Darczyńca dzieł polskiej artystki Haliny Korn odznaczony w Paryżu Medalem 100-lecia KUL
fot. Polskifr.fr / Marcelina Bańkowska
W niedzielę, 10 listopada, podczas Mszy św. w polskiej parafii pw. Wniebowzięcia NMP na „Concorde” w Paryżu, członkowie delegacji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II wręczyli Medal 100-lecia KUL panu Dominique Hansenowi, który ofiarował uczelni kolekcję rysunków, rzeźb oraz szkiców polskiej artystki Haliny Korn, żyjącej przez pewien czas w podparyskim Issy-les-Moulineaux.
Halina Korn, a właściwie Korngold, urodziła się 22 stycznia 1902 r. w Warszawie, w rodzinie żydowskiej. W sierpniu 1939 roku wyjechała na wakacje do Bretanii, gdzie zastał ją wybuch II wojny światowej. Korn pozostała więc we Francji, znajdując pracę jako stenotypistka w Ministerstwie Opieki Społecznej RP w Paryżu. Następnie, aż do zakończenia wojny, pracowała w Ambasadzie Polskiej w Lyonie. Dużą część życia Halina Korn spędziła w Anglii, gdzie tworzyła wraz ze swoim mężem, malarzem Markiem Żuławskim. Pomimo braku edukacji artystycznej, jej prace cieszyły się dużym zainteresowaniem, wystawiała je między innymi w londyńskiej Mayor Gallery. Artystka cierpiała na chorobą dwubiegunową, z którą zmagała się aż do śmierci. Zmarła 2 października 1978 r., a pochowana została na londyńskim cmentarzu Kensal Green.
Podczas uroczystości wręczenia medalu w Paryżu, po Mszy św., której przewodniczył ks. infułat Stanisław Jeż, reprezentanci KUL, ks. prof. Piotr Wiśniewski – prorektor KUL ds. misji oraz dr Andrzej Gładysz – dyrektor Centrum Polonijnego KUL i dyrektor Instytutu Nauk o Sztuce, wręczyli medal 100-lecia KUL mieszkającemu we Francji panu Dominique Hansenowi, który przekazał uczelni kolekcję dzieł polskiej artystki.
W krótkiej rozmowie z portalem Polskifr.fr darczyńca opowiedział o swoich wrażeniach z uroczystości oraz o historii przekazania zbioru prac Haliny Korn uniwersytetowi w Lublinie:
„Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że dzisiejsza ceremonia była bardzo piękna i widzieć tak pełen kościół było dla mnie wielką przyjemnością. Bardzo żałuję, że nie wszystkie kościoły są tak wypełnione ludźmi w niedziele i od święta. Pomyślałem dziś, że Polacy mają to wielkie szczęście, że zachowali tę wielką wiarę, która ich łączy, to było widać. Jeśli chodzi o zbiór dzieł Haliny Korn, to odziedziczyłem go wraz z wieloma innymi rzeczami po moim ojcu Claude, który z zawodu był kartografem. Problem z dziedziczeniem jest taki, że wszystko co się otrzymuje, ma ogromną wartość, ale kiedy chce się to sprzedać, tę wartość już traci – zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy ludzie coraz mniej interesują się pięknymi przedmiotami. Wśród wszystkich rzeczy, mebli, książek, które odziedziczyłem, znajdowała się duża teczka z rysunkami i szkicownikami oraz, jeśli się nie mylę, około 20-30 rzeźb. Razem z bratem odkryliśmy, że należały one do polskiej artystki Haliny Korn. Próbowaliśmy skontaktować się z władzami dyplomatycznymi, religijnymi, kulturalnymi, ale nie były zainteresowane przejęciem zbiorów, najwidoczniej nie widziały w nich wielkiej wartości. Aż w końcu, mniej więcej rok temu, kiedy wyprowadzałem mojego psa w okolicach Seminarium Polskiego w podparyskim Issy-les-Moulineaux, podszedł do mnie mężczyzna, który właśnie zapytał o drogę do polskiego seminarium. Domyśliłem się, że jest on Polakiem i nie wiem dlaczego, ale poczułem, że muszę powiedzieć mu o tych zbiorach. Powiedziałem więc: Wie Pan, mam w domu dzieła polskiej artystki i kiedy umrę, trafią pewnie do kosza. Okazało się, że był to właśnie pan dr Andrzej Gładysz. Zostawiłem mu swoją wizytówkę i niedługo po tym wydarzeniu odezwał się do mnie, byśmy porozmawiali o kolekcji dzieł. Nawiązała się między nami wymiana i krótko po tym spotkaliśmy się w Paryżu. Pan Andrzej wraz ze swoim współpracownikiem przyjechał do mnie do domu. Wszystkie rysunki, szkice i rzeźby znajdowały się w salonie i właśnie wtedy dokonał on niesamowitej pracy, a mianowicie stworzył katalog wszystkich tych dzieł. Dzięki temu prace polskiej artystki uniknęły znalezienia się na śmietniku, a ponadto wzbogacą zbiory Muzeum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, co dla mnie również jest wielką radością i ulgą”.
