szukaj
Wyszukaj w serwisie


Francuski ekspert o decydowaniu w UE: Polska jednym z kluczowych krajów

Katarzyna Stańko / 21.12.2024
Jean-Pierre Maulny, fot. materiały prasowe IRIS
Jean-Pierre Maulny, fot. materiały prasowe IRIS

Prezydent Emmanuel Macron przyjechał do Polski, ponieważ potrzebujemy jedności europejskiej i poparcia dla Ukrainy, aby stworzyć wspólny front i plan pokojowy. W przeciwnym razie będziemy w Europie mieć plan narzucony nam przez Donalda Trumpa. Staniemy się przedmiotem, a nie podmiotem negocjacji. Polska to obecnie jeden z kluczowych krajów przy podejmowaniu decyzji na poziomie Unii Europejskiej – mówi portalowi Polskifr.fr wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS) w Paryżu Jean-Pierre Maulny.


Polskifr.fr: Jakie jest znaczenie grudniowej wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Polsce?

Jean-Pierre Maulny: Myślę, że ważne jest, aby spotkać się z polskim prezydentem i premierem, ponieważ za chwilę Polska rozpoczyna prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, a Donald Trump obejmie urząd prezydenta USA za miesiąc. Ukraina jest obecnie w trudnej sytuacji. Ważne jest, aby spotykać się z polskimi przywódcami w tej chwili. To oczywiste, że Polska to obecnie jeden z kluczowych krajów przy podejmowaniu decyzji na poziomie Unii Europejskiej.

Premier Donald Tusk przeciął spekulacje medialne na temat wysyłania żołnierzy polskich do Ukrainy, mówiąc, że takie decyzje podejmowane są w Warszawie i nie zostały podjęte.

Emmanuel Macron przedstawił kwestię wysyłania wojsk na Ukrainę prawie rok temu, w lutym 2024 r. Mam wrażenie, że dzisiaj już nie jesteśmy na tym etapie. Jeżeli kiedykolwiek doszłoby do jakiegokolwiek porozumienia między Rosją a Ukrainą i trzeba było udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa, mogłaby to dotyczyć rozmieszczenia wojsk europejskich, w szczególności wojsk francuskich na Ukrainie. Myślę, że bardziej o tym dzisiaj myślimy niż o rozmieszczeniu wojsk w konflikcie. Ponadto nie możemy zapominać, że we Francji nie mamy rządu, a decyzja o wysłaniu wojsk musiałaby przejść przez parlament. Od tego czasu, od lutego, prezydent Macron ani razu nie poruszał publicznie kwestii rozmieszczenia wojsk na Ukrainie. Pomysł wraca na stół, bo już myślimy o gwarancjach bezpieczeństwa w przypadku jakiegokolwiek porozumienia pokojowego.

Jak ocenia Pan obecną sytuację na Ukrainie?

Ukraińcy zaczynają mieć trudności w porównaniu z przewagą Rosji z powodu wyczerpywania się sprzętu i braku żołnierzy. Myślę, że spowolnienie dostaw amerykańskich od roku zaczyna być już odczuwalne w terenie. Europejczycy nadal dostarczają broń. Jeśli chodzi o amunicję, rosną możliwości w zakresie jej dostarczania, bo obecnie jesteśmy w stanie dostarczyć ponad milion sztuk rocznie. To zdecydowana poprawa. Następnie konieczne jest oczywiście dostarczenie innego rodzaju sprzętu, w szczególności wszelkiego sprzętu obrony powietrznej.

Czy zagrożenie nuklearne ze strony Rosji jest realne?

To jest gra, powiedziałbym, normalna gra ze strony Putina, od chwili, gdy Ukraińcy uderzają rakietami w terytorium Rosji. Gra polega na tym, żeby powiedzieć: bądź ostrożny, mam broń nuklearną i jestem w stanie odpowiedzieć bronią nuklearną.

Czy Pana zdaniem ostatnie spotkanie prezydenta Macrona z prezydentem-elektem Donaldem Trumpem w Paryżu i prezydentem Wołodymyrem Zełenskim w związku z otwarciem katedry Notre Dame w Paryżu było znaczące?

