Na Père-Lachaise jest 600 polskich grobów
YouTube
Na paryskim cmentarzu Père-Lachaise znajduje się ponad 600 grobów polskich, przy czym wiele nie ma charakteru zabytkowego. W książce, poświęconej grobom znanych postaci pochowanych w Paryżu i w Montmorency, opisaliśmy 680 nagrobków polskich – mówi portalowi polskiFR Hanna Zaworonko-Olejniczak, członkini Towarzystwa Opieki nad Polskimi Pamiątkami i Grobami Historycznymi we Francji.
Alicja Rekść: Jak wiele może być zabytkowych polskich grobów we Francji?
Hanna Zaworonko-Olejniczak: Na to pytanie nie potrafię dokładnie odpowiedzieć, ponieważ zrobiłam dokumentację fotograficzną tylko większych cmentarzy paryskich i Montmorency. Natomiast inwentaryzacja prowadzona we Francji przez polskich historyków od 1984 roku pozwoliła zamieścić na stronie internetowej Towarzystwa (www.tombeauxpolonais.eu) ponad 2000 nagrobków. Codziennie grobów przybywa i ubywa, od nas zależy czy te najstarsze i zarazem najpiękniejsze nie zostaną zlikwidowane. Mieszkam niedaleko cmentarza Père-Lachaise, więc chodzę tam często. Na tym cmentarzu znajduje się ponad 600 grobów polskich, przy czym wiele nie ma charakteru zabytkowego. W książce [“Na obcej ziemi. Groby polskie na cmentarzach paryskich i w Montmorency” – przyp. red.] poświęconej grobom znanych postaci pochowanych w Paryżu i w Montmorency, opisaliśmy 680 nagrobków polskich.
A.R.: Towarzystwu Opieki nad Polskimi Pamiątkami i Grobami Historycznymi we Francji świętowało już 180 lat istnienia. To dość zdumiewające, że zaczęło działać relatywnie szybko, już w pierwszych latach emigracji po Powstaniu Listopadowym.
H.Z.-O.: W środowisku Wielkiej Emigracji potrzeba zapewnienia godziwego pochówku i nagrobka zasłużonym rodakom była powszechna. W 1838 roku po śmierci gen Antoniego Wronieckiego powstał Komitet złożony z generałów Juliana Sierawskiego (1773-1849), Stanisława Gawrońskiego (1784-1860) i Henryk Dembińskiego (1791-1864) oraz płk Władysława Podczaskiego (1791-1865), który zajął się zbiórką pieniędzy na zakup koncesji wieczystej. Później wzniesiono na tym miejscu pełen symboli pomnik, który jest najstarszym polskim grobem zbiorowym na cmentarzu Montmartre. Pomysł budowania grobów zbiorowych dla zasłużonych Polaków wysunął Leon Stempowski (1701-1855), który przez następne lata zajmował się zakupem koncesji wieczystych i stawianiem pomników, zarówno dla ważnych postaci historycznych i politycznych, jak i emigrantów, których rodzin nie było stać na pochówek. Emigranci polscy z tego okresu – oficerowie i żołnierze Powstania Listopadowego – początkowo otrzymywali bardzo skromny zasiłek od rządu francuskiego, zmniejszany w miarę upływu lat. Złe warunki życia, choroby, tęsknota za bliskimi sprawiały, że nasi weterani często umierali w nędzy i zapomnieniu.
Na cmentarzu Montmartre znajduje się dziewięć grobów zbiorowych, a w każdym spoczywa prawie 20 osób. Groby zbiorowe polistopadowych emigrantów wyróżniają się wśród innych polskich i obcych dominacją symboliki narodowej. Warto pamiętać, ze wykute w kamieniu herby i symbole, dewizy i intencje ujęte w napisach, mogły mieć więcej odbiorców niż słowa utrwalone na stronach listu czy karcie pamiętnika. Twórcy nagrobków zdawali sobie sprawę że wynarodowić się można dość szybko. Dzieci urodzone tutaj, chodziły najczęściej do szkół francuskich, żeniły się z Francuzami, asymilowały się. Towarzystwo rozumiało, że polska symbolika utrwala pamięć o przodkach, pomaga w budowaniu tożsamości narodowej. Nigdzie na całym świecie wśród Polonii nie założono takiej organizacji, która najpierw wykupywała koncesje, a potem dbała o odnawianie grobów, zbierała i publikowała informacje o polskich grobach na terenie całej Francji.
