szukaj
Wyszukaj w serwisie


Paryski spacer z Chopinem

Maia / 02.07.2019
Portret Chopina autorstwa Marii Wodzińskiej 1835, Le boulevard Poissonnière en 1834 par Isidore Dagnan (musée Carnavalet) / Wikimedia Commons
Portret Chopina autorstwa Marii Wodzińskiej 1835, Le boulevard Poissonnière en 1834 par Isidore Dagnan (musée Carnavalet) / Wikimedia Commons

Cóż bardziej przyjemnego niż romantyczny spacer pięknego letniego dnia w jednym z najpiękniejszych miast na świecie, w Paryżu! Kto mówi romantyczny, myśli zaraz o sentymentalnych uniesieniach, o pięknie i muzyce. I ja udałam się na taki spacer śladami naszego wielkiego kompozytora w 9ej dzielnicy. Schodząc ulicami coraz niżej myślałam o…zstąpieniu do piekieł…


A wszysto zaczęło się w czarującym wiejskim domu w środku miasta, wybudowanym z poczatkiem XIXego wieku, w modnej dzielnicy zwanej niegdyś Nowe Ateny. Ten światowy salon malarza Ary Scheffera był odwiedzany przez takie sławy jak George Sand, Delacroix, Rossini, Liszt, Turgieniew, Dickens i… Chopin. Chopin dawał tu koncerty na fortepianie wyprodukowanym przez swojego przyjaciela Pleyela. Tutaj najprawdopodobniej miało miejsce jedno z pierwszych spotkań między kompozytorem i George Sand, która wydała mu się dziwnym zjawiskiem, ni to kobieta, ni to mężczyzna. Ta wstępna niechęć zamieniła się rychło w fascynację, gdy znakomita pisarka przesłała mu
bilecik: “Uwielbia się Pana!” Pierwsze lody przełamane, miłosna para zamieszkała na dobre na skwerze Orléans.
Tam, zakochani cieszą się tryskajacą fontanną na środku podwórca. Chopin zajmuje parter, Sand mieszkanko w głębi podwórka, na pierwszym piętrze. Razem ale oddzielnie, w ten sposób zachowują higienę niezbędną dla trwałości ich związku, a przede wszystkim dla płodności artystycznej. Bo
o potomstwie nie ma mowy: obydwoje oddają się twórczości, a Sand ponadto pielęgnuje swojego amanta, który stał się dla niej chorym pacjentem i dzieckiem. Zauroczona tym sielskim miejscem, wyobrażam sobie nieco jak to było niegdyś… George Sand w spodniach ze swoim nieodłącznym cygarem czy też w sukni biało czerwonej, w kolorach flagi narodowej, na cześć Chopina?
On w nastroju melancholijnym swoich nokturnów czy też w porywczym uniesieniu przypominającym jego Etiudę rewolucyjną? Albo też ze swoimi przyjaciółmi podczas świąt Wielkanocach po polsku, albo znowóż w klubie na Madeleine, nos w gazecie, obrażony na swoich ziomków, których często brał za idiotów? A może przy swoim biurku męczy się jak zredagować bilecik dla Liszta, żeby uprzedzić
go o nieobecności. Ponieważ nie ma Sand, która poprawia zawsze jego francuski, bierze swoje rękawiczki i cylinder, idzie sam odwiedzić Liszta aby zawiadomić go osobiście.

Przechodząc może wstąpi do Delacroix, bo ten mieszka tuż obok na ulicy Notre-Dame de Lorette. Wyobrażam go sobie zatopionego w marzeniach gdy idzie ulicą Saint-George. W
tym czasie mój spacer zamienia się w koszmar. Zatrzymuję się przed ohydnym budynkiem – ubezpieczenia czy bank – na ulicy Lafitte. Zamiast dźwięków mazurka, zewsząd agresywne młoty pneumatyczne. Bywało, że dwaj kompozytorzy grywali w ciemności aby ich przyjaciele
odgadli kto był wykonawcą. Dwaj wirtuozi i genialni improwizatorzy! Lecz o ile Liszt uwielbiał błyszczeć, Chopin odczuwał paniczny lęk przed każdym publicznym występem. Pełen podziwu dla swojego przyjaciela, nie był też daleki od zazdrości. Gdy Liszt starał się upiększać jego muzykę, obrażał się: “Proszę cię mój drogi, jeśli masz honor grać moja kompozycję, graj to co jest napisane albo graj
zupełnie co innego: tylko Chopin ma prawo zmieniać Chopina.” Liszt odpowiadał: “A więc graj ty sam! Z przyjemnością”, kończył sprzeczkę Chopin. Ich stosunki psuły się też z powodu kobiet tak jak mój spacer przestaje być przyjemny z powodu wrzawy. Na Wielkich Bulwarach wpadam na grupę turystów japońskich. Moja komórka dzwoni, samochody trąbią, młoty pneumatyczne nie ustają.
Stoję oniemiała przed innym miejscem-widmem, na ulicy Chaussée d’Antin, pod numerem 5. Tutaj Chopin dawał lekcje i koncerty, jak zwykle na fortepianie Pleyela, w blasku świec. Liszt naigrywał się z powodu tej “zjawiskowej aury”. Gdzie jestem? Wszystko wydaje się jakieś nierealne; Babilon, Wieża Babel, Piekło… Nie ma już sielskiego spokoju we francuskiej stolicy. Jest tylko “hałas interesów i
rozrywek” jak zapewniała niegdysiejsza prasa zachęcając artystów do zamieszkania w tej dzielnicy.

 

*

W sobotę 6 lipca od godziny 11:00 do godziny 13:00 trwać będzie spacer śladami Fryderyka Chopina w 9 dzielnicy Paryża. Zapisy pod adresem: ip2@instytutpolski.org

Szczegóły >>>>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-12-26 00:15:12