Francuskie czołgi Renault FT-17 w polskiej armii na wojnie z bolszewikami

Obrona twierdzy brzeskiej (1939). Polskie czołgi Renault FT w bramie cytadeli twierdzy, fot. Autorstwa Bundesarchiv, Bild 101I-121-0007-24 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5475926
Legendarne FT rozpoczęły służbę w Wojsku Polskim jeszcze we Francji, w marcu 1919 r., w Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera.
To wówczas, na bazie francuskiego 505. Pułku Czołgów rozpoczęto formowanie polskiego 1. Pułku Czołgów. Dostaliśmy od Francuzów sprzęt, a ponadto dowództwo, oficerów i podoficerów, kierowców i kadrę warsztatów remontowych. 1 czerwca 1919 r. pierwszy transport kolejowy skierowany do Polski dotarł do Łodzi. Pułkiem dowodził ppłk Jules Maré, a kilka miesięcy później jego funkcję przejął ppłk Adolf Engel.
Polska potęga pancerna
Kpt. Jan Załuska w swej rozprawie z 1921 r. „Czołgi. Rozwój, organizacja, taktyka, zastosowanie i przeciwdziałanie” napisał: „1. Pułk Czołgów miał w wyposażeniu 120 wozów Renault FT, w tym 72 uzbrojone w armaty kalibru 37 mm i 48 z karabinami maszynowymi kal. 8 mm (…) Dodatkowo na stanie jednostki było: 10 samochodów osobowych, 13 samochodów półciężarowych, 18 samochodów ciężarowych, 5 traktorów kołowych, 2 traktory gąsienicowe, 10 motocykli, 10 rowerów i 8 przyczepek warsztatowych”.
Tak prezentowały się w owym czasie polskie siły pancerne. Stawiało to Polskę – jakkolwiek paradoksalnie by to nie brzmiało – w gronie europejskich potęg pancernych, po Francji i Wielkiej Brytanii. Czołg FT nie miał bowiem sobie równych – jego klasyczna konstrukcja, typowa dla wszystkich konstruowanych później do czasów obecnych, charakteryzowała się przedziałem bojowym dwuosobowej załogi z przodu, uzbrojeniem w pełni obrotowej wieży i przedziałem napędowym z tyłu.
Zaprojektowany przez płk. Jeana Baptiste’a Eugène’a Estienne’a lekki FT-17 rozwijał jednak małą prędkość, a jego niewielkie rozmiary (długość niecałe pięć metrów) powodowały pewne problemy w pokonywaniu okopów i transzei. Starano się to zniwelować za pomocą tzw. „ogona” – specjalnej konstrukcji montowanej z tyłu kadłuba.

Renault FT ze zbioru Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, fot. Autorstwa Thomas Quine – Renault FT tank, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=51845928
Strzelec wiszący na pasie
Polskie czołgi miały zróżnicowane uzbrojenie: 72 wyposażono w armatę Peteaux kal. 37 mm, a 48 w karabiny maszynowe Hotchkiss kal. 8 mm. Na froncie czołgi walczyły plutonami lub kompaniach i udzielały – zgodnie z opracowaną jeszcze w czasie Wielkiej Wojny taktyką – wsparcia nacierającej piechocie. Było to zgodne z zasadami, które wykładał w swojej książce także kpt. Załuska: „Jednostką taktyczną jest pluton” (…) „Plutonu nie należy nigdy rozdzielać ponieważ jest jednostką bojową”.
Znalazły się w niej także instrukcje dla załogantów: „Z przodu siedzi kierowca na poduszce. Za poduszką zawieszony jest pas służący jako oparcie. Pas ten można zdjąć dla dania możności strzelcowi wejścia i wyjścia z czołgu. Cały mechanizm kierowania czołgu i prowadzenia silnika umieszczony jest pod metalową podłogą tak, że w pomieszczeniu kierowcy lub strzelca nie ma drążków ani części ruchomych mechanizmu” – opisywał Załuska.
Wspomniana już powolność spowodowała, że Polacy wielokrotnie modyfikowali oryginalne czołgi. Np. w Centralnych Warsztatach Samochodowych zaczęto montować i testować drobnoogniwowe, tzw. bezsworzniowe gąsienice konstrukcji kpt. Stanisława Kardaszewicza. Pozwalały one na zwiększenie prędkości wozu do zawrotnych 12 km na godzinę.

