Koniec podziału na lewicę i prawicę we Francji?
Pixabay
Wypowiedzi działaczy partyjnych i komentatorów wskazują, że we Francji coraz silniejsze jest poczucie politycznego trzęsienia ziemi, które może doprowadzić do zniknięcia prawicy i lewicy.
Jak zauważył komentator telewizji BFMTV Bruno Jeudy, pod tym względem “analizy prawicowe i lewicowe zbliżają się do siebie w sposób zadziwiający”.
Henri Guaino, były doradca byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego i deputowany poprzedniej kadencji Zgromadzenia Narodowego (izby niższej parlamentu), twierdzi w wywiadzie zamieszczonym w dzienniku “Le Monde”, że centroprawicowa partia Republikanie (LR) płaci obecnie za odejście od gaullizmu, które nastąpiło w latach 90.
Marion Marechal – była deputowana Frontu Narodowego (FN) (obecnie: Zjednoczenie Narodowe ), która choć chwilowo wycofała się z polityki, wciąż uważana jest za potencjalną przywódczynię tego stronnictwa lub jego przyszłego wcielenia – również zapowiada, że partia “LR dobiła do kresu mętności, jaką było połączenie prawicy gaullistowskiej z centrum”.
Były minister Arnaud Montebourg podobnie postrzega kryzys swojej Partii Socjalistycznej (PS), mówiąc w wywiadzie dla BFMTV, że “wobec kryzysu socjaldemokratyczna gałąź lewicy porzuciła klasy pracujące”. Polityk ten nie widzi obecnie, „jak narodzić się może nowy projekt” i “nie widzi nikogo, kto mógłby go wcielić w życie, nie widzi nawet śladu początku drogi”.
Pozbawiona filozoficznych korzeni LR jest już tylko pustą skorupą, która nie przyciąga ani klas średnich, ani ludu – konstatuje Guaino. Podkreśla, że jest to “zwieńczenie ponaddwudziestoletniej ewolucji” ugrupowania.
“Największym problemem LR jest to, że nie jest w stanie zrozumieć przyczyn gniewu społecznego” – ocenia ten polityk i teoretyk prawicy. Po czym tłumaczy, że “we wszystkich krajach zachodnich kryzys ogarnął system dwupartyjny, z jedną partią centroprawicową i drugą centrolewicową, które wymieniały się u władzy”.
“W obecnej sytuacji istnieje groźba wojny klas, wojny wszystkich przeciw wszystkim, wojny sprowokowanej przez finansjalizację i globalizację. OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) wyliczyła, że między 1975 a 2007 rokiem 47 proc. z podwyżki dochodów trafiło do 1 proc. ludności. W pewnym momencie dochodzi do tego, że obywatele wycofują przyzwolenie dla rządów. Nasze społeczeństwa są popękane i “żółte kamizelki” to tylko jeden z tego objawów” – analizuje rozmówca „Le Monde”.
Marion Marechal w niedawnym wywiadzie dla internetowego wydania miesięcznika „Causeur”, oskarżyła obecnego prezydenta Francji Emmanuela Macrona o zniszczenie podziału na prawicę i lewicę, co „zainicjowało nową walkę klas między tymi, co zarobili, i tymi, co tracą na globalizacji, między wyższą klasą średnią a klasą ludową, między metropoliami a peryferiami”.
“Osłabiając ideę narodu, Macron wydobył na wierzch wszelkie antagonizmy społeczne i zamknął nas w społeczeństwie niemożliwych do pogodzenia warstw, w obrębie których każdy głosuje jedynie z myślą o swych interesach na krótką metę” – oskarża szefa państwa polityk.
Podobną analizę przeprowadza szef senackiej grupy LR Bruno Retailleau, gdy w wywiadzie radiowym mówił, że “Macron zlikwidował podział na prawicę i lewicę, zastępując go podziałem bez porównania bardziej brutalnym, między tymi, co na dole, i tymi, co na górze”.
Czy jest jakiś ratunek dla prawicy? Dla Marechal sprawa jest jasna – sojusz LR i Zjednoczenia Narodowego (RN) “nieuniknioną koniecznością”.
Sprzeciwia się temu Retailleau. “RN nie jest rozwiązaniem ani dla prawicy, ani dla Francji. Ta partia chce wprowadzenia proporcjonalnych wyborów, żeby spowodować bałagan instytucjonalny. Chce emerytur w wieku 60 lat, co zuboży Francję. To sama demagogia” – ocenił.
Guaino nie wierzy w możliwość porozumienia między różnymi odłamami prawicy. A gdy chodzi o RN, to podobnie jak coraz liczniejsi politolodzy uważa, że partia założona jako skrajnie prawicowa przez Jean-Marie Le Pena odeszła od ekstremy i trudno ją nawet umieszczać na prawicy. “Bardzo wielu wyborców RN w ogóle nie uważa się za prawicowych. Przyszli z partii komunistycznej, z lewicy, znikąd” – wskazuje.
W pogrzebanie podziału na lewicę i prawicę, co jednomyślnie niemal głoszą wszyscy politycy, od Marine Le Pen, przez Emmanuela Macrona, po Jean-Luca Melenchona, nie wierzy znany we Francji komentator, historyk Jacques Julliard.
Powracając do niedawnych wyborów europejskich, w których “sromotną klęskę” poniosły LR i PS, pisze on w tygodniku “Marianne”, że ugrupowania te przegrały “nie dlatego, że są partiami prawicowymi i partiami lewicowymi, ale po prostu dlatego, że są partiami”. Formacje, które najlepiej wypadły w tych wyborach, to RN i prezydencka Republiko Naprzód! (LREM). “To nie są partie, ale ruchy o dosyć luźnych strukturach, całkowicie skierowane na służbę swym przywódcom” – zauważa.
Model partii, ukształtowany w XIX wieku, “okazuje się niedostosowany do form nowoczesnego życia politycznego, opartego na trzech filarach – organizacji, partycypacji, komunikacji” – podsumowuje komentator.
Dodaj komentarz