Polacy na ŚDM: to spotkanie dwóch światów
Polscy pielgrzymi na ŚDM w Panamie / Archiwum prywatne Iwony Rożek
– Panama i ŚDM to dla mnie spotkanie w człowieku dwóch światów. Jeden to poczucie dumy i szczęścia, bo wiem, że moja obecność tu jest historycznym wydarzeniem w moim życiu – mówi nam Iwona Rożek ze Stalowej Woli (woj. podkarpackie). – A drugi świat to zmęczenie, bąble na stopach i momentami rodrażnienie – dodaje.
Na Światowe Dni Młodzieży w Panamie poleciało około czterech tysięcy Polaków. To największa grupa pielgrzymów z Europy biorąca udział w tym wydarzeniu. Wśród nich są m.in. wierni z Diecezji Sandomierskiej. Ich pielgrzymka rozpoczęła się 13 stycznia. Zanim dotarli do Panamy kilka dni spędzili w Meksyku, gdzie zwiedzili m.in. piramidy Teotihuacán i azteckie ruiny.
– Dało nam to pewien komfort i było bardzo pomocne przy zmianie klimatu i czasu. Meksyk jest chłodniejszy niż Panama – mówi nam Iwona ze Stalowej Woli, która na ŚDM zabrała ze sobą dwóch synów. – Dużo tam się działo na wszystkich możliwych płaszczyznach: duchowej, turystycznej, kulturowej i kulinarnej, ale ja osobiście, najbardziej przeżyłam pobyt w Guadalupe. To jest niesamowite miejsce – dodaje.
Diecezjalne dni
W nocy z 18 na 19 stycznia dotarli do Diecezji Colón-Kuna Yala w Panamie, a dokładniej do parafii Matki Bożej z Góry Karmel. To tam spędzili Diecezjalne Dni Młodzieży.
– Z lotniska odebrali nas wolontariusze z parafii, w której zatrzymaliśmy się na kilka dni. Mieszkaliśmy w budynku parafialnym przy kościele – opowiada nam Iwona. – Do dyspozycji mieliśmy piętrowe łóżka, materace, poduszki i prześcieradła do przykrycia. Jest tam bardzo gorąco, więc kołdra nie była zupełnie potrzebna. Bardziej przydały się wieszane pod sufitem wiatraki – dodaje.
Nasza rozmówczyni przyznaje, że największym problemem było tam dla niej luźne podejście Panamczyków do życia, a konkretniej do czasu. – Oni są bardzo mili i gościnni. Niczym się nie stresują. Jak coś miało być na godzinę 11:00, to oznaczało, że możemy być na 11:30, a nawet 12:00 – wspomina z uśmiechem. – A oni mówili na luzie: „maniana”- dodaje śmiejąc się.
Iwona nie zapomni pobytu w tym mieście również z innego powodu. Jak mówi, Colon jest terenem bardzo niebezpiecznym. – Nie mogliśmy wychodzić do miasta bez wolontariusza. Bardzo nas pilnowali, ale mimo to wspomnienia stamtąd mam bardzo pozytywne – podkreśla.
“Viva Polonia” w Panamie
19 stycznia grupa Iwony wzięła udział w pożegnalnej mszy świętej, która zgromadziła wszystkich pielgrzymów z całej Diecezji Colon. Była to okazja do zaprezentowania grupy zgromadzonym. Następnego dnia pojechali w dalszą podróż, do miasta Portobelo, związanego z Krzysztofem Kolumbem. Będąc tam mieli okazję zobaczyć na własne oczy figurę Czarnego Chrystusa.
Zatrzymali się w parafii św. Antoniego Marii Klareta w Panama City. – Przywitali nas tu śpiewem i okrzykami “Viva Polonia”! – wspomina Iwona. – Rodziny, z którymi tu mieszkamy są dla nas bardzo miłe. Rozmawiamy po angielsku, ale uczą się od nas języka polskiego. Na karteczkach pozapisywali sobie słowa, które mogą się przydać w rozmowach z nami – podkreśla Iwona. – Cieszą się naszą obecnością, zapraszają do siebie znajomych i rodzinę, żeby ich z nami poznać – dodaje.
We wtorek, 22 stycznia Iwona ze swoją grupą uczestniczyła we mszy świętej rozpoczynającej Światowe Dni Młodzieży. Kiedy szli na miejsce mijali tysiące ludzi, a ci widząc polską flagę krzyczeli: “Polonia!” i chcieli robić sobie z nimi zdjęcia. – To było niesamowite uczucie, to jak nas tu ciepło przyjęli – mówi Iwona.
Sama msza, która była tłumaczona we wszystkich językach, też zrobiła na Iwonie duże wrażenie: – Tłum ludzi śpiewających i modlących się. Różnorodne flagi. Każdy odpowiadał na wezwania w swoim języku. Byliśmy tak jak różniące się wyglądem i językiem dzieci tego samego Ojca. Tego się nie da zapomnieć, to piękne doświadczenie – podkreśla.
Dodaj komentarz