Następna duża fala migracji Polaków napłynęła po Powstaniu Styczniowym. Ci, którym udało się przedostać do Francji, podobnie jak pierwsi emigranci, byli bez grosza przy duszy i często szybko umierali. Do samotnych mężczyzn później czasami dołączały kobiety, a niektórzy nigdy nie ułożyli sobie życia. Cyprian Norwid zmarł w samotności w Paryżu u sióstr św Kazimierza, pierwotnie został pochowany na cmentarzu w Ivry-sur-Seine i ostatecznie spoczął na cmentarzu w Montmorency.
Lata mijały, nasi emigranci ciągle nie mogli wracać do ojczyzny. W 1884 r. wraz z nowym pokoleniem emigrantów, urodzonych na ziemi francuskiej, powołano do ochrony nagrobków Komisję która stanęła przed trudnym zadaniem natychmiastowego ratowania pomników wykonanych z łatwo niszczejącego piaskowca. Zbiorki pieniędzy, loterie pozwoliły zadbać o najstarsze groby na Montmartrze. Z tego okresu datują się pierwsze próby inwentaryzacji napisów nagrobnych. Do dziś jednym z zadań Towarzystwa jest prowadzenie ewidencji, zbieranie z różnych źródeł informacji o pochówkach. Problemem jest gdy rodzina wybiera kremację co teraz zdarza się coraz częściej. Przygotowując książkę szukaliśmy informacji o grobie Kazimierza Brandysa i jego żony Marii z domu Zenowicz. Po wielu staraniach okazało się, że ich prochy zostały rozsypane na terenie Jardin du Souvenir na cmentarzu Père-Lachaise.
A.R.: Co sprawiało, że akurat te, a nie inne nekropolie wybierały rodziny polskiego pochodzenia?
H.Z-O.: Klucz był naprawdę banalny, najczęściej determinował to adres zamieszkania, w sposób naturalny wybierano najbliższą nekropolię. Na Montmartre oprócz mogił zbiorowych jest wiele polskich grobów indywidualnych dlatego, że Polacy osiedlali się w pobliskiej miejscowości Batigniolles wówczas położonej poza granicami Paryża. Parę kilometrów od stolicy znajduje się cmentarz Champeaux w Montmorency, gdzie spoczęli wedle ostatniej woli generał Karol Kniaziewicz oraz Julian Ursyn Niemcewicz. Porastające okolice sady wiśniowe oraz “swojska” atmosfera przypominały im Polskę. Było to miejsce, w którym można było odpocząć od „paryskiego bruku”. Liczni Polacy, często chorzy na gruźlicę, w tym sam Chopin, przybywali tutaj by nabrać sił. Mogiły znanych Polaków stały się wkrótce miejscem pielgrzymek. Adam Mickiewicz zaproponował Radzie szkoły Batignolles aby w nagrodę zabierać najlepszych uczniów na pielgrzymkę do polskich grobów w Montmorency. Wieszcz zmarły w Konstantynopolu, został pierwotnie pochowany w Montmorency. Dopiero w 1890 roku, z wielką pompą szczątki Mickiewicza przewieziono do Polski.
A.R.: Zaskoczeniem dla wielu odwiedzających Paryż jest obecność grobu Juliusza Słowackiego na cmentarzu Montmartre. Choć wszyscy wiedzą, że ciało poety spoczywa na Wawelu..
H.Z.-O.: W 1927 roku jego ciało, w setną rocznicę urodzin zostało przetransportowane do Polski. Ale grób pozostał.Gdy w 1890 r. trumna z szczątkami Adama Mickiewicza przemierzała przez Polskę cały naród składał hołd wieszczowi. Budziło to instynkt patriotyczny, jednoczyło rozbity naród. To zdawało się zwiastować zmiany.
A.R.: Czy obecność czyjegoś grobu na ziemi francuskiej była dla Pani dużym zaskoczeniem?
H.Z.-O.: Zaskoczeniem było dla mnie odnalezienie mogiły wybitego matematyka i filozofa Józefa Marii Hoene-Wrońskiego na cmentarzu w Neuilly-sur-Seine. Pochodził on z Wolsztyna miejscowości, do której chodziłam do liceum. Zawsze wzruszają mnie groby osób z moich stron.
