Jesienna depresja to zaproszenie do odpoczynku
Fot. Pixabay
Mniej słońca, brak aktywności fizycznej, długie wieczory a nawet zbliżające się święta. Wszystko to może mieć wpływ na jesienne obniżenie nastroju. Dlaczego tak się dzieje i jak sobie radzić z sezonową depresją, wyjaśnia psycholog, psychoterapeuta i coach Beata Kaczyńska.
Zaczyna się pora, kiedy do naszego życia może zawitać tzw. jesienna depresja. Od niedawna ten stan zaczęto traktować jak chorobę, choć zdaniem psychoterapeutki Beaty Kaczyńskiej nie zawsze jest to słuszne, bo cykliczność lepszych i gorszych nastrojów jest rzeczą naturalną.
To nie zawsze choroba
– Kiedyś życie człowieka było podporządkowane rytmom natury: wstawaliśmy ze słońcem, kładliśmy się spać, gdy zapadał zmrok. Elektryczność zmieniła te rytmy znacząco i zaczęliśmy wymagać od siebie niemal nieustannej gotowości do bycia aktywnym. Powstał kult „bycia w formie”. Musimy być non stop w najlepszej dyspozycji fizycznej i psychicznej bez możliwości ujawniania swych słabości, cierpienia i gorszych momentów. Zamiast traktować jesienne obniżenie swojej efektywności jako naturalny proces, wspierający naszą długoterminową regenerację, zaczęliśmy go nazywać depresją i traktować jak chorobę, a tylko w części przypadków jest to stan, który można by tak faktycznie zakwalifikować – mówi Beata Kaczyńska i dodaje, że dopiero jeśli poczucie bezradności i beznadziei nie mija, powtarza się i jest długotrwałe, warto sięgnąć po pomoc specjalisty.
Zdaniem psychoterapeutki na obniżenie nastroju jesienią wpływ mogą mieć również zbliżające się święta i związane z nimi oczekiwania. Dowodem na to jest m.in. wzrost liczby klientów, którzy pojawiają się w gabinetach psychoterapeutów w listopadzie.
– Osoby samotne, pogrążone w żałobie, skonfliktowane z bliskimi doświadczają wtedy swego cierpienia w dwójnasób. Potęgują się różne obawy, smutek lub złość wybucha z całą siłą. Zaletą tej chwili jest to, że takie pogorszenie samopoczucia skłania do poszukania pomocy, a to daje nadzieję na zmianę – zaznacza psycholog.
Zatroszcz się o siebie
Choć jesienna chandra nie wymaga leczenia, to nie powinniśmy jej lekceważyć. Jak pomóc sobie przez nią przejść? Według Beaty Kaczyńskiej, obniżenie nastroju jesienią i zimą to zaproszenie do odpoczynku i ładowania baterii.
– Warto ten stan uszanować i zaakceptować to, że możemy czuć się gorzej. Działanie wbrew sobie i własnej gotowości energetycznej oraz psychologicznej prowadzi do nadużywania siebie i skutkuje wyczerpaniem – podkreśla psycholog.
Jak dodaje, zawodowa codzienność stawia przed nami coraz większe wyzwania i zaprasza nieustannie do galopu. – Ale nawet w takim wyścigu trzeba zafundować sobie momenty prawdziwej regeneracji. Potrzebujemy zadbać o siebie tak, jak troszczylibyśmy się o kogoś, kto jest dla nas najważniejszy na świecie. Musimy skończyć z zaniedbywaniem siebie i skierować swą uwagę na małe codzienne przyjemności – dodaje.
Jednak odpoczynek to nie wszystko. Warto też zrezygnować z używek: alkoholu, nikotyny czy narkotyków oraz zadbać o zdrową i regularną dietę, a także odpowiednią ilość snu. Nie bez znaczenia jest też codzienna dawka ruchu, która poprawi nie tylko kondycję, ale i samopoczucie. Najprostsze strategie, które nierzadko bagatelizujemy, mogą być kluczem do naszego dobrostanu.
Dobre towarzystwo
W utrzymaniu dobrego nastroju jesienią i zimą pomóc może nam również towarzystwo. Warto wykorzystać długie wieczory na spotkania np. przy ciepłej, aromatycznej herbatce.
– Bliskość innych jest dla nas ważna, bo jesteśmy istotami stadnymi. Nawet samotnicy, introwertycy potrzebują obecności zaufanych osób, bo poczucie, że jesteśmy dla kogoś ważni, rozświetla i ogrzewa nasze serca – uważa Beata Kaczyńska. – Rozmowa o tym, jak się mamy i zrobienie razem nawet drobniutkich rzeczy, krzepi i daje ukojenie. Możemy też nawzajem motywować się do różnych korzystnych dla naszego zdrowia i samopoczucia działań. Samemu nie chce się wyjść na spacer, ale spacer we dwójkę nabiera innego sensu.
Jak podkreśla psycholog, w tych jesiennych spotkaniach trzeba jednak uważać na to, aby nie wspierać się w narzekaniu, marudzeniu i snuciu czarnych scenariuszy. – To tylko będzie potęgowało nasze cierpienie. Chwilowe poczucie zrozumienia i wspólnoty w niewygodzie, paradoksalnie umocni poczucie niemocy, niechęci i znużenia, nie da impulsu do zmiany – mówi.
Zdaniem Beaty Kaczyńskiej trzeba pamiętać, że na to, jak czujemy się jesienią i zimą, pracujemy cały rok. Dlatego bez względu na pogodę i porę roku powinniśmy troszczyć się o siebie i o dobre relacje z otoczeniem.
Beata Kaczyńska, Szkoła Coachingu WINGS (www.szkolacoachingu.pl)
Dodaj komentarz