, żeby się obmyć w miejscu, gdzie boli. Tutaj ludzie przyjeżdżają po to, żeby się zaczęło nowe życie, żeby stare się skończyło, żeby wyjechał stąd nowy człowiek dla Królestwa Bożego. To musi zaboleć.
Maryja Niepokalana matczynym okiem patrzy na to wszystko, na te bóle, czasem lęk. Ona też wie, co to jest ból rodzenia. Ona wie, że to jest dla nas trudne, że my się tego trochę boimy. Bierze nas, te nowonarodzone dzieci i prowadzi do Jezusa, do Jej Syna. Maryja nikogo nie chce zatrzymać dla siebie, ale prowadzi do Chrystusa. Po to właśnie ludzie przyjeżdżają do Lourdes i po to my także przyjechaliśmy. ‘Wy będziecie się smucić, ale smutek Wasz zamieni się w radość’ (J 16,20)”.
Podróż śladami św. Bernadety Soubirous; opowiada ks. Sławomir Wojciechowski z Couëron.
Pozdrowienia od ks. Pawła Witkowskiego, proboszcza z “Concorde” w Paryżu, i pozostałych pielgrzymów, tuż po zakończeniu procesji ze światłami.
czytaj też:
Dodaj komentarz