A.R.: Jak to się stało, że zaczęła się Pani interesować polskimi grobami we Francji?
H.Z.-O.: Przyjechałam do Francji na zaproszenie mojej cioci. Po Powstaniu Warszawskim wywieziono ją w głąb Niemiec na roboty, przypadek sprawił że, jej przyszły mąż wyzwalał te tereny wraz z generałem Leclerkiem. Po wojnie razem osiedlili się w Soisy-sous-Montmorency. W Polsce w moim rodzinnym domu na półce zawsze leżała książka o cmentarzu w Montmorency. Gdy przyjechałam do Francji; pierwszą rzeczą, którą postanowiłam zobaczyć był właśnie ów cmentarz.
A.R.: Jak wygląda tutaj święto zmarłych?
H.Z.-O.: Francuzi raz w roku dbają o groby. Jeśli ktoś z rodziny żyje, przychodzi i sprząta groby przed 1 listopada. Przez trzydzieści parę lat, które tutaj mieszkam, zauważyłam, że na swój sposób święto to stało się modne. Bywam na cmentarzach bardzo często, widzę przez rok te same kwiaty, które nagle zmieniają się w okolicach początku listopada. Od nas zależy także przekazywanie naszej polskiej tradycji celebrowania nie tylko święta Wszystkich Świętych, ale samej potrzeby dbania o groby. Dlatego zabieram polskie klasy na cmentarze, gdzie sprzątamy rozmaite mogiły. Przy okazji opowiadam im historie o ludziach, którzy tam spoczywają. Jest to też ważne, gdyż dzięki temu władze cmentarza widzą, że są to miejsca, o które ktoś się troszczy, zostawiają je w spokoju. Pielęgnowanie grobów jest na swój sposób „zaraźliwe”, gdy zaczynam dbać o jakiś grób, po pewnym czasie widzę, że ktoś zaczyna też o niego dbać. Więc zaczynam dbać o inny grób i tym samym akcja się poszerza. Oprowadzając inne grupy jak i moich gości z Polski zawsze proponuje posprzątanie. Myślę, że sami nie mają odwagi aby coś zrobić, nie wiedzą czy mogą.
Są takie postacie, jak bardzo zasłużony ekonomista Ludwik Wołowski, który pomógł Francji spłacić długi w 1870 r. – a teraz nikt nie dba o jego grób. Być może nikt z rodziny już nie żyje, ale bank Credit Foncier, który założył nadal prosperuje. Pamięć jest więc krótka. Dlatego wiele zależy od nas. Zawsze, gdy podróżuję, udaję się na polskie groby, czy to na Litwie, na Ukrainie, w Iranie, lub czy w Austrii. Taki drobny gest, np wyrzucić zwiędłe kwiaty, pokazuje, że ktoś się interesuje tym grobem. Mieszkając za granicą mamy obowiązek wobec innych Polaków którzy odeszli z dala od ojczyzny, być może kiedyś ktoś zajmie się naszym grobem. To wszystko pod warunkiem że tradycję tą przekażemy naszym dzieciom, następnym pokoleniom.
A.R.: Czy umiałaby Pani wyróżnić jakieś ciekawe postaci, które spoczęły na paryskich cmentarzach?
H.Z.-O.: To jest trudnej pytanie. Każda postać pozwala nam odkryć ciekawą część naszej historii. Spoczywa na Père-Lachaise bardzo zacna rodzina Gałęzowskich, m.in. Józef Gałęzowski, prezes Muzeum Polskiego w Rapperswilu i Seweryn, który był prezesem Rady Szkoły Polskiej w Paryżu. Nagrobek w marmurze wykonał Cyprian Godebski – wyrzeźbiony przez niego anioł to prawdziwe dzieło sztuki. Są Babińscy na Montmorency, słynny lekarz neurolog Józef Babiński i jego brat Henryk – inżynier i gastronom. Dzisiaj w szpitalu Salpetrier możemy się leczyć w budynku Józefa Babińskiego. Jest grób, ostatnio na powrót bardzo docenianego Edouard de Pomiane czyli Edwarda Pożerskiego – medyka i wybitnego dietetyka pracującego w Instytucie Pasteura. Jego książki są podstawą gastronomii francuskiej.
