szukaj
Wyszukaj w serwisie


„Dziękujemy Wam, Polacy!”, czyli jak żołnierze gen. Maczka wyzwalali Europę

Waldemar Kowalski / 15.09.2022
Stanisław Maczek (pierwszy z lewej) w trakcie bitwy pod Falaise (1944), fot. wikimedia (domena publiczna)
Stanisław Maczek (pierwszy z lewej) w trakcie bitwy pod Falaise (1944), fot. wikimedia (domena publiczna)

Od sierpnia do października 1944 r., kiedy w ogarniętej powstaniem Warszawie toczył się heroiczny bój o wolną Polskę, żołnierze gen. Stanisława Maczka przeszli szlak bojowy przez Francję, Belgię i Holandię, niosąc ich mieszkańcom upragnioną wolność. W wyzwalanych miastach polscy żołnierze byli witani jak bohaterowie, podejmowani przez cywilów w ich domach oraz obdarowywani kwiatami. Także w Niemczech 1 Dywizja Pancerna nie zawiodła swego dowódcy – jej wojenną epopeję zakończyło zdobycie bazy w Wilhelmshaven w maju 1945 r.


Kiedy 4 sierpnia 1944 r. ostatni żołnierze 1 Dywizji Pancernej (sformowanej 25 lutego 1942 r.), przeznaczonej do realizacji alianckiej operacji „Totalize”, lądowali na plażach Normandii, w Warszawie od trzech dni trwały walki Armii Krajowej z wojskami niemieckimi. Wieści o zbrojnym zrywie polskiego podziemia szybko dotarły do północnej Francji. „Dziękowaliśmy wtedy losowi, że znajdowaliśmy się na froncie i że lada dzień sami pójdziemy do bitwy. Nie wyobrażaliśmy sobie, jak można by przeżyć gdzieś na spokojnych tyłach w jakiejś Szkocji świadomość tego, co się w tej chwili dzieje w Warszawie” – pisał we wspomnieniach gen. Franciszek Skibiński, zastępca dowódcy 10. Brygady Kawalerii Pancernej.

Franciszek Skibiński w stopniu rotmistrza, fot. wikimedia (domena publiczna)

Polscy żołnierze z utęsknieniem wyczekiwali chwili, kiedy dotrą do ojczyzny, dlatego też pełni nadziei czekali na swój chrzest bojowy. „Mówię: – Chłopcy, przecież my tu jesteśmy, mamy 381 czołgów, my tam będziemy za parę tygodni! – Nie zdawałem sobie sprawy, ile kilometrów było z Francji do Warszawy. Oczywiście, wojna nie chciała się skończyć ani za dwa, ani za trzy tygodnie” – wspominał po latach Adam Kreutzner, służący w 3. kompanii zaopatrzenia 3. Brygady Piechoty Zmotoryzowanej. Nie spodziewał się, że przechodząc cały szlak bojowy ze swą dywizją, spędzi pod bronią aż 283 dni i przebędzie drogę liczącą łącznie ok. 1800 kilometrów.

Stanisław Maczek, 1944, fot. wikimedia (domena publiczna)

Bijcie się twardo, ale po rycersku

Zanim żołnierze gen. Maczka stoczyli pierwsze walki, usłyszeli od swojego dowódcy motywujące słowa. „Ta dywizja staje dziś na polu bitwy, naprzeciw tych, którzy ogłaszali całemu światu, że przestaliśmy istnieć (…). Bijcie się tak, jak bił się zawsze żołnierz polski w ciągu naszej historii. Bijcie się twardo, ale po rycersku! (…). I pamiętajcie wszyscy o jednym – Żołnierz Polski bije się o wolność narodów, ale umiera tylko dla Polski. Wierzymy wszyscy, że z trudu naszego i znoju Polska powstanie, by żyć” – mówił polski dowódca w rozkazie z 6 sierpnia.

