szukaj
Wyszukaj w serwisie

Jacek Czech dla polskiFR: na początku mogłem jedynie patrzeć w sufit

Alicja Rekść / 20.10.2018
Jacek Czech
Jacek Czech

Z osoby, która była całkowicie sparaliżowana – na początku bowiem mogłem jedynie patrzeć w sufit – stałem się osobą zdeterminowaną w walce o odzyskanie sprawności. Rehabilitowałem się po osiem godzin dziennie, żeby tylko wrócić do samodzielności i żeby chodzić. Ten ostatni cel nie został osiągnięty. Zatrzymałem się w połowie drogi: sprawność wróciła mi do tego stopnia, że pozwala mi na samodzielne funkcjonowanie,mogę uprawiać sport i przemieszczać się na wózku – podkreśla w wywiadzie dla polskiFR pływak, paraolimpijczyk, zdobywca złotego, srebrnego i brązowego medalu na Mistrzostwach Europy w Dublinie w 2018, aktualny Mistrz Polski, Jacek Czech.


Alicja Rekść: Jest Pan prawdziwym weteranem sportu, jednak nadal trudno się z Panem równać. W czym tkwi sekret tak niezwykłej determinacji?

Jacek Czech: Prze wiele lat chciałem przede wszystkim rywalizować, ścigać się, przekraczać bariery własnych możliwości. Teraz jestem bardziej doświadczony i udało mi się osiągnąć swego rodzaju wewnętrzny spokój, poznałem naturę swoich możliwości i na tym etapie koncentruję się na wiedzy. Wiedzy, która pozwala mi efektywniej trenować, jak i osiągać kolejne cele. Sport w tej chwili jest integralną częścią mojego życia, ale zgromadzona wiedza na pewno przyda się w przyszłości.

A.R.: Poza sportem znalazł Pan czas na studiowanie informatyki…

J.Cz.: Tak, wszakże sport, nauka i technologia wzajemnie się przenikają. Informatyka jest w bardzo szerokim stopniu wykorzystywana pod kątem sportu: analiz startów i treningów. Mamy teraz mnóstwo programów pozwalających doskonalić efektywność treningów zawodników, szacować jego zmęczenie, a nawet wyszukiwać rezerwy energii.

A.R.: Testował pan egzoszkielet. Czy myśląc o studiach poświęconym nowym technologiom, pojawiają się też marzenia o wykorzystaniu tej wiedzy w przekroczeniu bariery niepełnosprawności? 

J.Cz.: Po moim wypadku nastawiłem się przede wszystkim na rehabilitację. Z osoby, która była całkowicie sparaliżowana – na początku bowiem mogłem jedynie patrzeć w sufit – stałem się osobą zdeterminowaną w walce o odzyskanie sprawności. Rehabilitowałem się po osiem godzin dziennie, żeby tylko wrócić do samodzielności i żeby chodzić. Ten ostatni cel nie został osiągnięty. Mogę powiedzieć, zatrzymałem się w połowie drogi: sprawność wróciła mi do tego stopnia, że pozwala mi na samodzielne funkcjonowanie; jestem osobą, która może uprawiać sport, może przemieszczać się na wózku. Natomiast nie chodzę. Cały czas jednak wierzę, że kiedyś to się wydarzy, wiem, że dzisiejsza medycyna rozwija się także pod tym kątem. Testowane są rozmaite urządzenia techniczne, które na pewno będą pomagać w codziennym życiu.

Być może niebawem w świecie inżynierii i techniki pojawi się rozwiązanie polegające na zastąpieniu uszkodzonych nerwów obwodem elektronicznym. Dzisiaj takie rozwiązania, jak egzoszkielet wspaniale pomagają w rehabilitacji osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności, wzmacniają cały organizm. Wszakże głównym elementem rehabilitacji jest pionizacja. Gdy tego typu urządzenia staną się powszechne, na pewno będzie łatwiej funkcjonować osobom niepełnosprawnym.

Jacek Czech

A.R.: Co jest teraz dla Pana największym sportowym marzeniem?

J.Cz.: Jeżeli coś jeszcze chciałbym osiągnąć; to start na Igrzyskach w Tokyo w 2020 roku, brakuje mi olimpijskiego medalu, a to jest zawsze najwyższa wartość dla sportowca. Zdobyłem już medale na Mistrzostwach Polski; Mistrzostwach Europy i na Mistrzostwach Świata. Także chciałbym kiedyś wystartować na kontynencie amerykańskim, chciałbym więcej podróżować, startować w większej ilości zawodów. Są to marzenia niespełnione, niezależne ode mnie, brakuje na nie finansów.

