Ostatnie chwile Fryderyka Chopina
Ostatnie chwile Fryderyka Chopina, obraz Teofila Kwiatkowskiego z 1849 lub 1850 roku (ks. Jełowicki widoczny z lewej strony), wikimedia (domena publiczna)
Uroczystość Wszystkich Świętych kieruje nasze myśli w stronę tych, którzy już od nas odeszli. Jednym z najbardziej znanych Polaków we Francji, który z tym światem pożegnał się 17 października 1849 r., jest wybitny kompozytor Fryderyk Chopin. O ostatnich chwilach mistrza fortepianu dowiadujemy się z listu pierwszego rektora Polskiej Misji Katolickiej we Francji i zarazem przyjaciela Chopina – ks. Aleksandra Jełowickiego.
Jerzy Klechta w książce „Powstaniec. Tułacz. Kapłan. Ks. Aleksander Jełowicki (1804-1877) pierwszy rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji” zamieścił w całości list ks. Jełowickiego napisany niedługo po śmierci Chopina do Ksaweryny Grocholskiej. To z niego dowiadujemy się, że wielki kompozytor na kilka dni przed śmiercią zdecydował się na spowiedź i namaszczenie, choć na emigracji przez lata ich unikał. Już będąc ciężko chorym, zdecydował się przełamać ku wielkiej radości przyjaciela – ks. Aleksandra. Było to 13 października, w dzień wspomnienia św. Edwarda, patrona niedawno zastrzelonego brata ks. Jełowickiego, którego Chopin też lubił. Oto fragmenty (pisownia oryginalna):
Czy wierzysz? zapytałem. Odpowiedział: Wierzę. Jak Cię Matka nauczyła? Odpowiedział: Jak mię nauczyła Matka! I wpatrując się w Pana Jezusa ukrzyżowanego, w potoku łez swoich odbył spowiedź świętą. I tuż przyjął Wijatyk, i Ostatnie Pomazanie, o które sam prosił. Po chwili, kazał dać zakrystianowi dwadzieścia razy tyle co zwykle się daje, a ja rzekłem: To za wiele. Nie za wiele, odpowiedział; bo to com przyjął, jest nad wszelką cenę. I od tej chwili, przemieniony łaską Bożą, owszem samym Bogiem, stał się jakoby innym człowiekiem, rzekłbym że już świętym (...). W końcu, on, co zawsze był wykwintnym w mowie, chcąc mi wyrazić całą wdzięczność swoją, a oraz i nieszczęście tych, co bez Sakramentów umierają, nie wahał się powiedzieć: "Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł, jak świnia!". W samem skonaniu, jeszcze raz powtórzył najsłodsze imiona Jezus, Maryja, Józef, przycisnął krzyż do ust i do serca swego, i ostatnim tchnieniem wymówił te słowa: "Jestem już u źródła szczęścia!..." I skonał. Tak umarł Chopin! - Módlcie się za nim, ażeby żył wiecznie.
13 dni po śmierci Chopina odbył się jego pogrzeb w kościele św. Magdaleny w Paryżu. O ile samo wydarzenie jest dość powszechnie znane i kojarzone to jednak istnieją okoliczności nie do końca tak oczywiste jak na przykład ta, co mają wspólnego kobiety z opóźnieniem daty pogrzebu kompozytora.
Jednym z powodów decyzji o przesunięciu w czasie tej uroczystości były pertraktacje z władzami kościelnymi w sprawie udziału kobiet w wykonaniu „Requiem” Mozarta, który to utwór zażyczył sobie kompozytor jeszcze przed śmiercią. Zgodnie z wielowiekową tradycją kobiety nie mogły śpiewać publicznie w kościele św. Magdaleny. Koniec końców zdecydowano się na zastosowanie małego kamuflażu: solistki ulokowano za kotarą, czyli w gruncie rzeczy było tak, jakby ich nie było…
„Requiem” wypadło doskonale. Licznie zgromadzeni ludzie nie kryli zachwytu; zewsząd dochodziły odgłosy szlochania i szczerego płaczu. Wzruszenie udzielało się nie tylko osobom zgromadzonym w świątyni, ale i poza nią. Na pobliskich bulwarach wstrzymano ruch. Szacuje się, że na uroczystości przybyło ok. 3 tys. ludzi.
Poszczególne partie „Requiem” wykonywali znani artyści. Była wśród nich m.in. Pauline Viardot – Francuzka, śpiewaczka operowa pochodzenia hiszpańskiego. Viardot organizowała wieczory muzyczne, na które przybywali zacni goście. Bywał tam również za życia Fryderyk Chopin. Innym artystą, którą uświetnił ostatnie pożegnanie Chopina, był Luigi Lablache – włoski śpiewak operowy francuskiego i irlandzkiego pochodzenia.
W trakcie wynoszenia trumny z ciałem kompozytora z krypty zebrani w kościele św. Magdaleny mogli wysłuchać chopinowski Marsz z Sonaty b-moll op. 35; w wersji na organy zabrzmiały dwa preludia: e-moll oraz h-moll.
Po Mszy i uroczystościach odbywających się w kościele kondukt żałobny wyruszył na cmentarz Père-Lachaise, gdzie miało spocząć ciało wybitnego Polaka. Konduktowi przewodził książę Adam Czartoryski. Jak dobrze wiemy to właśnie na tym wielkim paryskim cmentarzu można do dziś znaleźć pomnik Chopina, który wykonał Auguste (właściwie Jean-Baptiste) Clésinger – francuski rzeźbiarz, który poznał mistrza Fryderyka w 1846 r. Wtedy też zaprzyjaźnił się z Solange, córką George Sand, która została jego żoną.
czytaj też:
Na Père-Lachaise jest 600 polskich grobów >>>
Znicze na polskich grobach w Paryżu >>>
Parafia na “Concorde” proponuje wypominki tradycyjne i online >>>
Dodaj komentarz