Pierwszy sprawdzian bitewny Polacy zdali wzorowo, z powodzeniem walcząc przez prawie dwa tygodnie, wraz z 2 Korpusem Kanadyjskim, o silnie obsadzone przez Niemców wzgórza w pobliżu Falaise. Niemieckie siły w tym rejonie (5. Armia Pancerna i 7. Armia) stanowiły „zawiasy” całej obrony Normandii, dlatego też dowództwo alianckie przewidywało, że opanowanie Falaise zamknie pierścień okrążenia wokół nieprzyjaciela. Nie przeliczyło się, choć w toku krwawych walk o masyw Mont Ormel (kompleks wzgórz nazywany przez gen. Maczka „Maczugą” – w taki kształt układały się na mapie poziomice oznaczające wzgórza), części wojsk niemieckich udało się przedrzeć przez polskie pozycje i przedostać w głąb Francji. Klęska Wehrmachtu była jednak całkowita. Rozbiciu uległa większość dywizji broniących rejonu Falaise, do alianckiej niewoli poszło ok. 40-50 tys. Niemców, straty w sprzęcie bojowym sięgały 70 procent.

Generał Maczek (siedzi pierwszy z lewej) pośród generałów 1 Armii Kanadyjskiej, której organizacyjnie podlegała polska brygada, fot. wikimedia (domena publiczna)

„Ciężkie były te trzy dni. Okropne. Spać nie mogliśmy. W nocy Niemcy podchodzili do nas i kolegom nożami podcinali gardła nawet. Nie wolno było zasnąć w czołgu. Nie było nic do picia. Jedzenia nie było. Zmęczenie było ogromne” – zapamiętał decydujące walki o „Maczugę” Marian Słowiński, czołgista z 1. Pułku Pancernego.

„Niemcy byli jakby w butelce, a polska dywizja była korkiem, którym ich w niej zamknęliśmy”tak podsumował udział polskich żołnierzy w walkach w tzw. kotle Falaise gen. Bernard Law Montgomery, dowódca 21 Grupy Armii Brytyjskiej, do której organizacyjnie włączono dywizję gen. Maczka.

Na gościnnej ziemi

1 września 1944 r., dokładnie 5 lat po napaści Niemiec na Polskę, po moście pontonowym skonstruowanym przez polskich saperów, żołnierze gen. Maczka przekroczyli Sekwanę. Wykonali tym samym następny krok w kierunku ojczyzny, o czym utwierdzał ich napis na umieszczonej na moście tablicy „To Warsaw”. Jej treść wyrażała krwawo tłumione przez okupantów od 1939 r. nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległego państwa.

6 września, po zajęciu m.in. Abbeville i St. Omer, Polacy przekroczyli granicę z Belgią. Jedną ze zdobytych miejscowości było Ypres, słynące z krwawej batalii z czasów I wojny światowej.

„Historia patrzy na nas nie tylko z murów tego średniowiecznego miasta, z łuku bramy wejściowej, pomnika wojny 1918 roku, ale i z tysięcy krzyży na cmentarzach alianckich z poprzedniej wojny. Polski dowódca zwrócił uwagę na ewolucję, jaka od czasów I wojny światowej dokonała się w taktyce wojskowej. Niegdyś każdy most ziemi wydarty w natarciu, był sukcesem, okupionym masami poległych. Dziś? Taktyka szybkości triumfuje” – pisał we wspomnieniach gen. Maczek.

Stanisław Maczek podczas dowodzenia dywizją, 1944, fot. wikimedia (domena publiczna)

Po zajęciu Ypres, polska dywizja skierowała się w kierunku Gandawy, której opanowanie miało zapewnić kontrolę nad szosą do Antwerpii oraz przeprawą przez Kanał Gandawski. W walkach wspierał ją 2 Korpus Kanadyjski. 19 września padł niemiecki punkt oporu w mieście Axel nad kanałem Axel-Hulst.

Dzięki tym sukcesom Polacy szybko przekroczyli granicę holendersko-belgijską. Przygotowywali się do uderzenia na Bredę; natarcie to miało być częścią większej operacji aliantów, której celem było opanowanie ujścia Mozy.