Również ks. Piotr Wiśniewski, prorektor KUL odniósł się do tego niezwykłego wydarzenia w rozmowie z portalem Polskifr.fr:
„Jako uczelnia jesteśmy ogromnie wdzięczni za ten bardzo cenny dar dla naszego uniwersytetu. To nie tylko wzbogaci naszą dotychczasową kolekcję muzealną, ale co istotne, uratuje te zbiory przed ich zapomnieniem, czy zniszczeniem. Jest to ogromnie ważne i za to jesteśmy bardzo wdzięczni, że taki kontakt z panem Dominique Hansenem, który chętnie przekazał nam zbiory, został nawiązany. Są to bardzo ważne i nowe obiekty dla zbiorów, które stanowią wartość naszego uniwersytetu i muzeum. Obecnie część jego pomieszczeń jest w remoncie, część gmachu muzeum gospodaruje mniejszymi salami, ale zbiory, które tam zawieziemy, zostaną, mówiąc językiem historyka sztuki, rozpoznane, opisane w sposób fachowy, merytoryczny. Będą one stanowić również pomoc, czy materiał do prowadzenia badań naukowych, np. przez młodszych pracowników naukowych, doktorantów. Przekazane zbiory nie będą zatem tylko obiektami eksponowanymi na wystawie do objerzenia, jako rodzaj pamiątki, ale myślę, że posłużą również do twórczej pracy naukowej”.
A tak skomentował uroczystość dr Andrzej Gładysz, dyrektor Centrum Polonijnego KUL oraz dyrektor Instytutu Nauk o Sztuce:
„Myślę, że to jest wyjątkowa sytuacja, bo dowodzi, że jest potrzeba ciągłego kontaktu ze społeczeństwem polskim bez względu na kraj, na kontynent, do jakiego docieramy z misją Centrum Polonijnego KUL i z misją uniwersytetu w całości. Te spotkania, które planujemy, owocują również niespodziewanymi sytuacjami, między innymi taką, jakiej dzisiaj byliśmy świadkiem, bo uhonorowaliśmy pana Dominique Hansena, mieszkańca i obywatela Francji, który przekazał muzeum uniwersyteckiemu kolekcję dzieł sztuki autorstwa Haliny Korn – cenionej, choć niewykształconej profesjonalnie artystki XX wieku: malarki, rzeźbiarki, pisarki, żony Marka Żuławskiego, której prace są znane i były prezentowane między innymi w Anglii, Stanach Zjednoczonych w okresie powojennym, a dzisiaj zupełnie nieznana część jej dorobku trafiła do muzeum KUL. Nasi historycy sztuki będą mogli opracować te zbiory po to, żebyśmy zaprezentowali je społeczeństwu. Można powiedzieć, że dzieła te już stały się częścią tego Panteonu kultury narodowej”.
czytaj też:
Konsul RP w Lyonie: życzę miłości do Ojczyzny i otwartości na świat >>>
Dodaj komentarz