A.R.: W wielu wywiadach podkreślał Pan bierność i niedostateczne zaangażowanie polskich mediów w relacjonowanie zawodów paraolimpijskich.

J.Cz.: Uważam, że o uwagę mediów trzeba zabiegać, zwłaszcza kiedy ma się jakieś wyniki sportowe, ale kiedy obserwujemy portale sportowe, to zawodnikom niepełnosprawnym jest bardzo ciężko się przebić. Zarówno dla dziennikarzy, wydawców i odbiorców mediów sportowych nie jest to temat ciekawy – dzisiaj bardziej popularne tematy dotyczą show związanego za sportem i to jest to, co przyciąga uwagę tysięcy kibiców. My jesteśmy specyficzną grupą sportowców, których wyniki nie spotykają się zawsze z zainteresowaniem dziennikarzy, ale z drugiej strony Igrzyska Paraolimpijskie w Londynie pokazały olbrzymią popularność takich zawodów oraz niezwykłe zaciekawienie ludzi sportem paraolimpijskim.

Dziennikarze powinni być bardziej otwarci na rozumienie osiągnięć sportowców niepełnosprawnych. To wymaga przede wszystkim zdobycia dodatkowej wiedzy, zaangażowania się. Trzeba poznać specyfikę tego sportu, by wydobywać to co najcenniejsze w rywalizacji niepełnosprawnych: ową determinację i upór w dążeniu do celu. Tutaj jest dużo więcej do pokazania poza samym sportem, jest coś, co ludzi pasjonuje; przyciąga ich uwagę. Uważam, że w taki właśnie sposób powinniśmy pokazywać sport osób niepełnosprawnych.

A.R.: Czy coś zaczyna się zmieniać?

J.Cz.:  Duże zmiany zachodzą przede wszystkim wśród samych sportowców którzy wychodzą naprzeciw mediom zarówno ten społecznościowym jak i cyfrowym. Inną ważną sprawą która znacząco się poprawiła to atrakcyjność i organizacja zawodów które dzisiaj są na najwyższym poziomie sportowym przez co stają się bardzo atrakcyjne zarówno dla kibiców jak i mediów. Na pewno Obecność w mediach przyczynia się znacząco do poprawy ogólnej atrakcyjności dyscypliny sportowej. Przykład siatkówki jest na to najlepszym dowodem. Kiedyś była to dyscyplina mniej popularna, ale wraz z zainteresowaniem mediów i pojawieniem się sponsorów sport ten stał się dyscypliną niemalże narodową.

Jacek Czech

A.R.: Dzielił się Pan z mediami skandalicznymi wręcz przykładami zupełnie nieprzemyślanego planowania wyjazdów na zagraniczne zawody. Podczas wyjazdu na Igrzyska Paraolimpijskie w Londynie musiał Pan zapłacić za swojego brata, którego pomoc była Panu niezbędna. Czy teraz w tej materii można dostrzec więcej rozwagi?

J.Ch.: Sytuacja, o której pani mówi miała miejsce przed wyjazdem na Igrzyska Paraolimpijskie w Londynie, wówczas zmuszony byłem wyłożyć z własnej kieszeni 25 tys. zł na pokrycie kosztów wyjazdu mojego brata, który towarzyszył mi w roli opiekuna-asystenta. Zaznaczam, że jego obecność była dla mnie niezbędna i nie jest to rzecz jakaś niezwykła, bo moi konkurenci czy zawodnicy z innych dyscyplin z tzw. niskich grup takich opiekunów mają, bez względu na to czy jest to ktoś z rodziny czy nie. Zazwyczaj jest to ktoś zaangażowany w sport a taką osobą jest również mój brat. Startowanie na każdych zawodach wiąże się dla mnie niestety z koniecznością korzystania z pomocy asystenta-opiekuna. Decyzja ówczesnego Komitetu Paraolimpijskiego była dla mnie kompletnie niezrozumiała. Na tym etapie, od kilku lat podobne sytuacje się nie zdarzają.

JACEK CZECH – pływak, paraolimpijczyk, w wieku 18 lat oddał feralny skok do wody, w wyniku którego uszkodził kręgosłup i został częściowo sparaliżowany. Mimo to, wybrał pływanie jako dyscyplinę sportową, w której odnosi wielkie sukcesy. Rekordzista Świata i Europy na 100 m stylem grzbietowym 2016; zdobywca złotego, srebrnego i brązowego medalu na Mistrzostwach Europy w Dublinie w 2018, aktualny Mistrz Polski.

Cały wywiad opublikujemy w listopadowym numerze Voix Catholique

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-05-20 23:15:13