Boje o miasto, stanowiące ważny węzeł komunikacyjny, miały miejsce 29 października. Szczęśliwie uniknięto ofiar cywilnych. Po wyparciu wroga z Bredy żołnierze gen. Maczka zaczęli oczyszczać okolicę z Niemców. Do 9 listopada udało się zdobyć strategicznie ważny przyczółek mostowy Moerdijk. Po jego opanowaniu front aż do wiosny przyszłego roku ustabilizował się na linii Mozy. Zbliżającą się zimę Polacy spędzili w Bredzie.

Polscy żołnierze z pewnością na długo zapamiętali serdeczne przyjęcie, jakie zgotowali im mieszkańcy wyzwalanych belgijskich i holenderskich miejscowości. Ulice miasteczek, którym 1 Dywizja Pancerna przyniosła wolność, przystrajano polskimi flagami, a na witrynach sklepowych umieszczano napisy „Dziękujemy Wam, Polacy!”. Dla miejscowej ludności Polacy byli bohaterami, witano ich kwiatami oraz oklaskami, na ich część wydawano obiady. Doszło nawet do sytuacji, w której gen. Maczek był zmuszony zakazać swoim żołnierzom przyjmować prezentów oraz korzystać z gościnności cywilów, aby nie opóźniać dalszego marszu dywizji.

„Nie zapomnimy tego nigdy. My, Holendrzy, zawsze czuliśmy wielką sympatię dla Waszego Narodu” – mówił do polskich żołnierzy 11 listopada burmistrz Bredy Bartholomaeus W. T. Van Slobbe. Tego samego dnia, na cześć oswobodzicieli miasta, urządzono w nim defiladę zwycięskich wojsk polskich.

Kraje Beneluksu stały się dla kilkuset polskich żołnierzy po wojnie nowymi ojczyznami. Wielu z nich otrzymało po wojnie honorowe obywatelstwa miast, którym przywracali wolność. Dowódcy 1 Dywizji Pancernej przyznano na wniosek mieszkańców Bredy honorowe obywatelstwo Holandii. O szczególnych związkach polskich pancerniaków z holenderskim miastem przypomina znajdujące się w nim Muzeum gen. Maczka.

Wystawa Muzeum Miejskiego w Bredzie poświęcona generałowi Maczkowi, fot. Autorstwa G.Lanting – Praca własna, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=83787914

Historia kołem się toczy

Kiedy 8 kwietnia 1945 r. polscy żołnierze przekraczali granicę Niemiec pomiędzy rzekami Ems i Wezerą, gen. Maczek zdawał sobie sprawę, że historia zatoczyła koło. „Niemcy nie przestały być wrogiem nr 1. Czyż dlatego, że nowy wróg – na odmianę +wróg aliant+ zagroził od wschodu – mamy zapomnieć o wrześniu 1939 r., zburzonej Warszawie, o Oświęcimiu o Dachau?” – pisał po wojnie polski dowódca.

Jego dywizja, podążając w kierunku północno-wschodnim, 12 kwietnia wyzwoliła niemiecki obóz jeniecki w Oberlangen (Stalag VI C). „Emocje szalone, łzy, krzyki, płacz. Zdarzały się nawet z tej radości przypadki zaburzeń psychicznych u niektórych dziewczyn, lekarze to stwierdzili” wspominała więźniarka obozu Zofia Rusecka, jedna z ponad 1700 Polek, uczestniczek powstania warszawskiego, która odzyskała wówczas wolność.

Ostatnim polskim sukcesem w Niemczech było zdobycie bazy niemieckiej marynarki wojennej w Wilhelmshaven. Niemiecka załoga skapitulowała przed Polakami 5 maja, trzy dni po zakończeniu walk o Berlin (2 maja), tydzień po samobójczej śmierci Adolfa Hitlera (30 kwietnia). Klęska III Rzeszy w wojnie stała się faktem.