Opis czołgu z ogonem, fot. wikimedia (domena publiczna)
FT ponownie na froncie
Pierwszym pododdziałem 1. Pułku Czołgów, który wziął udział w walkach z bolszewikami była 2. kompania pod dowództwem kpt. Jeana Dufoura. Swój chrzest bojowy przeszła na przełomie sierpnia i września 1919 r. pod Bobrujskiem, brawurowo atakując pozycje bronione przez żołnierzy Armii Czerwonej. Pomimo niesprzyjającego terenu i umocnień przeciwnika, kompania doskonale wywiązała się ze swego zadania, a wspierana przez nią 2 Dywizja Piechoty Wielkopolskiej zdobyła miasto.
Kolejnym zadaniem było wsparcie oddziałów 1. Dywizji Piechoty Legionów w walkach pod Dyneburgiem 27 i 28 września. Czołgi przyczyniły się do opanowania nieprzyjacielskiego przedmościa na południowym brzegu Dźwiny. Rozjeżdżając linie drutów kolczastych umożliwiały piechocie kontynuowanie natarcia. Po dotarciu do rzeki posuwając się wzdłuż brzegu odcinały bolszewikom drogi odwrotu.
Czołgi 1. Pułku walczyły m.in. o Wilno, Białystok i Łapy. Gdy bolszewicy zbliżali się do Warszawy, Naczelny Wódz 11 sierpnia 1920 r. wydał rozkaz nakazujący zebranie wszystkich czołgów i zgrupowanie ich w odwodzie na Pradze. Brały udział w walkach pod Radzyminem, Dybowem i Okuniewem. 16 sierpnia stanowisko dowódcy Pułku objął ppłk Wilhelm Orlik-Rückemann, a następnego dnia czołgi wzięły udział w uderzeniu na Mińsk Mazowiecki. Był to pierwszy w Polsce przypadek użycia w walce większego zgrupowania pancernego.
Jerzy Kuszelewski, świadek tamtych wydarzeń tak to wspominał: „Bolszewicka horda, przygnana z dalekich stron Azji, nie mogła wyjść z podziwu na widok poruszających się z łoskotem tych gór żelaza, a ogniem niewidocznej dla niej broni zdumiała się do reszty”.

FT-171 Pułku użyte w bitwie pod Dyneburgiem, fot. wikimedia (domena publiczna)
Polscy pancerniacy górą
Za wojnę 1919-1920 żołnierze 1. Pułku Czołgów odznaczeni zostali Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Dekret Naczelnego Wodza, nr 3453, opublikowano 26 stycznia 1922 r. Wcześniej, w październiku 1921 r, tzw. kombinowana kompania czołgów 1. Pułku zdążyła wziąć udział w zajmowaniu tej części Górnego Śląska, jaka przypadła Polsce w wyniku plebiscytu i powstań śląskich.
Użycie czołgów w czasie wojny zmusiło dowództwo do wypracowania nowej taktyki walki. O ile bowiem w czasie Wielkiej Wojny bataliony czołgów po przeprowadzeniu dwóch, trzech natarć wycofywane były do zakładów tyłowych w celu przeprowadzenia remontów, a przemarsze czołgów ograniczono do minimum, w polskich warunkach czołgi walczyły w wojnie manewrowej całymi miesiącami. „Zawdzięczać to można ogromnemu poświęceniu służb technicznych, które przeprowadzały naprawy i remonty na postojach, bezpośrednio po walce, lub pod ogniem wroga. Czołgi wykorzystywane dotychczas w wojnie pozycyjnej, w czasie wojny polsko-bolszewickiej musiały pokonywać duże odległości” – pisał mjr Michał Piwoszuk, autor „Zarysu historii wojennej 1-go pułku czołgów”.
Dodajmy, że przez całe Dwudziestolecie FT-17 były obecne w Wojsku Polskim. W 1936 r. ich liczba w jednostkach liniowych oraz szkolnych wynosiła 174 egzemplarze. Były to już jednak pojazdy całkowicie przestarzałe. W 1939 r. w jednostkach pozostawały 102 czołgi tego typu, które wykorzystano w wojnie obronnej, m.in. podczas obrony twierdzy brzeskiej.
czytaj też: >>> Polskie cmentarze wojenne na świecie <<<
Dodaj komentarz