Niedawnym odkryciem jest historia spisana przez Marię Zamoyską we “Wspomnieniach” z czasów I wojny światowej. Wówczas to, ponad sto lat od utraty niepodległości, wielu Polaków we Francji posiadało paszporty rosyjskie, austriackie bądź pruskie – co automatycznie czyniło z nich wrogów bądź szpiegów. To starczało za powód do uwięzienia i konfiskaty mienia. Nie istniała wówczas żadna poważna polska instytucja w Paryżu, nieistniejący kraj nie miał swojej ambasady. Ludzie urodzeni na terenach pod zaborami, widząc narastające zagrożenie, masowo zwracali się z prośbą o interwencję do Biblioteki Polskiej w Paryżu, gdzie działało założone przez Marię Zamoyską „Biuro Opieki nad Polskimi Robotnikami”. Bywało, że zgłaszało się około 600 osób tygodniowo. Większość francuskich urzędników nie pamiętała o nieistniejącym od ponad stu lat kraju, było dla nich jasne, że ktoś urodzony w Krakowie jest po prostu Austriakiem. Zdesperowana Zamoyska, chcąc pomóc rodakom udała się do Prefecture de Police, gdzie przyjął ją urzędnik o nazwisku Pascalis (prawdopodobnie był to prawnik Raoul-Louis Pascalis), który okazał najwyższe zrozumienie sprawie i obiecał zatwierdzić papiery wszystkich ubiegających się o protekcję Polaków.
Zamoyska wielokrotnie interweniowała u pana Pascalisa, w międzyczasie dla ułatwienia zmieniając nazwę Biura na “Opiekę Polską” (Protection Polonaise). Pomoc urzędnika była nieoceniona. Zaintrygowana niespotykaną życzliwością, raz zapytała się, skąd u niego takie zrozumienie dla sprawy polskiej. Odpowiedział jej, że gdy był dzieckiem jego ciotka wyszła za mąż za niejakiego Streckiego, powstańca listopadowego, który zawsze dużo opowiadał o swojej utraconej ojczyźnie. Ów wujek praktycznie go wychował, gdyż jego biologiczny ojciec zmarł przedwcześnie. Zamoyska postanowiła odnaleźć grób, nieżyjącego już od ponad dwudziestu lat rodaka, który okazał się nosić niewymawialne dla francuskiego prawnika nazwisko “Wincenty Strzecki” (1810-1896). Na odnalezionym grobie powstańca na cmentarzu w Montmorency, Zamoyska ufundowała tablicę z wyrazami wdzięczności za przykład patriotyzmu i pięknego świadectwa o polskiej sprawie, które lata później uratowało zdrowie i życie wielu Polaków. Tablicę tę można oglądać po dziś dzień, napis głosi:
Polakowi, który na wygnaniu przykładem swym życia wzbudził u obcych ogromne poważanie i miłość dla swojego narodu - rodacy wdzięczni żniwiarze jego siejby, gdy dwadzieścia pięć lat po jego śmierci, w chwili wybuchu wojny w 1914 roku odczuli to u władz francuskich.
Historia ta staje się wielką inspiracją i niejako pozwala dawać nadzieję, że to, co robię może się kiedyś przydać.
Dziękuję Ci Haniu za śliczny tekst ❤️
Pani Haniu, entuzjazmem i zaangazowaniem w opieke nad grobami naszych przodkow, zaraza Pani wszystkich dookola a szczegolnie mlodziez z polskich szkol i za to skladam Pani wyrazy glebokiego szacunku
Ze wzruszeniem, jednym tchem przeczytałam cały artykuł. Wielkie słowa uznania i podziękowania dla pani Hanny Olejniczak i dla Autorki, że nam jej działania pokazała.. Nigdy nie byłam we Francji, ale dobrze, że ktoś dba o nasze groby, a także o naszą młodzież, w tak zmieniającej się Europie. To oznaka wielkiego patriotyzmu, nie tylko od święta. Dziękuję, pani Haniu!
Poszukuje grobu swojej rodziny o nazwisku Bartuzel Józef i Zuzanna z domu Jaworska którzy w latach dwudziestych tu się osiedlili a pochodzili z woj. Lwowskie i Tarnopolskiego z góry za wiadomość Dziekuje