W latach 1944-1945 1 Dywizja Pancerna straciła ogółem ponad 5,1 tys. zabitych i rannych żołnierzy. W trakcie kampanii w Europie Zachodniej ponad 52 tys. żołnierzy Wehrmachtu dostało się do polskiej niewoli. Prawie 34 tys. z nich Polacy schwytali w Wilhelmshaven.

Trudny los weteranów

Niełatwe było życie żołnierzy gen. Maczka po zakończeniu II wojny światowej. Po demobilizacji i rozformowaniu dywizji w 1947 r., pamięć o bohaterskich żołnierzach niosących wolność mieszkańcom Europy Zachodniej, stopniowo zanikała.

W maju 1945 r., w chwili kapitulacji III Rzeszy, pod bronią znajdowało się 228 tys. żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Mniej więcej połowa z nich zdecydowała się po wojnie wrócić do opanowanej przez komunistów Polski. Spośród pozostałych zdecydowana większość osiadła na stałe w Wielkiej Brytanii, gdzie przydzielono ich do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia.

Tych, którzy woleli zostać na emigracji, a wśród nich wielu wysokich rangą dowódców z gen. Maczkiem na czele, komuniści pozbawili polskiego obywatelstwa (uchwałę w tej sprawie uchylono w 1989 r.). Część z nich po wojnie została postawiona przed sądem pod zarzutem szpiegostwa. Taki los spotkał gen. Skibińskiego, który po aresztowaniu w 1951 r. był sądzony w głośnym „procesie generałów”. Skazany na karę śmierci, przebywał w więzieniu od 1954 r. Wyszedł na wolność po amnestii w 1956 r.

Gen. Maczek, architekt zwycięstw polskich pancerniaków, podobnie jak inni zasłużeni generałowie PSZ, ciężko zarabiał na życie w Szkocji. Pracował jako sprzedawca, a następnie kelner i barman w edynburskich hotelach. Ciągle jednak cieszył się szacunkiem swych dawnych podkomendnych, uchodząc za wzór dowódcy polskiej armii. Na emigracji pamiętano, że generał zawsze dbał o swoich żołnierzy, dzięki czemu zyskał sobie przydomek „Baca”.

Dowódca 1 Dywizji Pancernej zmarł w stolicy Szkocji 11 grudnia 1994 r. Miał 102 lata. Zgodnie z jego życzeniem, został pochowany wraz z żołnierzami dywizji poległymi przy wyzwalaniu Bredy, na tamtejszym polskim cmentarzu wojennym.

Dom przy Arden Street w Edynburgu, w którym generał mieszkał w latach 1948-1994, fot. Autorstwa Kim Traynor – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15990000

Grób gen. Stanisława Maczka na cmentarzu żołnierzy polskich w Bredzie, fot. Autorstwa Miho – Praca własna, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5090989

W 1992 r., w 100. rocznicę urodzin, gen. Maczek został uhonorowany przez prezydenta Lecha Wałęsę najwyższym polskim odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego.

Tradycje wojenne 1 Dywizji Pancernej kontynuuje 11. Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej z Żagania – jej symbolem jest czarne skrzydło husarskie – takie, jakie przyszywano do mundurów polskich żołnierzy, którzy przed 70 laty nieśli wolność krajom Europy Zachodniej. W skład związku taktycznego wchodzi 10. Brygada Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa, której patronem jest gen. Maczek.

W 1995 r. na placu Inwalidów na warszawskim Żoliborzu odsłonięto pierwszy w Polsce pomnik dywizji gen. Maczka. Umieszczone na cokole monumentu nazwy wyzwalanych miejscowości przypominają o poświęceniu i odwadze polskich żołnierzy w walce „za naszą i waszą wolność”.

 

czytaj też:

Uroczystości upamiętniające udział żołnierzy gen. Maczka w bitwie o Normandię >>>

W Abbeville odsłonięto mural przedstawiający gen. Stanisława Maczka >>>

Ambasada Belgii w Polsce uczciła pamięć gen. Maczka – bohatera Polaków i Belgów >>>

Powstał film o gen. Maczku >>>

Moja bitwa o Normandię – mjr Edward Podyma >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-07-03 23:15:14