Trudno określić, bo nie ma echa tej wizyty ani tego, co mogło zostać powiedziane między Emmanuelem Macronem a Donaldem Trumpem. Musimy teraz zdać sobie sprawę, że im bardziej zbliżymy się do prawdziwych negocjacji, tym mniej będziemy wiedzieć, co jest w pewnym stopniu normalne. W przeciwnym razie jest to najlepszy sposób na niepowodzenie negocjacji. Jeśli więc naprawdę zaczniemy wnikać w sedno tego, co można zaproponować Rosji, oczywiste jest, że nie zrobimy tego na arenie publicznej. Nie możemy zatem zrobić analizy tego spotkania.

Czy Pana zdaniem negocjacje pokojowe są możliwe w przyszłym roku? Jaki będzie przyszły rok dla Europy, dla Polski, dla Francji?

Wiele będzie nadal zależeć od Donalda Trumpa. No cóż, to on ma karty w rękach, a my jednocześnie zostawiliśmy mu te karty.

Czy sądzi Pan, że polska reakcja – brak decyzji o wysłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę jest rozczarowująca?

Nikt nie wysłał żołnierzy na Ukrainę. Sprawa została podniesiona w lutym i została odrzucona. Obecnie pojawia się ten pomysł dopiero jako temat do dyskusji w kontekście gwarancji bezpieczeństwa, jakie zostałyby udzielone Ukrainie w przypadku minimalnego zawieszenia broni.

Zresztą, nie wyobrażam sobie Emmanuela Macrona 31 grudnia, składającego życzenia Francuzom, kiedy nie mamy rządu, kiedy jest on, jakby to powiedzieć, kwestionowany we Francji, ogłaszającego, że rozmieścimy wojska na Ukrainie. No, z wyjątkiem tych, którzy chcą od razu dymisji.

A mimo to, w sytuacji kryzysu politycznego prezydent Emmanuel Macron przyjechał do Polski. Zadajemy więc sobie pytanie, z czym tak naprawdę przyjechał.

Przyjechał do Polski, bo jeśli Europa nie zjednoczy się, by stworzyć wspólny front przy stole negocjacyjnym, będziemy mieli plan pokojowy narzucony nam przez Trumpa. Jeśli więc nie zaczniemy dzisiaj próbować stworzyć wspólnego frontu i określić wspólne stanowisko między Francuzami, Polakami, Niemcami także w kwestii porozumienia negocjacyjnego Rosji i Ukrainy, staniemy się przedmiotem, a nie podmiotem negocjacji. Europejczycy nie mogą stać się obiektem tych negocjacji.

Dlatego musimy zacząć rozmawiać już teraz. A jeśli mamy zacząć dyskusję teraz, to z pewnością właśnie o tym, że być może doszło już do pierwszych wymian zdań między Putinem a gabinetem cieni Donalda Trumpa. Dlatego musimy natychmiast współpracować.

Potwierdzeniem jedności europejskiej będzie bardzo silne poparcie Europejczyków dla Ukrainy. To przesłanie nasi przywódcy wysyłają zarówno do Putina, jak i Donalda Trumpa. To także sposób na powiedzenie Donaldowi Trumpowi, że stoimy za Ukrainą.

Czy Europa jest wystarczająco silna, aby przeciwstawić się Putinowi?

Mamy trudności polityczne we Francji i w Niemczech z powodu braku rządu. To nas osłabia. Nie uważam, że Węgry czy Słowacja naprawdę osłabiają Europę. Widzimy jednak wyraźnie, co się w tej chwili dzieje: Orbán krąży po okolicy, próbując wynegocjować porozumienie pokojowe z Putinem. Oczywiste jest, że Europejczycy w żadnym momencie nie pójdą w jego ślady, ponieważ nie chcą przypisywać uznania Orbánowi i Węgrom. Jest on całkowicie zdyskredytowany na tym poziomie.

Dziękuję za rozmowę

 

czytaj też:

Szef MSZ Francji: mamy dowody na to, że Rosja próbuje manipulować influencerami >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-12-30 00:15:12